Jaimon Lidsey. Foto: Wilki Krosno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jaimon Lidsey, który bez wątpienia jest jednym z największych objawień minionego sezonu, zarówno w zmaganiach ligowych, jak i indywidualnych, przyznał, że niewiele zabrakło, aby wcale nie wystartował w tym roku. Kosztem spełnienia żużlowego marzenia była nieobecność podczas narodzin jego pierwszego dziecka.

Jaimon Lidsey ma za sobą genialny sezon. Był niezwykle ważnym ogniwem w mistrzowskim składzie Fogo Unii Leszno, a indywidualnie został mistrzem świata juniorów i przerwał tym samym passę zwycięstw reprezentantów Polski. Sam jednak przyznaje, że do końca wahał się, czy w ogóle pojawić się na torze w sezonie 2020.

– Patrząc przez pryzmat tego, co udało mi się w tym roku osiągnąć, to była dobra decyzja, że pojawiłem się w Polsce gotowy do startu. Gdybym tego nie zrobił, moja kariera mogłaby stanąć w miejscu, mógłbym nie mieć kolejnej szansy na tak ogromne sukcesy. Podjąłem decyzję, że wystartuję kosztem przegapienia narodzin mojego pierwszego dziecka. Bardzo chcę już być w domu, przy nim. Jednak decyzji nie żałuję – przyznał indywidualny mistrz świata juniorów na łamach oficjalnej strony GP.

– Finalnie decyzja, którą podjąłem, że przylecę do Europy okazała się dobra. Pracuję tutaj bardzo ciężko, aby móc dla mojej rodziny wybudować dom, zapewnić dach nad głową. Każde moje osiągnięcie to efekt trudnej pracy, którą dedykuję tym, których zostawiłem na te kilka miesięcy. Zawsze, w każdej sytuacji, są plusy i minusy. Jestem jednak pewien, że w przyszłym roku moja rodzina będzie tu razem ze mną i będą mnie wspierać w osiąganiu kolejnych sukcesów. Jestem dumny z Darcie, mojej narzeczonej, która udźwignęła wszystko sama, urodziła naszego synka i pierwsze dwa miesiące wychowuje go sama. Jest niezwykle silną kobietą. Jestem bardzo szczęśliwy, że ją mam – opowiadał rozemocjonowany Jaimon Lidsey.

Lidsey w tym sezonie zdobył już dwa złote medale – indywidualnie w Pardubicach oraz drużynowo z Unią Leszno w PGE Ekstralidze. Chciał zgarnąć hat-tricka, sięgając po złoto z reprezentacją Australii w zmaganiach Speedway of Nations. I choć Australijczycy byli blisko strefy medalowej – zabrakło im zaledwie dwóch punktów do krążka – to zakończyli zmagania na piątym miejscu. Jaimon Lidsey wyjechał na tor raz i przyjechał na czwartej pozycji.