Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Greg Hancock nie ukrywa, że jest mocno rozżalony faktem, iż żaden polski klub nie spieszy się z zakontraktowaniem czterokrotnego mistrza świata na najbliższy sezon. Zawodnik jest również zaskoczony skalą problemów swojego ostatniego pracodawcy – Stali Rzeszów.

– Przyznam, że byłem w szoku i bardzo zdziwiony, że nagle zostałem bez klubu. Owszem, media pisały o pewnych rzeczach, ale w Polsce jest dużo propagandy i myślałem, że jakoś się to ułoży – zauważył na łamach Speedway Star Amerykanin. 

Niespełna 49-letni Hancock nie ukrywa również, że ma sporo żalu do polskich dziennikarzy, którzy – jak twierdzi – nie do końca działają na jego korzyść. Niektóre artykuły mają niejako sprawić, by weteran nie znalazł zatrudnienia w naszym kraju. – Są dziennikarze którzy podają kompletnie nieprawdziwe wiadomości. Nie wiadomo, po co to robią. To jest też niszczenie mojego wizerunku, na który pracuję latami i wstyd po prostu, że niektórzy posuwają się do takich rzeczy. Nie ukrywam, że pewne tematy zostały przekazane mojemu prawnikowi. Muszę dbać o swój image. Nie mogę pozwalać sobie na to, by przedstawiano mnie jako osobę, którą nie jestem. Najważniejsze, aby jak najszybciej napisać, że ten dobry jest już zły – nie kryje rozżalenia były już zawodnik Stali Rzeszów. 

Mimo wszystko, Hancock liczy, że znajdzie w Polsce zatrudnienie na sezon 2019. – To jest tak – ty chcesz zarabiać 10 dolarów, ktoś daje ci 9, więc trzeba usiąść i rozmawiać. Na tę chwilę mam jedną czy dwie oferty, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. To nie jest też tak, że muszę coś od razu podpisywać i z kimś się od razu wiązać. Nigdy nie patrzyłem tylko przez pryzmat pieniędzy, ale też na to, jak się będę w danym miejscu czuł i czy będzie fajny klimat – przekonuje Hancock. 

Amerykanin ma jeszcze nadzieję, że Ireneusz Nawrocki wywiąże się ze swoich zobowiązań. – Nawrocki nie był przez wszystkich lubiany, ponieważ miał swoje pomysły i chciał je realizować. Inną sprawą jest, że nie wszystko wyszło mu tak, jak sobie założył. Plany miał imponujące, ale jak się skończyło, wiemy. Liczę jednak na coś takiego jak honor i dotrzymanie warunków umowy. Mam nadzieję, że zachowa się elegancko i ureguluje zobowiązania, które ma wobec nas, innych klubów czy federacji. Bo też nie jest tak, że ja mam super. Jestem w podobnym położeniu, jak inni zawodnicy – kończy Hancock. 

ŁUKASZ MALAKA