Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W tym roku nie ma ligowego ścigania w Rzeszowie. Po zniknięciu Ireneusza Nawrockiego tak naprawdę nikt nie wie, jaka przyszłość rysuje się przed rzeszowskim speedwayem. O aktualnej sytuacji w krótkiej rozmowie z honorowym prezesem Stowarzyszenia SpeedwayFan Stal Rzeszów – Jakubem Zubilewiczem.

Panie Jakubie, co się obecnie dzieje w Rzeszowie, jeśli chodzi o żużel?

Na to pytanie odpowiem kolokwialnie – „wszyscy nabrali wody w usta”. Prezes Nawrocki ponoć jest bardzo chory i mało kto wie, co się z nim dzieje. Byłem w kontakcie z panem Janikiem, ale też nic nie wie. W samym klubie niewiele, a raczej nic się nie dzieje. Warto wspomnieć, że obecnie w Rzeszowie, podczas nieobecności żużla, jest „parcie” na piłkę nożną. Jest jeszcze szkółka żużlowa, ale też nie jest mi wiadomo dokładnie, co się z tym dzieje. Wiem, że wystąpiono do miasta o dotację na szkolenie młodzieży oraz Turniej Prezydenta Miasta Rzeszowa. Jak to się skończyło, nie wiem. Tak więc można powiedzieć, że sytuacja w jakiej znalazł się obecnie rzeszowski żużel, nie jest do pozazdroszczenia. Jest sporo głosów krytycznych ze strony kibiców wobec miasta, ale ja przedstawicieli urzędu też rozumiem. Ta współpraca z miastem nie może funkcjonować na zasadzie – dajcie nam, a my od siebie nic. Póki co, prognozy w Rzeszowie, jeśli chodzi o żużel, nie są optymistyczne.

Czym w tej chwili zajmuje się Wasze Stowarzyszenie?

W tej chwili, powiem szczerze, nie jesteśmy zbytnio aktywni, bo też nie ma sposobności ku temu. Swego czasu pisaliśmy prośbę, petycję do prezesa Nawrockiego o zwrot ludziom środków za karnety, jednak nie dało to efektu. Chcemy w jakiś sposób zadać otwarcie pytanie – jaki w tej chwili jest status prawny rzeszowskiego klubu. Nie mamy ani ogłoszonej upadłości, nie wiemy ile komu klub jest winien. Jest jedna wielka niewiadoma.

Co trzeba zrobić, aby – Pańskim zdaniem – żużel powrócił do Rzeszowa?

Na pewno jest konieczne odzyskanie zaufania w rzeszowskim środowisku biznesowym. Jednak po tym, co się stało, zdaję sobie sprawę, że lokalnie może być to już zadanie nie do wykonania. Mieliśmy pomysł jako Stowarzyszenie, aby zrobić turniej i połączyć go ze zbiórką krwi w ramach akcji „Oddajemy krew bez hamulców”, jednak mamy za mało możliwości, aby to sami zrealizować. Aby żużel rzeszowski się odrodził, potrzebny jest ktoś poważny z wizją i doświadczeniem, jak taki klub się prowadzi. Myślę, że gdyby taka osoba się znalazła, to i miasto by pomogło. Nikomu chyba nie zależy na tym, aby żużel w Rzeszowie upadł ostatecznie.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA