Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątkowy wieczór Maciej Janowski odjechał świetne zawody w cyklu Grand Prix. Wrocławianin, po bardzo równym występie, zajął drugie miejsce w toruńskiej imprezie i zbliżył się na 14 punktów do podium indywidualnych mistrzostw świata 2020. Po turnieju 29-latek nie krył zadowolenia ze swojej postawy oraz przyznał, że cieszy się z triumfu klubowego kolegi – Maxa Fricke’a.

– Zawsze fajnie stanąć na podium. Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. Mogłem się fajnie pościgać z chłopakami. Jestem też zadowolony z tego, że akurat Max Fricke wygrał. To był dla niego ciężki sezon. Teraz widać mocną metamorfozę. Jest super kolegą z drużyny i bardzo dobrym zawodnikiem, więc cieszę się, że posmakował tego zwycięstwa w Grand Prix – mówił Janowski w rozmowie z Łukaszem Benzem z Canal+.

Kapitan Betard Sparty Wrocław starał się w finale dopaść Australijczyka. 24-latek jednak, po świetnym starcie, umiejętnie się bronił i nie wypuścił z rąk swojego pierwszego triumfu w najbardziej prestiżowych zawodach żużlowych na świecie. Polak przyznał natomiast, że w tej kluczowej gonitwie nie postawił wszystkiego na jedną kartę.

– Max w finale wybierał bardzo dobre ścieżki. Po drugim okrążeniu myślałem, że uda mi się jeszcze go złapać. Poczułem, że po tym środku, jadąc delikatnie szerzej od Maxa, mój motocykl fajnie się rozpędzał. Wiedziałem też, kto jedzie za mną, miałem za sobą dwa rekiny (Taia Woffindena i Bartosza Zmarzlika –dop.red.), które w każdej chwili mogły mnie wyprzedzić. Goniłem Maxa, ale też nie za bardzo dzisiaj ryzykowałem. Moje decyzje dziś też nie do końca były dobre. W paru wyścigach potraciłem punkty wyjeżdżając za szeroko. Czekałem więc bardziej na błąd Maxa – komentował indywidualny mistrz Polski.

Komentator stacji Canal+, Tomasz Dryła, dopytał Janowskiego o wspomniane złe decyzje. Zawodnik podkreślił, że błędy nie wynikały z niewłaściwego doboru ustawień, a ze ścieżek obieranych przez niego na Motoarenie.

– Dzisiejszego dnia były kosmetyczne zmiany w motocyklach. Od początku zawodów jechały one bardzo dobrze. Moje decyzje były złe przez to, bo myślałem, że szybsze dostanie się na zewnętrzną mi pomoże. Jednak ta tarka i powbijane małe kamyczki dawały dobrą prędkość na krawężniku. Po prostu nie chciałem, żeby ktoś napędził się po zewnętrznej i mnie minął. Zmieniałem więc ścieżki. Max jest dobrym zawodnikiem, w półfinale zobaczył to od razu, ściął do krawężnika i tam wjechał. To były więc takie małe decyzje, ale ogólnie mogę być zadowolony – wyjaśnił 29-latek.

Janowski odniósł się również do tego, że w toruńskiej imprezie wszystkie miejsca na podium zajęli żużlowcy Betard Sparty. Wrocławianin liczy na to, że dobra dyspozycja kluczowych żużlowców pomoże jego ekipie ograć w niedzielę Moje Bermudy Stal Gorzów i zameldować się w finale PGE Ekstraligi.

– Miejmy nadzieję, że to jest dobra rozgrzewka przed zawodami w Gorzowie. Chociaż stadion w Gorzowie czasami potrafi płatać różne psikusy. Cieszę się więc, że ta nasza dyspozycja na dwa dni przed zawodami jest dobra – przyznał żużlowiec.

BARTOSZ RABENDA