Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Na ostatnią rundę cyklu Grand Prix w Toruniu Emil Sajfutdinow wybiera się z siedmiopunktową stratą do Bartosza Zmarzlika. Zdaniem Rosjanina kwestia tegorocznego tytułu indywidualnego mistrza świata nie jest wcale przesądzona. Tuż za urodzonym w rosyjskim Saławacie zawodnikiem plasuje się Leon Madsen, który traci do niego zaledwie dwa oczka. 

Gdyby zawodnikowi Fogo Unii Leszno nie udało się dogonić Bartosza Zmarzlika, ale obroniłby drugą pozycję, to po 54 latach czekania Rosja ponownie wywalczyłaby srebrny medal IMŚ. W 1965 roku w Londynie na drugim stopniu podium stał Igor Plechanow, ulegając tylko Szwedowi Bjoernowi Knutssonowi, a wyprzedzając Ove Fundina. Rok wcześniej Plechanow również miał srebro. W Goeteborgu przegrał jedynie z Barrym Briggsem, a za nim również znalazł się Fundin.

– Będę robił wszystko, co możliwe, aby złapać Bartosza Zmarzlika i odrobić do niego stratę. To jest mój cel. Oczywiście, Bartek jest faworytem do tytułu, ale to jest tylko sport. Na pewno czekają nas w Toruniu bardzo interesujące zawody i nie mogę doczekać się soboty. Jadę tam z wiarą w sukces i po to, by walczyć o złoty medal – mówi Rosjanin dla strony speedwaygp.com.

Warto zaznaczyć, że obecny wicelider cyklu Grand Prix dobrze czuje się na toruńskim obiekcie. Rok temu zajął w Toruniu trzecie miejsce. To także, pamiętajmy, brązowy medalista IMŚ z 2009 roku. Miał wówczas niespełna 20 lat!