Fot. Facebook Kacper Pludra Racing
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kacper Pludra to jeden z największych talentów w leszczyńskiej stajni Byków. 17-latek efektownie zadebiutował w 2. Lidze Żużlowej, wygrywając podwójnie bieg młodzieżowy z KSM-em Krosno. Z młodym zawodnikiem rozmawiamy m.in o tym, jak musiał wszystkich namawiać na żużel, o trudności łączenia sportu z nauką oraz o tym, kogo chciałby wyprzedzić w nadchodzącym sezonie.

Można powiedzieć, że bezkompromisowo rozpocząłeś swoją przygodę z 2. Ligą Żużlową. W swoim pierwszym biegu od razu wywalczyłeś dwa punkty z bonusem. Byłeś zaskoczony, gdy w meczu z Krosnem przekroczyłeś linię mety zaraz za Szymonem Szlauderbachem?

Na pewno, bo był to mój pierwszy mecz ligowy w życiu. To jednak jest coś zupełnie innego niż zawody młodzieżowe. Z drugiej strony wierzyłem w siebie od samego początku i liczyłem na to, że mogę przywieźć jakieś punkty już w tym pierwszym meczu. Ścigałem się już wcześniej z chłopakami, z którymi rywalizowałem w tym spotkaniu i to mi pomogło.

W tym pierwszym meczu było 3+2, w kolejnym 4+2. Potem przydarzyła się jednak wpadka w Ostrowie Wielkopolskim. Co się stało, że nie udało Ci się przywieźć punktów w półfinałowym rewanżu?

W przypadku tego meczu całą winę muszę wziąć na siebie. W biegu młodzieżowym walczyłem o drugie miejsce, ale pojechałem zbyt szeroko i na mecie byłem ostatni. Później nie trafiliśmy z ustawieniami na mój drugi bieg. Po tych dwóch zerach trzeciej szansy już nie dotałem.

Wszystkie te dobre i złe wyniki możesz osiągać w znacznej mierze dzięki fuzji Fogo Unii Leszno ze Steiner Kolejarzem Rawicz. Współpraca między tymi klubami jest bardzo odczuwalna dla zawodnika?

Tak, tę współpracę widać bardzo mocno. Trener Piotr Baron nas podpatruje i nam doradza. Fajną sprawą jest to, że mogą na nas spojrzeć różni trenerzy. Każdy człowiek jest inny i często inaczej patrzy na różne sprawy. Od każdego trenera możemy zbierać różne uwagi i to bardzo pomaga. Cieszę się również z tego, że możemy potrenować z tymi bardziej doświadczonymi zawodnikami i uczyć się od nich coraz lepszej jazdy.

A macie się od kogo uczyć, bo w Unii jest chociażby najmocniejsza para juniorska w Polsce. Bartosz Smektała i Dominik Kubera też wam doradzają?

Zarówno z Dominikiem, jak i Bartkiem mam bardzo dobry kontakt. Polubiłem ich od samego początku, gdy dołączyłem do szkółki. Chłopaki wyróżniają się na torze i mają świetne podejście nie tylko do sportu, ale też do młodszych kolegów. Nie gwiazdorzą, mimo tego, że są już mistrzami świata juniorów. Mogę do nich normalnie podejść i zawsze zapytać o cokolwiek. Zdarza się nawet, że Bartek czy Dominik sami podejdą i dadzą jakieś wskazówki.

W seniorskim zestawieniu Unii również jest wielu zawodników, których możesz podpatrywać. Bliżej ci do ekspresowo startującego Jarosława Hampela czy walecznego na trasie Janusza Kołodzieja?

Z Januszem Kołodziejem też od dłuższego czasu mam bardzo szczególny kontakt i świetnie sie z nim dogaduję. Spędzam z nim dużo czasu, rozmawiamy o jeździe, sprzęcie i wielu innych sprawach. Podpatrywać staram się jednak ich obu. Każdy zawodnik ma inny styl i od każdego trzeba wyłapywać inne rzeczy, żeby wszystkie elementy wpleść do tego własnego stylu.

Fot. Facebook Kacper Pludra Racing

Ktoś Cię na ten żużel namówił? A może sam go gdzieś zobaczyłeś i postanowiłeś zostać żużlowcem?

Kiedyś mój tata jeździł na żużlu, więc ja też od małego chodziłem i wszystkich męczyłem, że chcę się ścigać. Tak bardziej na poważnie zacząłem ich męczyć w okolicach moich 14. urodzin. W końcu wszystkich tak umęczyłem, że się zgodzili. Tata pojechał ze mną na pierwszy trening i tak się zaczęło.

Na pewno byli też pierwsi idole…

Gdy byłem młodszy, to głównie patrzyłem na naszych leszczyńskich zawodników. Na pewną ważną postacią jest dla mnie Leigh Adams. Z radością oglądałem też Damiana Balińskiego,  a teraz mam okazję z nim jeździć w jednym zespole.

A jak wygląda team takiego młodego zawodnika? Masz już menedżera czy tę role pełni na razie tata?

Mam już menedżera. Jest nim Tomasz Antolik, który produkuje odzież w firmie Dispeed. Tomek sam się do mnie zgłosił zaraz po tym, jak zdałem licencję. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo cały czas mi pomaga. Bardzo ważne jest też to, że w wielu sprawach sponsorskich czy promocyjnych odciąża moich rodziców.

Stronę techniczną teamu zostawiasz mechanikom czy sam spędzasz dużo czasu w garażu?

Angażuję się w sprawy sprzętowe. Sam też składam motocykle. Lubię robić wszystko po swojemu, bo wtedy mam pewność, że coś jest zrobione tak, jak chcę. Na zawodach przy sprzęcie pomaga mi głównie tata.

Tych obowiązków około żużlowych wydaje się być bardzo dużo. Starcza choć trochę czasu na szkołę?

Ze szkołą jest coraz trudniej, bo w sumie dzisiaj dopiero mieliśmy pierwszy trening, a przez wcześniejsze badania i inne sprawy już mam dwa dni w szkole opuszczone. Zawsze się mówi, że przez zimę się tę szkołę nadrobi, ale co chwilę są jakieś wyjazdy czy właśnie testy i badania. W sezonie z obecnościami jest jeszcze trudniej. Wszystko jednak nadrabiam, wieczorami przepisując zeszyty i ucząc się na sprawdziany. Na szczęście nauczyciele podchodzą do wszystkiego z wyrozumiałością i pozwalają mi zaliczać rzeczy, które musiałem opuścić.

Kogo chciałbyś dorzucić do swojej listy wyprzedzonych zawodników w sezonie 2019? W poprzednim roku mogłeś do niej dopisać chociażby Zbigniewa Sucheckiego…

Chciałbym dopisać do tej listy jak najwięcej zawodników z 2. Ligi Żużlowej i na pewno wszystkich juniorów. Super by było, jakby udało mi się porywalizować także z większością seniorów.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA