Jamróg: Nie ciągnę trenera za nogawkę. A przyszłość? Chciałbym tu zostać

Jakub Jamróg jest jednym z kandydatów do zmiany klubu podczas okienka transferowego. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedzielne zawody w Zielonej Górze nie potoczyły się po myśli Betard Sparty Wrocław. Zawodnicy ze stolicy Dolnego Śląska przegrali w Zielonej Górze różnicą sześciu punktów i na Stadionie Olimpijskim będą potrzebowali 48 punktów do awansu do wielkiego finału. Po zawodach rozmawialiśmy z Jakubem Jamrogiem, który opowiedział nam o błędach z początku meczu i zapewnił, że chciałby zostać we Wrocławiu na kolejny sezon.

Jamróg był jednym z niewielu zawodników, którzy poprawili się w stosunku do poprzedniego meczu Betard Sparty w Zielonej Górze. Dobre wyniki byłego zawodnika Unii Tarnów, a także Taia Woffindena i Vaclava Milika nie dały jednak spartanom zwycięstwa w grodzie Bachusa.

– Nie wyglądało to dzisiaj za dobrze z naszej strony. Liczyliśmy, że wykorzystamy nieobecność Nickiego Pedersena. Cóż, Falubaz jest po prostu bardzo mocną drużyną. Mimo tego, że wygraliśmy tu w rundzie zasadniczej, to wiedzieliśmy, że to nie będzie spacerek. Uważam, że tak źle nie jest. Wierzę, że się zepniemy i we Wrocławiu spokojnie odrobimy te sześć punktów – powiedział Jamróg.

Wrocławianie mierzyli się z zielonogórzanami przy W69 w trzynastej kolejce rundy zasadniczej. Wiele mówiło się wtedy o tym, że klub spod znaku Myszki Miki przygotuje na fazę play-off zupełnie inny tor. Jak się okazało, spartanie faktycznie musieli przystosować się do nowych warunków na domowym obiekcie Stelmet Falubazu.

– Ten tor był inny, ale ja też na początku nie wystrzegłem się błędów. Zgubiłem się trochę z przełożeniami. Jechałem dzisiaj o dwa zęby wyżej niż w poprzednim spotkaniu, a to w dzisiejszym żużlu jest bardzo dużo. Jednak jak już znalazłem te optymalne przełożenia, to jechało mi się bardzo komfortowo. Jak znajdzie się dobre ustawienia, to wszystko samo jedzie – tłumaczył żużlowiec urodzony w Tarnowie.

Sporo emocji przysporzyło obsadzenie biegów nominowanych przez Dariusza Śledzia. Szkoleniowiec Betard Sparty zdecydował się postawić na Macieja Janowskiego, a nie Jamroga, który jechał coraz lepiej i miał bonus więcej od kapitana swojej drużyny.

– Ja nie jestem od dyskutowania, wykonuję swoją robotę na torze. Z Maćkiem mieliśmy równą liczbę punktów. Maciek jest jednak kapitanem naszego zespołu i dużo bardziej doświadczonym zawodnikiem. To była decyzja trenera i ja ją szanuję. Nie było żadnych debat, bo to sztab szkoleniowy wybiera, kto ma jechać. My nie ciągniemy trenera za nogawkę, że chcemy jechać – wyjaśniał 28- latek.

O Jamrogu dużo mówi się w kontekście nadchodzącego okna transferowego. Doparowy Taia Woffindena zalicza kolejny dobry sezon i może być łakomym kąskiem na dość wąskim rynku transferowym. Sam zawodnik zapewnia jednak, że we Wrocławiu czuje się bardzo dobrze i nie chciałby opuszczać drużyny prowadzonej przez Dariusza Śledzia.

– Myślę, że chciałbym zostać w Betard Sparcie. Nie mogę na nic powiedzieć tutaj złego słowa i nie mam do czego się przyczepić. Świetnie się czuję we Wrocławiu. Miałem co prawda trudne początki, ale zaaklimatyzowałem się i w drużynie, i w mieście. Nie chciałbym od nowa przechodzić procesu zmiany klubu. Wydaje mi się, że wszystko jest na dobrej drodze. Na razie mamy ważny mecz przed sobą i na decyzje przyjdzie pora – zakończył zawodnik legitymujący się średnią 1,542 punktu na bieg.

BARTOSZ RABENDA