Żużel. Karol Strasburger: Żużlem zaraził mnie ojciec. W „Familiadzie” warto pokazać tę dyscyplinę (WYWIAD)

Karol Strasburger z Robertem Janowskim na Grand Prix Polski w Warszawie. fot. archiwum prywatne
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnim czasie żużel coraz częściej pojawia się w ogólnopolskich mediach. Bartosz Zmarzlik, po obronie tytułu mistrza świata, był gościem chociażby takich programów jak „Dzień Dobry TVN” czy „Kuba Wojewódzki”. Nie jest tajemnicą, że już niebawem w „Familiadzie”, czyli jednym z najpopularniejszych teleturniejów w Polsce, również pojawią się żużlowcy. Karol Strasburger, aktor oraz prowadzący programu emitowanego na antenie TVP 2, porozmawiał z nami na temat pomysłu na ten nietypowy odcinek, a także opowiedział o swoim zamiłowaniu do czarnego sportu.

Od kilku dni środowisko żużlowe debatuje na temat pojedynku żużlowców w „Familiadzie”. Może Pan potwierdzić, że faktycznie przedstawiciele czarnego sportu skonfrontują się w tym kultowym teleturnieju?

My mieliśmy pomysł na zrobienie odcinka z żużlowcami już rok temu. Chcieliśmy wtedy zaprosić zawodników i skonfrontować ich w teleturnieju, ale ostatecznie kilka spraw stanęło na przeszkodzie i do nagrywania odcinka nie doszło. Teraz ten temat powrócił i wspominano mi, że faktycznie zawodnicy Falubazu i Stali zmierzą się w programie. Nie wiem dokładnie kiedy, ale zapewne w okresie świąteczno-sylwestrowym. Co do dokładniejszych terminów trzeba by pytać kierownika produkcji, ale skoro pan już wie o tym, że powstanie taki odcinek, to znaczy, że coś jest na rzeczy.

Skąd pomysł na zaproszenie żużlowców do „Familiady”?

Muszę powiedzieć, że to był mój pomysł, bo jestem fanem żużla od dziecka. Ja często staram się podpowiadać produkcji zespoły, które mogłyby wziąć udział w programie, ale na tych gościach akurat bardzo mi zależało. Już jako młody chłopak chodziłem na mecze Skry Warszawa. Potem, z racji obowiązków zawodowych, nie byłem już tak częstym gościem stadionów, ale żużel na bieżąco śledziłem. Zresztą tak jest do dzisiaj. Wiadomo, że dziś żużel kręci się wokół naszego kraju. Nasza liga jest zdecydowanym numerem jeden na świecie. Warto więc pokazać to kibicom z całej Polski. Dostaliby oni więcej informacji o tym sporcie, poznali przepisy i być może się do niego przekonali.

Karol Strasburger na Stadionie Narodowym w Warszawie. fot. archiwum prywatne

Mówi się, że żużel jest religią w miastach, w których są kluby żużlowe. W pozostałych rejonach jest to z kolei tajemnicza dyscyplina…

Myślę, że tak było kiedyś. Teraz, zwłaszcza po ostatnich sukcesach Bartka Zmarzlika, większość osób raczej już ma wiedzę na temat tego, czym jest żużel. Jeśli jednak zapytamy o szczegóły, to spora część ludzi odpowiada, że kilka razy oglądała w telewizji i to właściwie tyle. Takim programem możemy zachęcić inne osoby do pójścia na stadion i prawdziwego przekonania się do żużla. Możemy pokazać, że w żużlu mamy zdecydowanie większe sukcesy niż chociażby w uwielbianej w Polsce piłce nożnej. Pokazalibyśmy też tych czołowych zawodników na świecie, którymi możemy się chwalić w naszej żużlowej lidze.

Jak Pan wspominał, w pojedynku wezmą udział gorzowianie i zielonogórzanie, a wiec przedstawiciele dwóch najbardziej zwaśnionych klubów w Polsce. To taki zabieg, aby dodać programowi troszkę pikanterii?

