Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rzadko można posłuchać i poczytać o tym, jakie nietypowe przygody spotykają żużlowców podczas ich licznych podróży. Niektórych z nich członkowie teamu zostawiają przypadkowo na stacjach benzynowych. Taka przygoda spotkała kiedyś byłego mistrza świata – Marka Lorama.

– Najzabawniejsza historia z żużla? Nori Allan, choć brzmi to niewiarygodnie, zostawił mnie kiedyś na stacji benzynowej w Niemczech. Jechaliśmy na turniej Tommy’ego Knudsena. Ja zawsze miałem łóżko na tyle busa i tam odpoczywałem podczas „kursowania” z zawodów na zawody. Zatrzymaliśmy się jakoś o wschodzie słońca na przerwę, fajkę czy kawę, kto tam co chciał. Nori Allan oraz mechanik byli przekonani, że śpię, a ja akurat wyskoczyłem z busa. Oni jednak nie zauważyli tego, wsiedli i… odjechali. Ja zostałem w spodniach, koszulce i tenisówkach na jakieś stacji benzynowej w Niemczech! – wspomina ze śmiechem Loram

PRZECZYTAJ TAKŻE:

– Jak zobaczyłem, że odjeżdżają, to biegłem za nimi, ale mnie kompletnie nie widzieli. Zostałem bez pieniędzy, bez dokumentów, nawet mój telefon został w busie. Zorientowali się, że mnie nie ma w samochodzie po trzech godzinach jazdy… Żeby było śmieszniej, tylko dlatego się zorientowali bo wołali mnie aby wsiadł za „kółko”. Jak już po mnie wracali, to zatrzymywali się prawie na każdej stacji benzynowej, bo z kolei nie pamiętali, na której mnie zostawili. Ostatecznie sześć godzin spędziłem na niemieckiej stacji benzynowej, byliśmy spóźnieni. Szczęście w nieszczęściu, zawody zostały z powodu deszczu odwołane – dodaje brytyjski mistrz świata.