W ubiegłym roku Andreas Jonsson startował w barwach Motoru Lublin. Po groźnym upadku w meczu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz, wrócił na tor, ale wraz z końcem sezonu, postanowił zakończyć karierę. Dziennikarze Speedway Star sprawdzili czy Szwed tęskni za ściganiem. I czym się zajmuje.
– Oczywiście, że w jakiś sposób tęsknię za żużlem. To naturalne. To było moje życie przez wiele ostatnich lat. W moim garażu stoją motocykle czy też wszystkie akcesoria potrzebne do uprawiania żużla. Jak tak sobie na to parzę, to czasami myślę: kurczę, mogę przecież jeszcze jeździć. Nie wiem co będzie w przyszłości. Teraz chyba mam najtrudniejszy okres. Im będzie dalej od zakończenia kariery, tym chyba łatwiej mi będzie pogodzić się z tą myślą – mówi Jonsson.
Były zawodnik Falubazu Zielona Góra należy do tych zawodnik, którzy rozsądnie gospodarowali finansami i zdawali sobie sprawę z faktu, że żużel się kiedyś skończy i przyjdzie czas na „drugie” życie.
– Mam małą firmę w branży budowlanej. Tak naprawdę zajmujemy się wszystkim. Od różnego rodzaju prac instalacyjnych po budowanie domów. Jakieś dziesięć lat temu wybudowałem swój dom. Później pojawiła się szansa na kupienie obok sporej ilości ziemi i tak zrobiłem. Zacząłem na niej stawiać domy, sprzedawać je, i tak zacząłem działalność w branży budowlanej. Kiedy jeździłem na żużlu, nie miałem zbyt wiele czasu i zatrudniałem podwykonawców. Teraz zajmuję się tym o wiele bardziej i mam już swoich pracowników. Takie zajęcie sprawia, że nie mam tak wiele czasu na rozpamiętywanie. Idę do pracy, wracam i spędzam czas z rodziną. Jestem w tym dobrym położeniu, że po zakończeniu startów mam w swoim życiu nowe wyzwania – kontynuuje Szwed.
Jonsson nie ukrywa, że wpływ na jego decyzję o zakończeniu kariery miały zarówno kontuzje z przeszłości, jak i wypadek podczas meczu z grudziądzką ekipą.
– Im bardziej przybywa lat, tym trudniej przychodzi ściganie na bardzo wysokim poziomie. Kolejna sprawa jest taka, że liczba kontuzji, które odniosłem jest spora i z wiekiem one też się odzywają. Miałem takie momenty, że powracający ból sprawiał, że nie czułem się komfortowo na motocyklu. Kontuzja w meczu z Grudziądzem była na pewno jakimś znakiem, że pora się zastanowić nad tym wszystkim i odejść z żużla, mając całkiem fajną karierę. Gdyby w wieku 12-13 lat ktoś mi powiedział, że będę miał taką fajną przygodę z żużlem, to na pewno bym nie uwierzył – przyznaje 40-latek.
Zwycięzca Drużynowego Pucharu Świata z 2004 roku nie ukrywa, że po wzięciu rozbratu z żużlem ma więcej czasu dla rodziny.
– To jeden z najważniejszych plusów. 11-letni Vincent i 6-letni Loui potrzebują mnie, to nie ulega wątpliwości. Doskonale, że mają mnie każdego dnia. W trakcie kariery bywało, że znikałem na dwa tygodnie i wiadomo, że taka rozłąka na nikogo dobrze nie wpływała. Byli trochę zasmuceni, że skończyłem karierę, ale jednocześnie cieszyli się, bo wiedzieli, że będę miał dla nich więcej czasu – mówi były zawodnik z Hallstavik.
Jonnson w swojej karierze wygrał dziewięć rund cyklu Grand Prix, a w 2011 roku wywalczył srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata.
– Niczego ze swojej kariery nie żałuję. Żużel dał mi bardzo wiele. Wiele zobaczyłem, wielu znakomitych ludzi na swojej drodze poznałem. Na pewno utkwił mi w głowie moment wygrania Drużynowego Pucharu Świata ze Szwecją w 2004 roku. Żużel to sport indywidualny, a takie zwycięstwa zespołowe są fajne, bo wtedy widać, ile osób pracowało na wspólny sukces i ile się z tego cieszy. Fajnie było też wygrać setny turniej Grand Prix w Gelsenkirchen. Zdaję sobie sprawę, że po odejściu Rickardssona wiele osób liczyło, że to ja przejmę po nim pałeczkę. Czułem lekką presję. Dla mnie jednak Tony to chyba najlepszy zawodnik wszech czasów. Uważam, że tyle, ile mogłem, tyle w czasie swojej kariery zrobiłem – podsumowuje Jonsson.
ŁUKASZ MALAKA
Panie Łukaszu pisze Pan bzdury, AJ po upadku na inaugurację z Grudziądzem pozbierał się i wrócił, chociażby robiąc bardzo dobry wynik i przyczyniając się do zwycięstwa w Toruniu. Ostatnim jego meczem był mecz z Grudziądzem na wyjeździe ale tam żadnego upadku nie zaliczył
A gdzie tu autor pisze, że AJ upadł w Grudziądzu?
Thanx Andreas !!!
ROW Rybnik
Super zawodnik. W świecie żużla, chyba brak osoby która żywiłaby do niego jakieś negatywne uczucia.
PS: choć pamiętam ochlaptusów po przegranym meczu z Częstochową w 2010, drących mordy „Jonsson Ty ped….le”. Już zapomniał jełop z drugim jaką im średnią przywiózł Andreas w 2004, niemal w pojedynkę ratując ekstraligę.
Chyba nie da się go nie lubić.
A dlaczego na zdjęciu jest Nicki Pedersen??
Żużel. Andreas Lyager zbulwersowany po meczu ligi duńskiej. „po raz kolejny nasze bezpieczeństwo zostało odsunięte na bok”
Żużel. Są składy na ważne starcie w Zielonej Górze. Obaj trenerzy nie zdecydowali się na zmiany personalne (SKŁADY)
Żużel. Świetne wieści dla Aniołów! Koniec przerwy Lamparta
Żużel. Apator powinien dzwonić do Zagara? Baron jasno mówi o Przedpełskim
Żużel. Spodziewali się najtrudniejszego meczu. Kapitan dumny z bydgoskich juniorów
Żużel. Weszli do Stali „na wnuczka”. Wraz z klubem budują markę