Z prawej Marceli Dubicki, fot. Sebastian Daukszewicz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pierwszym juniorem rodem z Piły, który zdobył licencję w barwach Polonii po reaktywowaniu sekcji w 1992 roku, był Marceli Dubicki. Jego kariera może nie była usłana różami, ale ambicji i woli walki żużlowcowi nie brakowało. Przygodę z żużlem skończył w wieku 21 lat. W wywiadzie wspominamy jego karierę na żużlowych torach, m.in. w Pile i w Gdańsku.

Na początek tradycyjne pytanie. Dlaczego żużel?

Każdy dzieciak chciał w tamtym okresie po reaktywacji żużla w Pile być żużlowcem. U mnie to się zaczęło od mojego sąsiada śp. Waldka, który kochał sporty motorowe. To on wziął mnie na mecz żużlowy. Spodobało mi się i postanowiłem zapisać się do szkółki żużlowej, a potem to już jakoś poszło.

Trafiłeś do szkółki, gdzie następnie zdałeś egzamin na licencję w 1993 roku. Jak te początki wspominasz pod wodzą trenera Kędziory?

Wielu chłopaków pojawiło się w szkółce żużlowej, ponieważ każdy chciał czegoś nowego spróbować z tej dyscypliny sportowej. Później zostało nas kilku, a wśród nich ja. Po kilku miesiącach treningów pojechałem na egzamin do Leszna, gdzie mocno padało. Pamiętam, że przy próbnym starcie, podniosło mi koło, zrobiłem świece i upadłem na tor. Odechciało mi się jazdy. Jednak trener Kędziora mi pomógł, zmotywował, dzięki czemu byłem pierwszym zawodnikiem, juniorem rodem z Piły z licencją po reaktywacji czarnego sportu w Grodzie Staszica. Licencję także zdawał Rafał Dobrucki, Adam Skórnicki, a odnawiał Adam Łabędzki.

Pamiętasz debiut ligowy?

Kto by pamiętał przy tak dużej tremie (śmiech). To był przegrany mecz w Krakowie, gdzie nie zdobyłem punktów, a jechałem trzy razy.

Jednak na swoje pierwsze ligowe punkty musiałeś czekać do drugiego pojedynku w Pile, gdzie wygraliście ze Śląskiem Świętochłowice 54:36. Ile ich było? Pamiętasz kogo pokonałeś?

W tym meczu zdobyłem 2 punkty w trzech biegach. Z tego co pamiętam udało mi się pokonać Sebastiana Kowolika. Była radość.

Zapytam o awans, którym żyło całe miasto. Czyli mecz z Rybnikiem. To chyba jedna z tych najmilszych chwil, jaka ci się przydarzyła na torze, choć dorobek punktowy nie był najlepszy 2 punkty (0,1,1). Jednak radość wasza i kibiców bardzo duża.

Ten mecz był o awans. Ale już wcześniej cała Piła żyła żużlem i każdy wiedział, że Ekstraklasa w naszym mieście musi być. Stąd też działacze sprowadzili wielokrotnego mistrza świata Hansa Nielsena. Mecz wygrany, spotkania ze sponsorami w restauracji. Pani Mirosława Rutkowska-Krupka, prezydent Piły wręczyła nam dyplomy. Ten rok jak i wcześniejsze lata to także nasza rozpoznawalność na ulicy, gratulacje po wygranych meczach. Mimo płynących lat do dziś ludzie mnie rozpoznają w Pile.

Twoim drugim klubem było gdańskie Wybrzeże. Jak tam się znalazłeś? Miałeś trafić do drugoligowej Łodzi, ale podobno rodzice zdecydowali inaczej.

Kiedyś podczas zawodów Pomorskiej Ligi Młodzieżowej otrzymałem telefon chyba od Marka Dery, czy nie chciałbym jeździć w Gdańsku. Byłem zaskoczony, bo w Pile robiłem po jeden po dwa punkty, a tu taka propozycja. Ponieważ nie byłem pełnoletni to rodzice podejmowali decyzje i zdecydowali, że Gdańsk będzie odpowiednim dla mnie miejscem.

W Gdańsku dostałeś także nowy model Jawy 899, o którym w Pile mogłeś pomarzyć. Były wyniki na tym sprzęcie?

Początki w Gdańsku też były ciężkie, jak na zawodnika, który przyszedł z drugiej ligi do ekstraligi. Ale z czasem zacząłem nawet wygrywać biegi w ekstralidze. Były dobre turnieje indywidualne, zawody w lidze pomorskiej. Udawało się wygrywać z Ułamkiem, śp. Dadosem, Staszkiem. Moja średnia biegowa w ostatnim sezonie w Gdańsku sięgnęła 1,860.

76 meczów ligowych, 219 biegów, 184 punkty, dwa sezony w Pile, cztery w Gdańsku. W 1998 roku kończysz karierę żużlową. Dlaczego powiedziałeś koniec?

Gdybym cofnął czas to decyzje byłyby inne. Tym bardziej jak wspomniałem wcześniej, była dobra średnia biegowa, 74 punkty w lidze. Ale nie było z tego profitów. Za uścisk dłoni prezesa nikt nie będzie jeździł. Mogłem pójść do innego klubu – ciężko powiedzieć dziś, dlaczego zakończyłem. Oczywiście ciągnęło mnie z powrotem na tor, ale nie wróciłem do tego sportu. Chyba decyzja o końcu była podjęta zbyt pochopnie. Szkoda.

Jakie mecze, jakie biegi wspominasz najmilej, z kim ci się najlepiej jechało w parze?

Miło wspominam mecz Gdańska z Rybnikiem w 1998 r., gdzie trener Kędziora mnie puszczał z rezerwy, m.in. z Samem Ermolenko przyjechaliśmy na 5:1. W trzech biegach dwukrotnie byłem drugi. W Pile dużo biegów odjechałem razem z Rafałem Dobruckim, a w Gdańsku na początku z Jarkiem Olszewskim – bardzo pomocny zawodnik. Miło wspominam biegi w parze z Samem Ermolenko, Markiem Derą, Wojtkiem Załuskim.

Poza ligą odniosłeś jakiś sukces indywidualnie? Może finał Brązowego Kasku 1995?

Można tak powiedzieć, ponieważ byłem chyba piąty w tych zawodach, z dorobkiem 10 punktów. Początek zawodów był słaby, a potem wygrywałem biegi. Te punkty odbierałem m.in. Walaskowi. Była wygrana w Memoriale Jerzego Białka przed Walaskiem i Staszewskim w Gdańsku.

W 2017 roku gościłeś na prezentacji Polonii, gdzie miałeś okazję powspominać z Waldemarem Cisoniem, Andrzejem Rzepką, Jackiem Pionke, trenerem Januszem Michaelisem dawne czasy, choć nie wszystkim te kariery rozwinęły się tak, jak pewnie by oczekiwali. Masz kontakt z kolegami z toru na co dzień?

Najlepszy kontakt mam z Jarkiem Olszewskim. Jak razem jeździliśmy, tak i teraz poza torem. Mariusz Franków, Marek Dera, Marek Mróz, Jacek Pionke, Rafał Kowalski to osoby, z którymi jest kontakt i to jest fajne. Takie spotkania z byłymi żużlowcami powinny być częściej organizowane. Byłaby okazja do wspomnień.

Po zakończeniu kariery śledziłeś co w żużlu, co w Pile, Gdańsku?

Oczywiście, że śledziłem i nadal śledzę co w całej dyscyplinie się dzieje. Kiedyś Tygodnik Żużlowy, telegazeta, a dziś mamy internet, telewizję – informacje szybko można znaleźć.

