FOT. UNIA LESZNO FACEBOOK
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Na transferowej giełdzie zakupów nie dokonała jedynie Fogo Unia Leszna, a i tak pozostaje głównym faworytem do drużynowego mistrzostwa Polski. Byki zapędziły rywali do kąta i żaden z nich nawet nie piśnie o ambicji zdobycia ligowego złota. Aktualni mistrzowie mają nad resztą stawki przewagę finansową, organizacyjną, sportową, a do tego mentalną. Fogo Unia w nowym sezonie zawalczy o czwarty tytuł z rzędu. Dla sześciu pozostałych ekip planem jest awans do play-off. Jeszcze tylko PGG ROW Rybnik marzy o utrzymaniu. Czyli złoto dla leszczynian, a pozostali walczą o wicemistrzostwo.

Taka perspektywa jest wyjątkowo smutna. Choć analiza oczywiście jest czysto teoretyczna i jak mawiają spece od żużla, tor zweryfikuje wszystko. Prawdą jest jednak, że rywale Fogo Unii znaleźli się w jej głębokim cieniu. Michał Świącik ze swoim forBET Włókniarzem Częstochowa został królem transferowego polowania, lecz o szansach swojego wzmocnionego zespołu mówi bardzo ostrożnie. Żadnych górnolotnych haseł, wyższych ambicji, liczy się jedynie play-off. Nikt mnie jednak nie przekona, że transfery Jasona Doyle’a i Rune Holty mają przynieść jedynie awans do czołowej czwórki ekstraligi i choćby skromny brąz. Finał jest celem minimum. Srebro byłoby kolejnym sportowym awansem.

Mam wrażenie, że jeszcze tylko Betard Sparta Wrocław może po cichu, skromnie i z delikatnym dystansem planować atak na finał. Osłabiona formacja młodzieżowa wstrzymuje jednak mocarstwowe plany. Seniorskie zestawienie z młodymi Maksymem Drabikiem, Maxem Fricke, Glebem Czugunowem i Danielem Bewleyem wygląda solidnie i przyszłościowo, ale na najwyższym ligowym szczeblu oprócz młodzieńczej fantazji potrzeba jeszcze wyrafinowania i doświadczenia. Forma młodych może falować i czasami mieszać plany bojowe.

Mamy więc topową Fogo Unię Leszno. Ekipy z Wrocławia i Częstochowy z dużymi aspiracjami nawet na finałową rozgrywkę. I resztę zespołów, przy których można zapisać całkiem sporą ilość znaków zapytania. A ich słabości czasami przysłaniają atuty.

Za czasów Roberta Dowhana i Władysława Komarnickiego czekaliśmy na finał Ekstraligi spod znaku derbów Lubuskiego. Nie doczekaliśmy się, skończyło się jedynie na półfinałach. W przyszłym sezonie zarówno dla Stelmet Falubazu jak i truly.work Stali Gorzów podobny wynik i powtórka z półfinałowych derbów byłaby szczytem marzeń. Magia Falubazu już nikogo nie rzuca na kolana, a Staleczkę trawią wewnętrzne problemy. W Zielonej Górze do składu wchodzi Antonio Lindbaeck za Nickiego Pedersena, co nie wywołuje entuzjazmu. Stelmet Falubaz potrzebował lidera, a zakontraktował zawodnika drugiej linii. W Gorzowie nowy prezes Marek Grzyb jak na razie przejął rolę strażaka z ochotniczej straży pożarnej. Gasi pożary, które rozpalił jego poprzednik. Ostatecznie w truly.work Stali udało się zatrzymać Krzysztofa Kasprzaka. Doszedł Niels K. Iversen, choć jak mówią starożytne mądrości, dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Duńczyk w Toruniu zawiódł na całej linii. Stał się jednym z głównych architektów spadku Apatora. Teraz wraca na starce śmieci i ma wystąpić w roli zbawcy, przenoszącego gorzowian do strefy medalowej. Aż nie chce mi się wierzyć w wielką formę Iversena. Brak ekip z Lubuskiego w play-offie nie będzie żadną niespodzianką.

Kto więc jako czwarty do brydża usadowi się w play-offie? Przed dużą szansą stoi Speed Car Motor Lublin. Nawet pomimo soczystej porażki Jakuba Kępy na transferowym rynku. Główny menago lublinian celował w Jasona Doyle’a i Krzysztofa Kasprzaka, a ostatecznie zatrudnił Mateja Zagara i Jakuba Jamroga. Wielkim gwiazdom nie chce się jeździć daleko na wschód Polski. A przecież Speed Car Motor jest klubem wypłacalnym. Z dobrym pijarem, sympatyczną publiką i przy okazji można współtworzyć coś nowego, wielkiego i historycznego. W dzisiejszym żużlu to przecież rzadka okazja. Mimo wszystko Jacek Ziółkowski będzie miał do dyspozycji bardzo wyrównany zespół. Bliski teorii Jana Ząbika, w myśl której sześciu zawodników zdobywa po osiem punktów, ciesząc się na koniec meczu z wygranej. Do tego dochodzi najlepsza juniorska para w Polsce. Wiktor Lampart z Wiktorem Trofimowem mogą stać się języczkiem u wagi. Juniorzy zawsze odgrywają ważną rolę. Ci z Lublina mają potencjał, aby mieszać szyki bardziej doświadczonym rywalom i zastępować słabszych kolegów z seniorskiej formacji. W Lublinie dobiega też końca etap romantycznej pracy przynoszącej wielką satysfakcją, a zaczyna czas pracy pod presją, bo wszyscy tam są głodni kolejnych sukcesów.

O swój wymarzony play-off będą się także bili grudziądzanie. Do tej pory sprytni na transferowej giełdzie i raczej spokojnie podchodzący do ruchów kadrowych. Budowali zespół cierpliwie i bez ryzyka. I nagle wpuścili do parkingu „konia trojańskiego” w osobie Nickiego Pedersena. Sami i z własnej nieprzymuszonej woli sprowadzili sobie zawodnika, którego ego jest większe od całego Grudziądza. Robert Kempiński będzie miał z Duńczykiem pełne ręce roboty. Tak było w innych klubach i w MrGarden GKM-ie Grudziądz nagle Pedersen nie stanie się potulną owieczką. Druga sprawa to jego sportowa forma. Kolejna poważna kontuzja, ból, cierpienie, a Nicki wciąż wraca. W pewnym momencie ekstraliga stanie się dla niego zbyt trudna. Kolejna sprawa to juniorzy. Dla Roberta Kościechy kończy się etap miłych słówek i promiennych uśmiechów, a zaczyna czas trudnej ligowej harówy. Na jego podwórko prezesi będą zaglądać często i niecierpliwie. Bez młodzieżowego wsparcia MrGarden GKM Grudziądz bliżej będzie miał do strefy spadkowej niż do play-offu.

Na placu boju pozostaje już tylko PGG ROW Rybnik. Słaby jak na ekstraligowy poziom. Z przypiętą łatką głównego kandydata do spadku. Zupełnie jak przed rokiem Speed Car Motor Lublin. Lublinianie mieli chociaż solidną formację młodzieżową, a rybniczanie nawet w tej kwestii nie mają czym się pochwalić. Już widzę te nagłówki dyskredytujące ekstraligową moc PGG ROW-u Rybnik. Po co awansowali? Spadną z hukiem! Może tak, może nie. Dla przygody z ekstraligą warto w niej być nawet przez rok.

DAWID LEWANDOWSKI