Fot. Weronika Skrzypczak
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kacpra Pludrę spokojnie można nazwać cichym bohaterem niedzielnego meczu finałowego. 18-latek nieoczekiwanie wygrał czternasty wyścig starcia z Moje Bermudy Stalą Gorzów i wprawił w wielką radość kibiców zgromadzonych na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Młodzieżowiec Fogo Unii Leszno w wywiadzie opowiedział nam o emocjach związanych ze zwyciężeniem przedostatniej gonitwy, a także krótko podsumował swoje występy w sezonie 2020.

Wygrałeś czternasty bieg w rewanżowym meczu finałowym i zszokowałeś całą żużlową Polskę. Jak po tym wyścigu czuł się najskuteczniejszy zawodnik PGE Ekstraligi 2020?

Trochę nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Już jak na pierwszym łuku zobaczyłem, że przede mną nikogo nie ma to pomyślałem: „Wow!”. Miałem jednak w głowie to, co przed wyścigiem, w parku maszyn, powiedział mi Piotrek Pawlicki. Mówił, że jak wygram start, to mam się nie oglądać, a on wszystkiego przypilnuje. Tak też się stało. Radość po wyścigu była ogromna.

Wspomniany przez Ciebie Piotr Pawlicki w tym biegu wzorcowo pokazał jak zaopiekować się na torze mniej doświadczonym zawodnikiem. Podziękowałeś mu po tej gonitwie?

Chyba z dziesięć razy. Nie mogłem trafić na lepszego kolegę z drużyny na pierwszy wyścig w PGE Ekstralidze. Piotrek słynie z tego, że bardzo dobrze jeździ parą. Prowadził mnie od początku do końca. Ja też jednak wiedziałem, że muszę pilnować krawężnika i w pewnym momencie dobrze udało mi się tam przymknąć Andersa Thomsena. Czułem jego motocykl za sobą, ale wiedziałem jak jechać. To był bardzo udany bieg.

Przed spotkaniem zostałeś poinformowany, że w przypadku bezpiecznego wyniku możesz wystąpić w tym meczu czy nominacja do czternastego biegu była dla Ciebie zaskoczeniem?

Nikt mnie nie informował, ale spodziewałem się, że mogę dostać szansę. Bardzo chciałem pojechać w tym meczu, bo jak to tak wchodzić na podium po złoto bez żadnego odjechanego biegu. Już w trakcie meczu, jak wysoko prowadziliśmy, pytałem się trenera czy będę mógł pojechać. On mi mówił, żebym był spokojny i że pojadę. Potem trener przyszedł do mnie i powiedział, że jadę w czternastym biegu. Bardzo się ucieszyłem. Musiałem jednak szybko ochłonąć i trochę się dogrzać. Wsiadłem na motocykl i wszystko wyszło świetnie.

Po biegu od razu podbiegłeś w stronę trenera Romana Jankowskiego. Co usłyszałeś od swojego najważniejszego szkoleniowca?

Podobnie jak wszyscy bardzo mocno mi pogratulował. Przytulił mnie i krzyknął: „Brawo Kacperek!”. Trener zawsze cieszy się z każdych naszych sukcesów i widać, że bardzo mu zależy. W tym miejscu chciałbym też wspomnieć o innych moich trenerach, których już z nami nie ma. Ten medal dedykuję trenerowi Marianowi Misiakowi. Muszę też podziękować Tomkowi Skrzypkowi, który też wiele mnie nauczył.

Czułeś, że ci trenerzy wspierali Cię w tym wyścigu?

Wiem, że oni byli ze mną przez cały ten wyścig. Trener Misiak pomógł mi w tym biegu tak świetnie wystartować. Bez niego na pewno ten start by mi tak nie wyszedł. Myślę, że zarówno jeden, jak i drugi czuwali nade mną w tym wyścigu i gdzieś tam u góry świętowali ten bieg i to mistrzostwo.

Przejdźmy do krótkiego podsumowania tego sezonu. Pamiętam, że przed rozgrywkami mówiłeś mi, że chcesz już w sezonie 2020 wywalczyć sobie miejsce w składzie Fogo Unii Leszno. Nie miałeś trenerom za złe, że ciągle stawiali na Szymona Szlauderbacha?

Wiadomo, że chciałem jeździć. To cel każdego zawodnika. Moim celem, tak jak mówisz, był ten ekstraligowy skład już w tym sezonie. Trenerzy stawiali na Szymka i ja to szanuję. Nikomu niczego za złe nie mam. Ja dostawałem swoje szanse w Rawiczu i tam się rozwijałem.

foto. JAREK PABIJAN [email protected] tel. +48 601 83 62 58

W Metalika Recycling Kolejarzu zazwyczaj punktowałeś na poziomie 6-7 punktów. To były dla Ciebie zadowalające wyniki?

Raczej tak, choć po każdych zawodach zawsze było coś do poprawy. Te wyniki w pełni by mnie zadowalały gdybym w każdych zawodach przywoził komplety. Tak nie było, więc jest jeszcze bardzo dużo pracy przede mną.

W następnych rozgrywkach przejmiesz pałeczkę po kolejno Bartoszu Smektale i Dominiku Kuberze i będziesz liderem formacji młodzieżowej Fogo Unii. Odczuwasz przez to jakąś presję?

Na razie takiej presji nie ma. Myślę, że ona może przyjść jak będą zbliżać się rozgrywki. Nie sądzę jednak, że trudno będzie mi sobie z tym poradzić. Tutaj w Unii nikt nigdy nie naciskał na juniorów. My mamy się rozwijać. Jak widać, takie podejście dobrze na nas działa.

Skład Byków na sezon 2021 zostanie dość mocno przebudowany. W drużynie najpewniej zabraknie dwóch wspomnianych wyżej zawodników. Dla Ciebie to duża strata?

Zarówno z Dominikiem, jak i Bartkiem dobrze żyłem. To chłopacy, którzy we wszystkim mi pomagali. Zawsze porozmawiali, doradzili przy sprzęcie. Z nimi zawsze bardzo dobrze się gadało i szkoda, że mogą odejść. Wiadomo jednak jak to wygląda w żużlu. Zmiany czasem są nieuniknione. Myślę, że jeśli chłopaków nie będzie, to też znajdę zawodników, którzy będą mi w stanie pomóc. Chociażby Piotrek Pawlicki już pokazał, że jest w stanie robić to bardzo dobrze.

Na koniec zapytam Cię jeszcze o Twoje plany na najbliższe tygodnie. Za większością żużlowców intensywny sezon. Zaplanowałeś sobie coś szczególnego na tę przerwę od żużla?

Mam do odjechania jeszcze trochę zawodów młodzieżowych, więc póki co o tym nie myślałem. Zobaczymy jaka będzie sytuacja, bo póki co za bardzo nie można nigdzie wyjeżdżać. Na pewno będę chciał spędzić ten czas intensywnie i dobrze przygotować się do nowego sezonu.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA