Fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

MRGARDEN GKM Grudziądz przystąpi do sezonu 2020 z celem podobnym do tego z poprzednich rozgrywek. Gołębie znów postarają się wywalczyć upragnione miejsce w play-offach. W znalezieniu się w czołowej czwórce PGE Ekstraligi pomóc ma grudziądzanom nowy nabytek – Nicki Pedersen. Bardzo istotna będzie też postawa Krzysztofa Buczkowskiego, który regeneruje się po kontuzji odniesionej na motocrossie.

– Chciałbym, żeby okazało się, że Nicki to ogniwo, które wreszcie da nam sukces drużynowy. Szczerze w to wierzę. Bardzo się cieszę, że Nicki do nas dołączył. Wiadomo, że nie jest łatwym partnerem do jazdy parą, ale ta jazda parą w dzisiejszych czasach jest bardzo wymagająca i nie każdy to potrafi – mówił Krzysztof Buczkowski w rozmowie z Przemysławem Sierakowskim w programie „Wieczorne Magnata Rozmowy”.  

– Dzisiaj, przy tym wyrównanym sprzęcie, każdy ma w głowie to, by dowieźć swoje punkty. Pomaganie koledze występuje przy okazji. Wydaje mi się, że za czasów Roberta Kempińskiego i Jarosława Skarżyńskiego było trochę inaczej. To byli goście z jednego miasta, klubu, nie wiem czy nie osiedla. Oni rozumieli się bardzo dobrze. Myślę jednak, że u nas nie wygląda to tak źle – dodał zawodnik.

Kapitan MRGARDEN GKM-u doznał kontuzji 5 grudnia. 34-latek złamał kość udową lewej nogi i stracił część przygotowań do sezonu. Rehabilitacja zawodnika przebiega pomyślnie, ale wciąż nie ma stuprocentowej pewności, że Buczkowski wystąpi w meczu otwarcia z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Żużlowiec nadal ma zalecone poruszanie się o kuli.

– Sprawa jest dosyć złożona. Czuję się bardzo dobrze. Praktycznie chodzę bez kul, ale dostałem też słowną reprymendę od jednego z prezesów, by nie szaleć, bo to nie miejsce i czas na to. Wróciłem więc do tej kuli. Zacząłem już trenować, kręcę trochę kilometrów na rowerze. Staram się pracować najlepiej jak to możliwe. Będę gotowy w odpowiednim czasie. Początek sezonu jest ważny dla zawodników, ale nie chcę nic robić „na hura”. Jeśli będę gotowy, to wystartuję od początku. Jeśli jednak będzie trzeba poczekać, to też to przegryzę i będę dalej ciężko pracował – tłumaczył podopieczny Roberta Kempińskiego.

Rola Buczkowskiego w ekipie Gołębi jest bardzo istotna. Grudziądzanin jest nie tylko kapitanem, ale też bardzo solidnym punktem drugiej linii klubu ze stadionu przy Hallera 4. Popularny „Buczek” świetnie spisuje się przede wszystkim w Grudziądzu. W poprzednim sezonie uzyskał na domowym obiekcie średnią 2,152 punktu na bieg.

– Myślę, że jeśli zdrowie dopisze, to wszystko jest w naszych rękach. Ja dochodzę do siebie szybko. Powinno być dobrze i kibice powinni być zadowoleni z całej naszej drużyny. Widzę, że czekają na ten nasz wyjazd na tor. Te kontrole lekarskie są jednak też bardzo ważne. Biorę je sobie do serca. Nie chcę zawieść samego siebie – zakończył żużlowiec.

BARTOSZ RABENDA