fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

MRGARDEN GKM Grudziądz jasno wyznaczył cel na sezon 2020. Gołębie mają w końcu, po latach niepowodzeń, awansować do fazy play-off. O bojowym nastawieniu grudziądzkiej ekipy zapewnia Robert Kempiński, który w okresie transferowym dostał prezent w postaci Nickiego Pedersena.

Sezon 2019 mógł być historyczny dla MRGARDEN GKM-u. Grudziądzanie bardzo dobrze otworzyli rozgrywki, mieli spore szanse na zakwalifikowanie się do kluczowej fazy sezonu. Dyspozycja z końcówki rundy zasadniczej sprawiła, że w play-off znalazł się jednak forBET Włókniarz Częstochowa.

Terminarz PGE Ekstraligi 2020 daje możliwość szybkiego odgryzienia się Lwom. Zadanie nie będzie jednak proste, bo podopieczni Marka Cieślaka są jednym z faworytów do medali w nadchodzących rozgrywkach.

– Uważam, że jak mamy starać się o te play-offy, to nie możemy się bać nikogo. Mamy jeden z naszych najlepszych składów w historii PGE Ekstraligi i będziemy walczyć. Tak do tego podchodzimy i nie marzyliśmy o jakimś konkretnym rywalu na początek. Celem minimum na ten mecz z Włókniarzem i każde kolejne spotkanie jest po prostu dobry wynik. Mam tu na myśli taki wynik, który pozwoli nam zdobyć bonus w Grudziądzu – powiedział nam Robert Kempiński, szkoleniowiec MRGARDEN GKM-u.

Przed sezonem 2020 doszło w Grudziądzu do jednej, ale bardzo konkretnej zmiany. Z klubu odszedł Antonio Lindbaeck, a w jego miejsce zakontraktowano trzykrotnego mistrza świata – Nickiego Pedersena. Szkoleniowiec grudziądzan musi teraz wkomponować Duńczyka w nową tabelę biegową.

– Trudno mi powiedzieć, czy z nową tabelą będzie lepiej czy gorzej. Na pewno będzie inaczej. Trzeba to tak poustawiać, żeby nie stworzyć w którymś biegu słabszej pary. W poprzednim systemie wszystko było dopasowane pod tych trzech liderów. Pewne przymierzenia do tej tabeli już były, ale w tym momencie nie można niczego zakładać. Jak któryś z dobrych zawodników będzie mi nagle zamiast dziesięciu, robił dwa punkty, to wiadomo, że pod te mocniejsze numery trzeba będzie wstawić kogoś innego – dodał trener piątej drużyny PGE Ekstraligi 2019.

BARTOSZ RABENDA