Dziś żużla w Pile nie ma z różnych przyczyn. Nie będziemy drążyć czemu nastąpił upadek żużla, ale zapytam, czy ty masz receptę na to co musi się stać, aby motocykle żużlowe wróciły na Bydgoską?

Receptą jest moja wygrana w totolotka (śmiech). Gram w niemieckiego totolotka, a więc wszystko jest możliwe. A tak poważnie to myślę, że na drugą ligę przy pomocy miasta, małych sponsorów nas stać. Mam nadzieję, że budynek, który od ulicy Kossaka się buduje nie oznacza końca tego sportu w Pile.

Co dziś porabia zawodowo i prywatnie Marceli Dubicki?

Zawodowo to jestem w Niemczech kierowcą ciężarówki. W żużlu się nie dorobiłem, dlatego cieszę się, że dzięki tej pracy udaje się zarobić środki na życie. Oczywiście, gdy mam wolne to bywam w Pile.

W marcu przed pandemią wziąłeś udział w zawodach Spartana na Majorce z STG Piła. Jak te zawody wspominasz? Czy trudniej biegać i pokonywać przeszkody, czy jednak trudniej walczyło się o punkty na torze?

Do treningów i zawodów bakcyla wszczepił mi były żużlowiec Radek Maciejewski z Piły. Udało się ukończyć 5 km bieg na Majorce. Wysiłek duży, było ciężko. W zawodach Spartan byłem zdany na swoją psychikę, a w żużlu na udany bieg, na wynik działa więcej czynników – motocykl, warunki torowe. Jeśli trener Radek to czyta to mówię, że jeszcze wrócę silniejszy do treningów i dam z siebie jeszcze więcej podczas kolejnych zawodów Spartan.

Na koniec może chcesz kogoś pozdrowić, podziękować ludziom, dzięki którym mogłeś uprawiać sport, który nadal jest sportem numer jeden w Pile, mimo że dziś jest nieobecny?

Dziękuję śp. Waldkowi za to, że zaszczepił we mnie żużel. Pozdrawiam wszystkich wiernych kibiców Polonii i Gdańska, którzy trzymali kciuki za moje biegi, za wynik drużyny. Dziś są to już pokolenia. Pozdrawiam rodzinę i dziewczynę Paulinę.

Rozmawiał SEBASTIAN DAUKSZEWICZ

5 komentarzy on Marceli Dubicki – pierwszy junior z Piły po reaktywacji czarnego sportu w mieście (WYWIAD)
    na przeciwko wiezyczki zolte lawki ;)
    22 Oct 2020
     9:47am

    Pamietam Marcelego w tym czerwonym kewlarze jak zaczynal, najczesciej z tylu jechal ale to nie bylo wazne. Byl pierwszy „nasz pilski” !!!

    przecież Pokora był pierwszy
    23 Oct 2020
     9:19pm

    …Dubicki nie był pierwszym zawodnikiem-juniorem rodem z Piły z licencją po reaktywacji żużla w Pile, tym pierwszym był Jacek Pokora, który zdobył licencję jeszcze jako junior w 1992, długo nie pojeździł, ale fakt jest faktem… czemu tego nikt nie zdementował ?

Skomentuj

5 komentarzy on Marceli Dubicki – pierwszy junior z Piły po reaktywacji czarnego sportu w mieście (WYWIAD)
    na przeciwko wiezyczki zolte lawki ;)
    22 Oct 2020
     9:47am

    Pamietam Marcelego w tym czerwonym kewlarze jak zaczynal, najczesciej z tylu jechal ale to nie bylo wazne. Byl pierwszy „nasz pilski” !!!

    przecież Pokora był pierwszy
    23 Oct 2020
     9:19pm

    …Dubicki nie był pierwszym zawodnikiem-juniorem rodem z Piły z licencją po reaktywacji żużla w Pile, tym pierwszym był Jacek Pokora, który zdobył licencję jeszcze jako junior w 1992, długo nie pojeździł, ale fakt jest faktem… czemu tego nikt nie zdementował ?

Skomentuj