Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Klimat Świąt Bożego Narodzenia wychładza burzliwe dyskusje, zachęca do refleksji, daje nam chwilę wytchnienia i spokoju. Nawet pismaki, szarżujący po bandzie, potrafią przemówić ludzkim głosem i spojrzeć na żużlowy światek w życzliwy sposób. Zdradzę Wam też pewną tajemnicę. Otóż Święty Mikołaj zna się na naszym żużelku i jak podpowiadają pracowite elfy, przygotowuje naszym bohaterom wór prezentów. Będzie miło i sympatycznie, a żeby podtrzymać serdeczną atmosferę i ze swojej strony przygotowałem życzenia dla żużlowej braci.

Czym prędzej spieszę z życzeniami zdrowia dla grupy spod znaku L-4. Mam wrażenie, że Maciej Janowski, Maksym Drabik, Piotr Pawlicki i Przemysław Pawlicki niczego tak nie potrzebują jak siły organizmu, która uchroni ich przed wszelkiej maści grypami, katarkami i paskudnymi rozwolnieniami. No może jeszcze trochę kultury i ambicji całemu kwartetowi potrzeba, ale nad tym już niech sami popracują. Powiem Wam jeszcze w tajemnicy, że Święty Mikołaj przygotowuje dla naszych chorowitych gwiazd nowiuteńkie zestawy telefonów z dalekim zasięgiem, aby mogli zadzwonić do trenera reprezentacji Marka Cieślaka z przeprosinami i mocnym postanowieniem poprawy. Atmosfera świąt i nowego roku sprzyja odnawianiu znajomości, wybaczeniu i odrzuceniu starych i niepotrzebnych waśni.

Bartoszowi Zmarzlikowi życzę szybkich motorków, spokoju ducha i wizji przyszłości z kolejnymi tytułami w tle. Przyznaję, że historia gorzowianina coraz bardziej skupia moją uwagę. Zastanawiam się jak mistrz poradzi sobie z wielkim zainteresowaniem, jakie obecnie wzbudza. Zupełnie niechcący martwię się, że ten nasz Zmarzlik rozda tysiące autografów, udzieli setek wywiadów, strzeli miliony selfie z kibicami i na końcu nie starczy mu już siły i czasu na żużlowe wyścigi. Jak czytam nasz mistrz świata nie ma żadnych problemów z Piotrem Pawlickim. Nic odkrywczego. Przecież to Piotr Pawlicki ma problem ze Zmarzlikiem, a nie odwrotnie.

Piotrowi Świderskiemu życzę utrzymania PGG ROW-u Rybnik w ekstralidze. Z miejsca stałby się bohaterem tłumów. Zrobiłby przecież wynik, który dla wielu jest teraz niemożliwy do wyobrażenia. Życzę też Świderskiemu, żeby przepracował w Rybniku cały sezon, a tego wcale nie jestem taki pewien. W końcu, gdy przyjdą porażki, a ewentualny spadek zajrzy Rekinom w oczy, ktoś będzie musiał odpowiedzieć za ten, jakże zły stan rzeczy. I tym odpowiedzialnym za porażki na pewno nie będzie szef wszystkich szefów w rybnickim klubie, czyli Krzysztof Mrozek. Za to trener już jak najbardziej może zostać uznany za winnego. A dlaczego akurat Świderskiemu życzę tak dobrze? Bo rynek trenerski jest wyjątkowo wąski, kruchy i nudnawy. Potrzeba nowych twarzy, świeżych pomysłów i ludzi, którzy potrafią powiedzieć, co mają na myśli.

Wszystkim pierwszoligowcom życzę kontraktu z telewizją, upragnionego kalendarza rozgrywek i obrotnych menedżerów, którzy zastąpią smutnych działaczy. Zachęcam skurczoną Główną Komisją Sportu Żużlowego i Polski Związek Motorowy do dyskusji nad przyszłym kształtem pierwszej ligi. Jak na razie wygląda to blado, a opowieści o pogłębiającej się dysproporcji między elitą a jej zapleczem źle świadczą o zarządcach pierwszej ligi. Zawsze spóźnionych i zdecydowanie mniej przebojowych. Ekstraliga już dawno temu odjechała pierwszej lidze pod względem sportowym, teraz ucieka w kwestiach organizacyjnych. To jak porównać profesjonalizm do amatorszczyzny. Pomysł pierwszoligowców z internetowymi relacjami z ligowych meczów uważam za bardzo ryzykowny. A co będzie jeśli w jednym momencie kilkadziesiąt tysięcy ludzi zechce włączyć stream do meczu, a ten zawiesi się do połowy spotkania? Całe wiadra pomyj spadną na głowy pomysłodawców. Piotrowi Szymańskiemu i całej GKSŻ życzę więc lepszych pomysłów.

Toruńskiemu Apatorowi życzę awansu do ekstraligi. Udało mi się nawet ustalić, że Święty Mikołaj, przeglądając kalendarz ekstraligowych rozgrywek, podkreślał, że brakuje mu jego anielskich przyjaciół w żużlowej elicie. Stąd też w swoim warsztacie przygotowuje dla torunian super szybkie motory. Przy okazji Tomaszowi Bajerskiemu życzę, żeby w końcu zaczął wygrywać ważne mecze. Bo przecież w Poznaniu przegrał wszystko, co było do przegrania. Bajerski od toruńskich działaczy otrzymał bilet w jedna stronę – wprost do ekstraligi. Nie chciałbym być w jego skórze, gdy zgubi drogę. Nowy sponsor Apatora już ogłosił, że z tymi zawodnikami i z tym trenerem torunianie wygrają wszystkie przyszłoroczne mecze. Czyli w Toruniu jak zawsze grają o najwyższe stawki, nie szczędzą słowa i za nic mają historię, nauczycielkę życia. Idą w pewne, kompletnie zapominając o pokorze. Tradycyjnie.

Braciom Michałowi i Bartoszowi Curzytkom życzę talentu na miarę medialnego hałasu, jaki wywołują rodzice chłopców. Stelmet Falubazowi Zielona Góra odszukania zagubionej magii. Jasonowi Doyle’owi życzę zdrowia, bo w przeciwnym razie szarża ForBET Włókniarza Częstochowa po mistrzowski tytuł zakończy się dużym rozczarowaniem. Kibicom Motoru Lublin życzę radości z żużla nawet, gdy ich bohaterowie zaczną przegrywać, startując już w roli faworytów. ZOOLeszcz Polonii Bydgoszcz nic nie życzę, bo ich marzenia już się spełniły. Będą mieli derby z eWinner Apatorem.

DAWID LEWANDOWSKI