Niedzielne zawody w Zielonej Górze nie potoczyły się po myśli Betard Sparty Wrocław. Zawodnicy ze stolicy Dolnego Śląska przegrali w Zielonej Górze różnicą sześciu punktów i na Stadionie Olimpijskim będą potrzebowali 48 punktów do awansu do wielkiego finału. Po zawodach rozmawialiśmy z Jakubem Jamrogiem, który opowiedział nam o błędach z początku meczu i zapewnił, że chciałby zostać we Wrocławiu na kolejny sezon.
Jamróg był jednym z niewielu zawodników, którzy poprawili się w stosunku do poprzedniego meczu Betard Sparty w Zielonej Górze. Dobre wyniki byłego zawodnika Unii Tarnów, a także Taia Woffindena i Vaclava Milika nie dały jednak spartanom zwycięstwa w grodzie Bachusa.
– Nie wyglądało to dzisiaj za dobrze z naszej strony. Liczyliśmy, że wykorzystamy nieobecność Nickiego Pedersena. Cóż, Falubaz jest po prostu bardzo mocną drużyną. Mimo tego, że wygraliśmy tu w rundzie zasadniczej, to wiedzieliśmy, że to nie będzie spacerek. Uważam, że tak źle nie jest. Wierzę, że się zepniemy i we Wrocławiu spokojnie odrobimy te sześć punktów – powiedział Jamróg.
Wrocławianie mierzyli się z zielonogórzanami przy W69 w trzynastej kolejce rundy zasadniczej. Wiele mówiło się wtedy o tym, że klub spod znaku Myszki Miki przygotuje na fazę play-off zupełnie inny tor. Jak się okazało, spartanie faktycznie musieli przystosować się do nowych warunków na domowym obiekcie Stelmet Falubazu.
– Ten tor był inny, ale ja też na początku nie wystrzegłem się błędów. Zgubiłem się trochę z przełożeniami. Jechałem dzisiaj o dwa zęby wyżej niż w poprzednim spotkaniu, a to w dzisiejszym żużlu jest bardzo dużo. Jednak jak już znalazłem te optymalne przełożenia, to jechało mi się bardzo komfortowo. Jak znajdzie się dobre ustawienia, to wszystko samo jedzie – tłumaczył żużlowiec urodzony w Tarnowie.
Sporo emocji przysporzyło obsadzenie biegów nominowanych przez Dariusza Śledzia. Szkoleniowiec Betard Sparty zdecydował się postawić na Macieja Janowskiego, a nie Jamroga, który jechał coraz lepiej i miał bonus więcej od kapitana swojej drużyny.
– Ja nie jestem od dyskutowania, wykonuję swoją robotę na torze. Z Maćkiem mieliśmy równą liczbę punktów. Maciek jest jednak kapitanem naszego zespołu i dużo bardziej doświadczonym zawodnikiem. To była decyzja trenera i ja ją szanuję. Nie było żadnych debat, bo to sztab szkoleniowy wybiera, kto ma jechać. My nie ciągniemy trenera za nogawkę, że chcemy jechać – wyjaśniał 28- latek.
O Jamrogu dużo mówi się w kontekście nadchodzącego okna transferowego. Doparowy Taia Woffindena zalicza kolejny dobry sezon i może być łakomym kąskiem na dość wąskim rynku transferowym. Sam zawodnik zapewnia jednak, że we Wrocławiu czuje się bardzo dobrze i nie chciałby opuszczać drużyny prowadzonej przez Dariusza Śledzia.
– Myślę, że chciałbym zostać w Betard Sparcie. Nie mogę na nic powiedzieć tutaj złego słowa i nie mam do czego się przyczepić. Świetnie się czuję we Wrocławiu. Miałem co prawda trudne początki, ale zaaklimatyzowałem się i w drużynie, i w mieście. Nie chciałbym od nowa przechodzić procesu zmiany klubu. Wydaje mi się, że wszystko jest na dobrej drodze. Na razie mamy ważny mecz przed sobą i na decyzje przyjdzie pora – zakończył zawodnik legitymujący się średnią 1,542 punktu na bieg.
BARTOSZ RABENDA
Żużel. Co ze zdrowiem Buczkowskiego? Bajerski mówi o gotowości na Orła
Żużel. Pawlicki nie jest zadowolony po GKM-ie. „Mogliśmy wygrać wyżej”
Żużel. Zszedł na najniższy szczebel i to się opłaciło. Chciałby wrócić do Gdańska jako lider
Żużel. Niskie temperatury dały się we znaki żużlowcom. „Na szczęście miałem farelkę, którą wstawiłem sobie do boksu”
Żużel. Przed meczem zorganizowano mu helikopter. Zawody odjechał bez zdobyczy punktowej
Żużel. Odjechał dwa spotkania w jeden dzień. Teraz czeka go intensywny weekend