Jacek Ziółkowski: Sezon odjedziemy, a największy problem to… igrzyska

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jacek Ziółkowski to postać, którą w Lublinie zna każdy kibic żużla. Wieloletni działacz żużlowy znany jest nie tylko z pasji do dyscypliny, ale i szerokich horyzontów życiowych. Do tej pory to jedyny przedstawiciel żużla, który zagościł w programie „Jeden z Dziesięciu”. O obecnej sytuacji w speedwayu i całym sporcie w poniższej rozmowie.

Panie Jacku, Pana spojrzenie na tę całą obecną sytuację w żużlu jest jakie? 

Powiem panu tak. Żużel jest w tym wszystkim najmniej ważny. On jest ważny dla „wariatów”, dla mnie czy dla pana. Jeśli ja słyszę ostatnio, że premier Włoch zatrzymuje całą praktycznie produkcję w kraju albo ilu ludzi tam umiera, to ten nasz żużel przy tym wszystkim staje się mikroskopijnym problemem. Wie pan, trudno cokolwiek w tym momencie wyrokować. Mam jakieś doświadczenie życiowe, ale z taką sytuacją jak teraz się nie spotkałem. 

Są głosy, że Ekstraliga w tym roku nie pojedzie, a póki co zawodnicy tylko generują koszty.

Nie zgadzam się z tą teorią. My nie wiemy jak sytuacja będzie wyglądała za miesiąc czy za dwa, jak się choćby ociepli. Wydaje mi się, że uda to się jakoś opanować. Terminów trochę jeszcze będzie do wykorzystania. Nie uważam, że liga nie pojedzie. 

Czyli co, liga bez play-off?

Nie wiem. Pewnie są różne scenariusze. Pojechać bez play-off to jeden z nich, gdyby, odpukać, nie udało się odjechać całej ligi. Jeździliśmy pół wieku mecz i rewanż, można i pojechać tak w tym roku. Zdecydowanie za wcześnie jest i to podkreślam, aby snuć czarne wizje publicznie, że liga nie pojedzie w tym roku w ogóle. 

Brak ligi w tym sezonie co będzie znaczył dla polskiego żużla?

Ciężko to powiedzieć. Na pewno jakieś konsekwencje będzie miał, ale też z drugiej strony jestem pewien, że my z nimi sobie poradzimy lepiej aniżeli inne kraje, gdzie ten sport jest zdecydowanie mniej popularny. Proszę, nie rysujmy katastroficznych barw. Sezon odjedziemy, może tylko w innej formie. Czas wszystko pokaże. Najważniejsze jest to, że społeczeństwo jest zmobilizowane i ludzie robią wszystko, aby wirus się nie rozprzestrzeniał. To z kolei napawa mnie optymizmem, że go w końcu opanujemy i życie zacznie wracać do normy. 

Czyli zaleca Pan, póki co, zachowanie spokoju?

Oczywiście, że tak. Wie pan, ja się zastanawiam na przykład co będzie choćby z igrzyskami olimpijskimi. To jest tragedia. Nie ma w całym sporcie nic ważniejszego aniżeli igrzyska. Sportowcy dyscyplin olimpijskich dzielą swój cykl przygotowań na czterolecia i teraz może się to zachwiać. To jest problem z igrzyskami, a nie czy my pojedziemy w kwietniu czy w czerwcu. My jeździmy co roku i nie pozostaje nam nic innego jak bycie zmobilizowanym do startu ligi. 

Jak zawodnicy Motoru sobie radzą w tej niespotykanej dotąd sytuacji?

Jesteśmy w kontakcie telefonicznym i każdy z chłopaków trenuje indywidualnie. Na pewno robią swoje i na pewno z tego chwilowego kryzysu wyjdziemy. 

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA