Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Drużyna OK Bedmet Kolejarz Opole uległa ostatnio na własnym torze ekipie ZOOLeszcz Polonii Bydgoszcz. Po meczu fani gospodarzy w dość niewybrednych słowach wyrażali się o postawie swoich ulubieńców.

Nie tyle przegrana, co jej styl bardzo rozzłościł opolskich fanów, ale także zarząd klubu. Dzień po spotkaniu, w poniedziałek, zapadła decyzja o rozwiązaniu, za porozumieniem stron, umowy z trenerem Kolejarza Mirosławem Korbelem. Sam zainteresowany nie chciał komentować całej sytuacji. Dymisji Korbela można się jednak było spodziewać. Kilka dni wcześniej w Opolu pojawił się bowiem znany z pracy w Częstochowie i Rybniku Jarosław Dymek. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że głowa byłego wicemistrza Polski z 1990 roku wisiała na włosku.

Co ciekawe, ogromne pretensje do nawierzchni własnego toru mieli zawodnicy z Opola. Jest w tym pewnie sporo prawdy, bo żaden z zawodników Kolejarza nie pojechał na swoim normalnym poziomie. Bardzo rozmowny był jeden z mechaników, który zgodził się zabrać głos, zastrzegając sobie anonimowość. – Nie rozumiem tego, co dzieje się tutaj w Opolu. Bardzo długo nie było tutaj meczu. Z torem nikt nic nie robił, przed treningiem delikatnie go tylko porysowano. Zawodnicy się dopasowali, po czym przed spotkaniem tor grubo zbronowano. Wszyscy, łącznie z moim zawodnikiem, byliśmy bardzo zaskoczeni. Skoro robimy tor, który nam pasuje, a potem ktoś, domyślam się kto, podejmuje decyzję, że go zmieniamy, jest to co najmniej dziwne. Jasne, że torem się nie wolno tłumaczyć, bo daliśmy ciała, ale tak być nie może. Osobna sprawa to atmosfera w klubie, której nie ma. Kiedyś przyjeżdżaliśmy na zawody, każdy z każdym pogadał. Teraz boksy zawodników to twierdza, bo jeden boi się, że drugi go wygryzie ze składu. Tym bardziej, że od początku nie było jasnych zasad, na których można znaleźć się w składzie. Zmiana Mirosława Korbela na Jarosława Dymka nic nie daje. Korbel był figurantem zarządu, z pewnością Dymek też taki będzie. Oni z sekretariatu dostają gotowy skład i tyle. Tak to chyba nie powinno wyglądać. Poza tym, kwestie finansowe też nie wyglądają tak różowo – kończy nasz rozmówca.

Nieco inny pogląd na sytuację w klubie ma jego prezes Grzegorz Sawicki. – Przypomnę, że nasz ostatni mecz miał status zagrożonego, zatem w prace torowe zaangażowany był komisarz, a my wykonywaliśmy prace zgodnie z zaleceniami. Zdziwiony jestem tym, że ponoć tor był inny niż na treningu. Moi zawodnicy wyjechali tylko raz na pierwszą sesję próby toru, twierdząc, że tor jest taki sam i wszystko już wiedzą – rozpoczyna szef opolskiego klubu. – Przed meczem nikt nie zgłaszał uwag co do jakości, nikt nie marudził. Szkoda, że po przegranym meczu ktoś narzeka. Chcę powiedzieć też wyraźnie, że rozstaliśmy się z trenerem Korbelem w dobrej atmosferze. To świetny człowiek, ale mieliśmy jako zarząd pewne zastrzeżenia co do jego pracy, stąd też taka, a nie inna decyzja. Atmosfera była czasami nie do końca dobra, bo jeśli są przegrane, to trudno, by wszyscy się śmiali. Co ważne, nigdy nie ingerowaliśmy w klucz wyboru składu przez trenera. Oczywiście, czasami pytaliśmy, dlaczego zdecydował tak i tak. To chyba normalna praktyka w wielu klubach, natomiast jeśli ktoś twierdzi, że to zarząd pisał skład trenerowi na podstawie swojej wizji, mówi nieprawdę. Tak w Opolu nie było i nie będzie – wyjaśnia Grzegorz Sawicki.

W kuluarach mówi się także, że Kolejarz ma problemy finansowe. – Gdzieś nawet czytałem, że w Krakowie i Opolu jeżdżą za darmo. Takiego wpisu też dokonał pewien zawodnik na pewnym portalu społecznościowym, komentując podany nasz skład na spotkanie z Krakowem. Nie wiem, może tam jeżdżą za darmo. Trzeba o to zapytać prezesa Sadzikowskiego. W Opolu się nie zarabia kroci, ale faktury płacimy na bieżąco. Zdarzają się oczywiście drobne poślizgi, ale zawodnicy wiedzą o tym wcześniej. Nawet przed meczem z Bydgoszczą miało miejsce spotkanie, gdzie omówiliśmy kolejne transze sponsorskie. Zawodnicy zatem doskonale wiedzą kiedy i od kogo i w jakim czasie spływają pieniądze. Nasz cel się nie zmienia, jedziemy dalej i przygotowujemy się do rundy finałowej – puentuje sternik opolskiego klubu.

MICHAŁ STENCEL