Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niels Kristian Iversen zajął 10. miejsce w tegorocznym cyklu IMŚ. Awans wywalczony w Grand Prix Challenge pozwoli mu jednak ponownie rywalizować o medal globalnych mistrzostw. Duńczyk nie próżnuje i już zaczyna przygotowania do kolejnego sezonu. 

– Tak naprawdę nie ma na co czekać. Przyznam, że jestem już po pierwszych testach sprzętu na przyszły rok. Chcę jak najszybciej zabrać się za przygotowania do kolejnego sezonu, aby był on bardziej udany od tego, który właśnie się zakończył – mówi Iversen na łamach Speedway Stara. 

Zawodnik, który w minionym roku reprezentował barwy klubu z Torunia, krytycznie podchodzi do swoich ostatnich występów w Grand Prix. 

– W tym roku trzy razy pojechałem w finale Grand Prix i, obiektywnie rzecz biorąc, nie jest to najgorsze osiągnięcie. Ciągle jednak czegoś brakuje, aby unormować formę w Grand Prix. Raz byłem u góry, w następnym turnieju na dole. To nie jest droga do jakiegokolwiek sukcesu, a ja wiem, że jeszcze stać mnie dobry wynik w Grand Prix. Muszę pewne elementy poprawić i z jeszcze większą wiarą oraz determinacją przystąpić do rywalizacji w przyszłym roku – kontynuuje brązowy medalista IMŚ z 2013 roku. 

Co ciekawe, w swoich dotychczasowych występach w ramach Grand Prix  na Motoarenie Iversen zawsze wjeżdżał do finału. Passę podtrzymał i tej jesieni. W finale zajął trzecie miejsce. 

– Mam za dużo finałów, w których byłem czwarty. To już chyba jakaś obsesja. Teraz się tylko modliłem, aby nie być ostatnim i to się udało. Co do Torunia – to śmieszna sprawa. Wszystkim się wydaje, że to jest mój ulubiony tor i dlatego w Grand Prix tak dobrze mi się tu jeździ. Tymczasem tor w Toruniu nigdy nie był moim ulubionym. Gdy nie jeździłem dla Torunia i przyjeżdżałem tu z innymi zespołami, to moje występy nie były jakieś super. Faktycznie jednak w Grand Prix coś się dzieje, że na tym torze jeździ mi się bardzo dobrze – podsumowuje 37-letni Duńczyk.