Nie do końca. Ja po prostu jestem fanem Bartka Zmarzlika, a co za tym idzie kibicuję Stali Gorzów. W ostatnim czasie poznałem trochę kibiców z gorzowskiego środowiska. Byłem też na meczu Stali z Falubazem i zobaczyłem, że to faktycznie jest wielkie wydarzenie. Wygląda to jak odwieczna wojna, ale mimo wszystko jest to inna skala niż chociażby na meczach piłkarskich. Ja powiem szczerze, że nawet nie myślałem o takim pojedynku. W pierwotnej wersji to mieli być żużlowcy w pojedynku z przedstawicielami innej dyscypliny np. skoków narciarskich. Jeden z kolegów z marketingu w Gorzowie wpadł jednak na pomysł, żeby to był pojedynek z Falubazem i myślę, że to też dla kibiców będzie świetne rozwiązanie. Niech te kluby porywalizują także w teleturnieju i pokażą fajną relację poza torem.

Nie jest tajemnicą, że najważniejsi przedstawiciele obu klubów, czyli Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek przyjaźnią się poza torem.

I o to właśnie chodzi. Niech pokażą swoje hobby i pasję do rywalizacji w taki przyjemny sposób. Wiadomo, że żużel to sport i na torze lecą iskry. Ta rywalizacja musi być, bo przecież inaczej sport nie byłby tak ciekawy. Kończy się jednak mecz i niech ta wojna też się kończy. W środowisku żużlowym, w odróżnieniu od piłkarskiego, widać, że częściej kibice takich zwaśnionych klubów potrafią sobie podać ręce. Kibice żużla też są zdecydowanie bardziej otwarci na kibicowanie innym. Ja sam przyznam, że jestem też fanem jazdy Taia Woffindena. Jemu też kibicuję, bo podoba mi się jego styl i bardzo doceniam jego umiejętności. Zresztą bywam na meczach Betard Sparty we Wrocławiu i w duchu sportowym mu kibicuję. Warto więc wspomnieć też o takich naprawdę dobrych postawach kibicowskich.

Jeśli zatem wszyscy uczestnicy będą ze świata czarnego sportu, to możemy spodziewać się w programie jakichś żużlowych pytań?

Ja pytań w programie nie układam, ale myślę, że nawet w trakcie programu jakieś takie ciekawe pytania, poza rozgrywką, można im pozadawać. Wiadomo, że nie mogą być za proste typu „Ile zębów ma zębatka?”, bo to od razu zgadną, ale coś się na pewno znajdzie. Można ich zagadnąć np. o to, czy wiedzą, jak nazywała się angielska drużyna, w której występował Peter Craven, i w której po zawodach był zwyczaj palenia kapelusza kierownika drużyny. Kolejne ciekawe pytanie mogłoby dotyczyć tego, który szwedzki mistrz świata ścigał się i świętował sukcesy ze złamaną nogą. Oczywiście to wszystko należy przepleść ze zwykłymi pytaniami dotyczącymi wiedzy codziennej. Wielkiej filozofii w tym nie ma, na pewno coś fajnego można na taki odcinek stworzyć.

Skoro tak rzuca Pan ciekawostkami, to nie mogę nie zapytać o Pana żużlową historię. Skąd wzięła się miłość do tej dyscypliny?

Tym żużlem zaraził mnie ojciec. On był w Polskim Związku Motorowym przez wiele lat. Miał więc kontakt z wieloma dyscyplinami motocyklowymi, w tym z żużlem. Mnie małego chłopaczka ten żużel bardzo zafascynował. Pamiętam, że jak miałem 10 lat to jeździłem na rowerku, wsadzałem sobie patyk w szprychy i udawałam, że jestem żużlowcem. Te fascynacje z dzieciństwa potem zostają w głowie. Jak już mówiłem, chodziłem na Skrę Warszawa. Potem ten żużel u nas w Warszawie przygasł. Przeniósł się do innych miast i w większości z nich do dziś jest kultywowany. W Warszawie natomiast były próby odbudowy, ale nie przyniosły efektów. Były przymiarki do odbudowania żużla na stadionie Gwardii, ale się nie udało. Z Warszawy muszę więc jeździć na zawody do innych miast.

Karol Strasburger na toruńskiej Motoarenie. fot. archiwum prywatne

W takim razie jak często pojawia się Pan na żużlowych stadionach?

Nie mogę powiedzieć, że jestem takim kibicem, który jest co tydzień na meczu na żywo, bo zwyczajnie obowiązki mi na to nie pozwalają. Byłem chociażby na ostatnim Grand Prix w Toruniu i obserwowałem jak Bartek Zmarzlik broni tytułu mistrza świata. Bywam też na Grand Prix na Stadionie Narodowym, bo akurat na ten turniej mam blisko. Jak mówiłem, bywam również na żużlu we Wrocławiu. Miałem też jechać niedawno na żużel do Gorzowa, ale mecz został odwołany. W kolejnym terminie z kolei ja nie mogłem być i się nie udało. Wycieczka na żużel to też nie jest łatwe wyzwanie logistyczne. Jeśli jednak nadarza się okazja, to jadę.

A ulubieni żużlowcy? Wielu ich było przez tyle lat fascynacji żużlem?

Kilku zdecydowanie mogę wymienić. Przede wszystkim Peter Craven, o którym wspominałem wcześniej. To była największa fascynacja. Taki malutki, rudy zawodnik, który przez swoje umiejętności był naprawdę wielki. Był także świetny Barry Briggs czy niesamowity mistrz Ivan Mauger. Tu mogę też powiedzieć, że byłem świadkiem jego przegranej z Jerzym Szczakielem. Wtedy w tym 1973 roku byłem na Stadionie Śląskim i kibicowałem Edkowi Jancarzowi, na którego wszyscy Polacy wtedy liczyli. Niespodziankę sprawił natomiast Jurek. To zdecydowanie było wielkie żużlowe przeżycie. Ja pamiętam żużel z czasów, kiedy Polakom daleko było do reszty stawki. Taki triumf był więc wielkim wydarzeniem.

Na koniec muszę zadać o pytanie, na które pewnie wszyscy fani żużla czekają. Czy na odcinek z żużlowcami przygotuje Pan jakiś żużlowy żart?

Na razie nie mam pomysłu. Tak na szybko trudno jest coś znaleźć. Myślę, że kibice też są kreatywni i pewnie z chęcią coś mi podpowiedzą do czasu programu. Coś na tę okazję na pewno się wymyśli.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

4 komentarze on Żużel. Karol Strasburger: Żużlem zaraził mnie ojciec. W „Familiadzie” warto pokazać tę dyscyplinę (WYWIAD)
    Raf
    13 Nov 2020
     12:23am

    Pan Karol ma jedynie roczna córeczkę.
    Jak widzisz zanim zacznie chadzać z wnuki jeszcze z dobre dwie dekady żużla przed nim.
    Co ty będziesz robić za dwadzieścia lat Kondzio ? Też zostaniesz dziadkiem 😁???

    Żużel. Falubaz Zielona Góra wystąpi w Familiadzie | PoBandzie
    24 Nov 2020
     11:34am

    […] Żużel. Karol Strasburger: Żużlem zaraził mnie ojciec. W „Familiadzie” warto pokazać tę dy… […]

Skomentuj

4 komentarze on Żużel. Karol Strasburger: Żużlem zaraził mnie ojciec. W „Familiadzie” warto pokazać tę dyscyplinę (WYWIAD)
    Raf
    13 Nov 2020
     12:23am

    Pan Karol ma jedynie roczna córeczkę.
    Jak widzisz zanim zacznie chadzać z wnuki jeszcze z dobre dwie dekady żużla przed nim.
    Co ty będziesz robić za dwadzieścia lat Kondzio ? Też zostaniesz dziadkiem 😁???

    Żużel. Falubaz Zielona Góra wystąpi w Familiadzie | PoBandzie
    24 Nov 2020
     11:34am

    […] Żużel. Karol Strasburger: Żużlem zaraził mnie ojciec. W „Familiadzie” warto pokazać tę dy… […]

Skomentuj