fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątkowej inauguracji PGE Ekstraligi zespół Motoru Lublin wyraźnie przegrał na wyjeździe z Betard Spartą Wrocław w stosunku 35:55. Podopieczni menedżera Jacka Ziółkowskiego byli tego dnia bezradni w rywalizacji z doskonale przygotowaną do pojedynku ekipą gospodarzy. Kibice Koziołków byli bardzo ciekawi debiutu w nowych barwach Jarosława Hampela, który wskoczył do składu kosztem Pawła Miesiąca. Doświadczony 38-latek przeplatał bardzo dobre występy z nieudanymi. Ostatecznie przy jego nazwisku dopisaliśmy 7 punktów. Jak Hampel ocenia swój piątkowy występ na torze we Wrocławiu?

– Myślę, że było to średnie spotkanie w moim wykonaniu. Biegi, w których przyjeżdżałem ostatni, bez kontaktu z pozostałą trójką zawodników były bardzo słabe. Jest to kwestia regulacji i dopasowania sprzętu. W jednym wyścigu przyjechałem ostatni daleko za rywalami, a w kolejnym już wygrałem, więc to wszystko nie jest jeszcze zgrane tak, jak być powinno. Brakowało prędkości, bo brakowało mocy, źle odczytałem tor i ustawienia poszły nie w tę stronę. Odpowiednio zareagowaliśmy, ale to już było za późno – powiedział Jarosław Hampel na pomeczowej konferencji telewizyjnej.

Jarosław Hampel w walce z Maxem Fricke i Maciejem Janowskim.

Podczas piątkowego spotkania można było zauważyć, że Hampel dysponował bardzo dobrymi wyjściami spod taśmy niezależnie od pola startowego.

– Starty mi wychodziły i nie były złe. Tor we Wrocławiu sprzyja walce, dlatego trzeba mieć prędkość na dystansie. Same dobre starty niczego nie załatwią. Fajnie, że przez tę dłuższą przerwę zachowałem dobry refleks i czucie motocykla. Jednak muszę popracować nad tym, aby szybciej odczytywać tor i lepiej dopasowywać motocykle – przyznał.

Okazję do rehabilitacji zespół Koziołków będzie miał za tydzień w niedzielę. Wtedy w ramach drugiej kolejki spotkań PGE Ekstraligi Motor Lublin zmierzy się na własnym torze z ekipą Moje Bermudy Stal Gorzów.

– Przed nami kilka dni ciężkiej pracy ze sprzętem, żeby to wszystko optymalnie sobie poukładać – ocenił Hampel.

DOMINIK NICZKE