Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– Minie trochę czasu, zanim znowu możliwa będzie jazda na pełnym gazie – powiedział po pierwszym treningu na częstochowskim obiekcie Jason Doyle. Australijczyk wraz z pozostałymi zawodnikami Eltrox Włókniarza w piątek odbył pierwsze próbne jazdy po wybuchu epidemii koronawirusa.

Całe środowisko żużlowe musiało długo czekać na ponowną możliwość choćby trenowania na torze. Wreszcie, 29 maja poszczególni zawodnicy znów mogli odbyć próbne jazdy. Nie inaczej było w Częstochowie, gdzie zupełnie nową twarzą w zespole Eltrox Włókniarza jest Jason Doyle. – Minęło prawie 6 miesięcy, od kiedy ostatnio trenowałem. Byłem lekko podenerwowany tym, że sezon nie wystartował w planowanym terminie. Dobrze jednak, że w końcu udało nam się wrócić do treningów. Powrót do ścigania to trochę jak świąteczny prezent – powiedział Doyle w rozmowie z mediami klubowymi.

Szczególnie dobrą wiadomością dla kibiców jest fakt, że od połowy czerwca będą oni mogli oglądać mecze swoich ulubionych drużyn na stadionach. – Możliwość powrotu kibiców na trybuny to wspaniała wiadomość. Bardzo tęskniłem za fanami w zimowej przerwie. Jazda bez nich jest zawsze bardzo trudna – ocenił Australijczyk. Przy okazji wspomniał o trudzie pracy z tylko jednym mechanikiem. – Na początku może to być trochę trudne, tym bardziej że od wielu lat pracowaliśmy z dwoma mechanikami. Liczę na to, że w trakcie sezonu będzie mógł wrócić drugi mechanik. Zawodnikowi, szczególnie po trudnym biegu, kiedy jest zamieszanie w parku maszyn, trudno jest jednocześnie odpoczywać i pracować przy sprzęcie.

Swoimi odczuciami odnośnie ponownej możliwości treningów podzielił się też młodzieżowiec Lwów, Mateusz Świdnicki. – To wspaniałe uczucie po długiej przerwie móc ponownie wsiąść na motocykl. Dzisiaj skupiłem się głównie na tym, żeby się rozjeździć, „rozprostować kości” po zimie. Jestem zadowolony z dzisiejszej jazdy, nie odczułem długiej przerwy, którą mieliśmy w związku z przerwą spowodowaną pandemią koronawirusa. Czułem duży luz na motocyklu. Jeżeli chodzi o kwestię jednego mechanika, to z całą pewnością jest to wyzwanie, ale musimy się z tym zmierzyć i dać radę.

PAWEŁ ZELLER