FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Gleb Czugunow był bardzo mocnym punktem Betard Sparty Wrocław w zaległym spotkaniu z Get Well Toruń (54:36). Rosjanin dołożył do dorobku zespołu osiem oczek, wraz z resztą drużyny godnie zastąpił kontuzjowanego Macieja Janowskiego i potwierdził, że Hancock w tym Wrocławiu raczej nie jest tak bardzo potrzebny. Po zawodach 19-latek, w krótkim wywiadzie, wyjawił nam, że ze swojego wyniku jest jednak nie do końca usatysfakcjonowany.

Spotkanie z Get Well Toruń udało Wam się wygrać osiemnastoma punktami. Spartanie są na pewno z tego wyniku zadowoleni…

Tak, to mimo wszystko był dla nas bardzo trudny mecz, ale ciężko i długo się do niego przygotowywaliśmy. Dobrze się to wszystko dla nas w tym spotkaniu ułożyło.

Byłeś zdecydowanie największym showmanem dzisiejszego meczu. Najwięcej mijanek oglądaliśmy właśnie z Twojej strony. Jaki jest przepis na wyprzedzanie na Olimpijskim?

W pierwszych trzech biegach, to prawda, byłem bardzo szybki, ale w dwóch ostatnich przyjechałem do mety ostatni. Patrząc więc na mój występ indywidualny, nie mam się z czego cieszyć. Cieszyłbym się ze swojego występu, gdybym przywiózł komplet punktów.

Co zmieniłeś w ustawieniach, że te wspomniane ostatnie dwa biegi nie wyglądały tak dobrze jak początek spotkania?

Wydawało mi się, że w trzecim starcie trochę przekręcało mi motocykl. Poszedłem więc delikatnie w dół z zapłonem. Kiedy jechałem w ostatnim biegu, to zrozumiałem, że jednak trzeba było iść z tymi zmianami trochę do góry i wtedy ten wynik byłby znacznie lepszy. To była zmiana w złą stronę, a PGE Ekstraliga nie cierpi takich błędów.

Drugi mecz z rzędu startowałeś w parze z Vaclavem Milikiem. To zawodnik dobry do wspólnej jazdy czy wolałbyś tworzyć duet z kimś innym?

Na pewno nie chciałbym występować w parze z zawodnikami, którzy jeżdżą ostro ze swoimi kolegami z zespołu. Na szczęście u nas w drużynie takich żużlowców nie ma. Odpowiada mi jazda w drugiej parze z Vaszkiem. Jest to dla mnie lepsze rozwiązanie, bo nie wyjeżdżam od razu na pierwszy bieg, na samym początku meczu. Mam wtedy czas na zobaczenie, co się dzieje na torze.

Wygraliście pierwsze spotkanie po porażkach w Grudziądzu i Gorzowie. To jest dla Was pewien głębszy oddech dzięki temu, że te dwa zwycięstwa macie już na koncie?

Nie wiem jak inni żużlowcy na to patrzą, ale dla mnie nie ma za bardzo czasu na przemyślenia, a tym bardziej na jakiś głębszy oddech. W PGE Ekstralidze idzie mecz za meczem i po prostu wszystko trzeba robić bardzo szybko. Czas na przemyślenie porażek i zwycięstw przyjdzie po zakończeniu sezonu.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA