Grigorij Łaguta.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kiedyś to były czasy! Dziewicze, rzekłbym. A silniki remontowało się śrubokrętem, pilnikiem i papierem ściernym. Najwyżej dwa, góra trzy razy w roku. Wówczas także kombinowano, choć współcześnie określilibyśmy to jako najwyżej siermiężne próby ugrania czegokolwiek.

Tory były ciężkie, wymagające, zbronowane po kolana i mokre jak błotko w SPA. Potrzebna była więc odpowiednia fura, najlepiej spompowana ponad fabrycznych 75 koni. Tak, żeby kleiła i niosła do sławy. Co robiono? Na tylnej oponie nacinano nożykiem „dodatkowe” klocki ponad to, co fabryka dała. Koło lepiej i szerzej kładło się na nawierzchni, a mocny silnik wyciągał żużlowca i szybko i do przodu. Co jeszcze? Sześciokrotnego mistrza świata Ivana Maugera posądzano, skąd my to znamy, o używanie nitrometanolu jako paliwa, takoż, by sprzęt wzmocnić na kopnych torach. Gdy zdarzyło się jechać na twardym, dla odmiany do baku dolewano wody, by paliwko rozcieńczyć. Takie prekursorskie igraszki.

Współcześnie poszło to znacznie dalej. Kopy nie ma, więc teoretycznie nie ma gdzie pędzić po rekordy toru. A tymczasem okazuje się, że średnia prędkość przy rekordzie toru w latach osiemdziesiątych wahała się na poziomie poniżej 90 km/h, a obecnie dochodzi do 120! Cud? Wedle słów Mirosława Dudka, podczas treningu w Tarnowie, policjanci „wysuszyli” na wejściu w drugi łuk prawie 140 km/h. Skąd takie drastyczne różnice? Teraz to motocykl prowadzi zawodnika, a nie odwrotnie. Jeśli jesteś idealnie doklejony, a „po drodze” nie trafisz na koleinę lub bardziej deszczowy fragment toru – gnasz na złamanie karku.

Mimo postępu technologicznego upadków nie ubywa…

Jeśli nie daj Panie cokolwiek przeszkodzi, nie masz szans. Motocykle kompletnie zatraciły sterowność. Żadne gwałtowne zamknięcie gazu, żadne wybicie z ślizgu, żaden ruch klamką nic nie da, tym bardziej, że praktycznie nie ma na to czasu. Widzieliście w Warszawie „dzwon” Fricke? Jechał z przodu, nieatakowany, z przewagą. Wpadł w przyczepne i w jednej chwili „dzwon”. Nic nie był w stanie zrobić. A to wszystko przy ponad 120 km/h jak nie lepiej. Co z tego, że mamy dmuchawce w łukach. Nadal nie zmieniły najważniejszego. Rider przy upadku wpada pod baloty, a za nim gna fura i wali w plecy karterami silnika. Dmuchane bandy pomagają przy upadkach „pod kamerę”, ale te zwykle są mniej groźne. Te koszmarne wyglądają zrazu niewinnie, tylko tu dmuchawiec w niczym nie pomaga. Przy braku sterowności maszyny zawodnik nie ma szans uniknięcia kolizji. Słaby silnik skleja gwałtownie i fura w sposób niekontrolowany frunie w powietrze, a młody, nieopierzony stażysta gotów jeszcze odruchowo przymknąć klapę i… po nim.

Obecna dyskusja o żużlowym wyścigu zbrojeń została sprowokowana wypowiedziami Leszka Demskiego i Jacka Filipa a propos Grigorija Łaguty i koloru płomienia spod jego silnika. Teraz Demski usiłuje udawać, że problemu nie ma. Bagatelizuje, szydzi i obśmiewa własną awanturę. Nieładnie. Palnąłem i się pomyliłem. Dobra. Przeproś. Nie palnąłem. To skoro wykrztusiłem „A”, pora na ciąg dalszy. Żarcik o kulkach do prania z Tesco raczej przeciętny. Z dwojga złego wolę słuchać tego, który wie co mówi, niż tego który mówi, co wie. Prezentacja sposobu kontroli gaźnika takoż niczego nie wyjaśnia. Demski nie odniósł się do zarzutów o możliwe podmiany, bądź fałszywe znaczniki u zawodników. Pokazał jedynie jak to się obecnie robi i zamknął, swoim zdaniem, temat. Otóż niczego nie zamknął.

Ten który wie, co mówi, tu Tomasz Gollob, nie „czepiał” się rzekomego nitrometanolu w bakach, dosypek i domieszek, również nie pociągnął wątku ewentualnej podmiany gaźników, ale… Stwierdził, że możliwe są kombinacje z olejem silnikowym. Inny, nowy skład mieszanki, to może być rzeczywiście klucz do „sukcesu”. Wyprzedzałeś kiedyś na ulicy? Jeśli tak, to wiesz, że moc to nie wszystko, choć ważna. Jeszcze ważniejsze jest błyskawiczne zebranie się silnika i gwałtowne przyspieszenie. O to idzie w speedway’u.  Nitrometanol nie musi pomóc, bo wzmacnia osiągi, zatem na twardej, dominującej we współczesnym żużlu, nawierzchni raczej przeszkodzi niż pomoże. Zawżdy olej był rycynowy, stąd charakterystyczny zapach „żużla”, wprost idący od przepalonego, wyrzucanego wprost na tor oleju, mylony często z bezwonnym metanolem. Dziś oleje mamy przeróżne. Chemia, syntetyki, domieszki są jak dopalacze. Wystarczy zagadnąć biegłego chemika lub podsłuchać u konkurencji i jedziemy. Tylko przy 140km/h jawi się pytanie dokąd? Za nami ledwie półmetek sezonu, a już mamy kilkanaście dramatycznych karamboli i kilka „mocnych” kontuzji. Jonsson, Łaguta (Artiom), Rolnicki, Buczkowski, Doyle, Janowski, Liszka, Woofinden, Hlib, Mroczka, a ostatnio makabryczna kraksa Sergieja Łogaczowa w Gdańsku. To niektórzy i nie są to zawodnicy anonimowi. Do czego prowadzi więc wyścig zbrojeń? Kontuzje, coraz większe prędkości, brak sterowności motocykli i jakiejkolwiek walki na torze – do tego prowadzi. I jeszcze. Częstsze zapisy 3,0,2,0,3, bo inaczej nie można. Masz furę sklejoną do toru – jedziesz. Nie masz – „śliwka”. Przegapisz coś przy zgarnianiu od płotu luźnej nawierzchni i polewaniu, nie zmienisz ustawień i znowu gong.

Postępu i rozwoju technologii nie zatrzymamy. Tylko ile zostało przez to żużla w żużlu. Było przyczepnie, było ściganie, w znacznie większym stopniu decydowały umiejętności zawodnika niż sprzęt, a zabawa była znacznie tańsza dla uczestników. Obecnie to silnik kreuje wynik. Jak swego czasu stwierdził Artiom Łaguta, a wielu innych potwierdza te spostrzeżenia – nie masz fury, nic nie zwojujesz. Jak więc sprawić, by żużel pozostał romantycznym sportem, a nie swoistą Formułą 1 dla wąskiej elity, bez zaplecza? Cytując towarzysza „Wiesława”: „staliśmy na skraju przepaści, a teraz zrobiliśmy solidny krok w przód „. Demski obśmiewa i bagatelizuje, udając, a w zasadzie próbując udawać, że nic się nie stało. Współsprawca dyskusji Jacek Filip wycofuje się rakiem. Przeciętni byli zawodnicy niby coś słyszeli, ale nie wiedzą i nie widzieli. Tylko Tomasz Gollob i Mirosław Dudek mają odwagę publicznie sugerować, że coś jest na rzeczy, przy tym uzasadniając wiarygodnie swe obserwacje, nie przesądzając przy tym, czy haker znowu wyprzedził antywirusa. Mawiał ostatni premier PRL Rakowski, że co nie jest zabronione, jest dozwolone, by zachęcić rodaków do przedsiębiorczości. Pora chyba, przynajmniej w żużlu, postawić ścianę, bo owa przedsiębiorczość ewidentnie przynosi zgubne skutki. Czy rzeczywiście trzeba kolejnej śmierci, by odpowiedzialni w FIM i PZMot raczyli się obudzić, zauważyć i skutecznie zapobiegać nieszczęściu pięknej dyscypliny?

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

3 komentarze on Dokąd jedziemy motorku, czyli żużlowy wyścig zbrojeń
    DMN
    14 Jun 2019
     11:14am

    Fajny artykuł, dobrze się go czyta. Niestety Demski to zadufany w sobie głupek, który jako „ekspert” broni systemu i sędziów nawet jak popełniają ewidentne błędy. Co do wypadków na torze to np. Jonsson rozbił się bo młody Lampart (starszy też) jeździ jakby miał w biegu 3 rywali zamiast 2. (nigdy się nie obejrzy nawet na chwilę) nie zostawił mu miejsca i już nie dało się z tego wyjść. Niestety wraca temat nieprzelotowych tłumików i betonowania torów, po co to było? Wcale nie jest bezpieczniej!

    Viktor
    14 Jun 2019
     9:51pm

    Co do historii żużla z tamtych czasów pozwolę sobie na kilka słów komentarza, ponieważ coraz częściej ona pięknieje. Pozwolę sobie też na kilka cytatów z tekstu autora będzie to zdecydowanie łatwiej szybciej.
    Cytat – „A silniki remontowało się śrubokrętem, pilnikiem i papierem ściernym.”
    – Tutaj pomysłowość potwierdzała powiedzenie ,że Polak potrafi. O tuż widziałem jak z tłoków sprężarek amoniakalnych toczono rożne elementy do sprzęgieł. Były też w Toruniu w zakładach APATOR odlewane korpusy silników na podstawie szwedzkich chyba RM? Najbardziej wytrwały co do tego silnika prób testów modernizacji był J. Ząbik.
    Cytat – „Tory były ciężkie, wymagające, zbronowane po kolana i mokre jak błotko w SPA.”
    – Będąc na wielu stadionach nie spotkałem się z takim torem po „kolana” natomiast spotkałem się wielokrotnie z torem po „kostki w Bydgoszczy”. Na potwierdzenie w swoich wypowiedziach zamieszczonych w Internecie potwierdził to senior pan Słaboń.
    Cytat -„Co robiono? Na tylnej oponie nacinano nożykiem “dodatkowe” klocki ponad to, co fabryka dała.”
    – Nie spotkałem się aby nożykiem ktoś sobie dodatkowe klocki wycinał ,ponieważ materiał był bardzo twardy i zbyt długo toby trwało. Natomiast wiele razy widziałem jak wycinano dodatkowe klocki na tylnej oponie za pomocą piłki do metalu z brzeszczotem zdecydowanie było szybciej i klocki bardziej dokładne.
    Cytat – Widzieliście w Warszawie “dzwon” Fricke? Jechał z przodu, nieatakowany, z przewagą. Wpadł w przyczepne i w jednej chwili “dzwon”. Nic nie był w stanie zrobić.”
    – Jako uzupełnię dodam ,że zawodnicy bardzo często przesuwają ciężar ciała w kierunku tylnego koła co daje większe dociążenie – obciążenie tylnego koła w takim przypadku przednie koło często podnosi bo zawodnik ma słabe ręce i nie może docisnąć do toru przedniego koła; a jak trafi w przyczepną koleinę to następuje upadek.
    Cytat -” Zawżdy olej był rycynowy, stąd charakterystyczny zapach “żużla”, wprost idący od przepalonego, wyrzucanego wprost na tor oleju, mylony często z bezwonnym metanolem.”
    – Olej był tracony ,ponieważ motocykle nie posiadały chwytacza oleju. Bardzo często z tego powodu na torze był widoczny taki jakby ślad ścieżka olejowa kto na nią się dostał to bywało różnie. W tamtych czasach pan Narodowy jeszcze startował i dlatego nie było szału na dosypywanie nawierzchni które jako pierwszy potem wprowadził.
    Co do rycyny jako ciekawostkę dodam ,że senior pan Marszałek do swego ślizgacza (motorówka) angażował swoją rodzinę,która po aptekach kupowała w buteleczkach rycynę aby starczyło na wyścigi. Takie to były czasy.
    Cytat – „Demski obśmiewa i bagatelizuje, udając, a w zasadzie próbując udawać, że nic się nie stało.”
    Co do pana Demskiego poco ta krytyka sędziów o popełnionych błędach skoro nie wyciąga się konsekwencji wobec sędziów. Regułą powinno być ilość meczy ile błędów odsunięty do sędziowania szkolenie – druga liga. A najbardziej irytujące jest stwierdzenie „ja bym się skłaniał do powtórki w czterech byłoby najbardziej sprawiedliwie.”
    – To na co jest opasłe tomisko regulaminów skoro trzeba stosować interpretacje własną wobec regulaminu. Coraz częściej po obejrzeniu kolejnego magazynu PGE ekstraliga skłaniam się do stwierdzenia pan Demski to stan umysłu.
    P.S.
    Pan Śp. Cheładze na tych „asystentów” w grobie się przewraca

    Viktor
    14 Jun 2019
     10:38pm

    Sprostowanie w tekście powyżej w mojej wypowiedzi od słów: „Były też w Toruniu w zakładach APATOR” popełniłem błąd nie zakłady APATOR bo to nazwa klubu KS APATOR. A Zakłady P.Z.W.AN.N to skrót a pełna nazwa Pomorskie Zakłady Wytwórcze Aparatury Niskiego Napięcia. Przepraszam za moją pomyłkę – uf ten upał.

Skomentuj

3 komentarze on Dokąd jedziemy motorku, czyli żużlowy wyścig zbrojeń
    DMN
    14 Jun 2019
     11:14am

    Fajny artykuł, dobrze się go czyta. Niestety Demski to zadufany w sobie głupek, który jako „ekspert” broni systemu i sędziów nawet jak popełniają ewidentne błędy. Co do wypadków na torze to np. Jonsson rozbił się bo młody Lampart (starszy też) jeździ jakby miał w biegu 3 rywali zamiast 2. (nigdy się nie obejrzy nawet na chwilę) nie zostawił mu miejsca i już nie dało się z tego wyjść. Niestety wraca temat nieprzelotowych tłumików i betonowania torów, po co to było? Wcale nie jest bezpieczniej!

    Viktor
    14 Jun 2019
     9:51pm

    Co do historii żużla z tamtych czasów pozwolę sobie na kilka słów komentarza, ponieważ coraz częściej ona pięknieje. Pozwolę sobie też na kilka cytatów z tekstu autora będzie to zdecydowanie łatwiej szybciej.
    Cytat – „A silniki remontowało się śrubokrętem, pilnikiem i papierem ściernym.”
    – Tutaj pomysłowość potwierdzała powiedzenie ,że Polak potrafi. O tuż widziałem jak z tłoków sprężarek amoniakalnych toczono rożne elementy do sprzęgieł. Były też w Toruniu w zakładach APATOR odlewane korpusy silników na podstawie szwedzkich chyba RM? Najbardziej wytrwały co do tego silnika prób testów modernizacji był J. Ząbik.
    Cytat – „Tory były ciężkie, wymagające, zbronowane po kolana i mokre jak błotko w SPA.”
    – Będąc na wielu stadionach nie spotkałem się z takim torem po „kolana” natomiast spotkałem się wielokrotnie z torem po „kostki w Bydgoszczy”. Na potwierdzenie w swoich wypowiedziach zamieszczonych w Internecie potwierdził to senior pan Słaboń.
    Cytat -„Co robiono? Na tylnej oponie nacinano nożykiem “dodatkowe” klocki ponad to, co fabryka dała.”
    – Nie spotkałem się aby nożykiem ktoś sobie dodatkowe klocki wycinał ,ponieważ materiał był bardzo twardy i zbyt długo toby trwało. Natomiast wiele razy widziałem jak wycinano dodatkowe klocki na tylnej oponie za pomocą piłki do metalu z brzeszczotem zdecydowanie było szybciej i klocki bardziej dokładne.
    Cytat – Widzieliście w Warszawie “dzwon” Fricke? Jechał z przodu, nieatakowany, z przewagą. Wpadł w przyczepne i w jednej chwili “dzwon”. Nic nie był w stanie zrobić.”
    – Jako uzupełnię dodam ,że zawodnicy bardzo często przesuwają ciężar ciała w kierunku tylnego koła co daje większe dociążenie – obciążenie tylnego koła w takim przypadku przednie koło często podnosi bo zawodnik ma słabe ręce i nie może docisnąć do toru przedniego koła; a jak trafi w przyczepną koleinę to następuje upadek.
    Cytat -” Zawżdy olej był rycynowy, stąd charakterystyczny zapach “żużla”, wprost idący od przepalonego, wyrzucanego wprost na tor oleju, mylony często z bezwonnym metanolem.”
    – Olej był tracony ,ponieważ motocykle nie posiadały chwytacza oleju. Bardzo często z tego powodu na torze był widoczny taki jakby ślad ścieżka olejowa kto na nią się dostał to bywało różnie. W tamtych czasach pan Narodowy jeszcze startował i dlatego nie było szału na dosypywanie nawierzchni które jako pierwszy potem wprowadził.
    Co do rycyny jako ciekawostkę dodam ,że senior pan Marszałek do swego ślizgacza (motorówka) angażował swoją rodzinę,która po aptekach kupowała w buteleczkach rycynę aby starczyło na wyścigi. Takie to były czasy.
    Cytat – „Demski obśmiewa i bagatelizuje, udając, a w zasadzie próbując udawać, że nic się nie stało.”
    Co do pana Demskiego poco ta krytyka sędziów o popełnionych błędach skoro nie wyciąga się konsekwencji wobec sędziów. Regułą powinno być ilość meczy ile błędów odsunięty do sędziowania szkolenie – druga liga. A najbardziej irytujące jest stwierdzenie „ja bym się skłaniał do powtórki w czterech byłoby najbardziej sprawiedliwie.”
    – To na co jest opasłe tomisko regulaminów skoro trzeba stosować interpretacje własną wobec regulaminu. Coraz częściej po obejrzeniu kolejnego magazynu PGE ekstraliga skłaniam się do stwierdzenia pan Demski to stan umysłu.
    P.S.
    Pan Śp. Cheładze na tych „asystentów” w grobie się przewraca

    Viktor
    14 Jun 2019
     10:38pm

    Sprostowanie w tekście powyżej w mojej wypowiedzi od słów: „Były też w Toruniu w zakładach APATOR” popełniłem błąd nie zakłady APATOR bo to nazwa klubu KS APATOR. A Zakłady P.Z.W.AN.N to skrót a pełna nazwa Pomorskie Zakłady Wytwórcze Aparatury Niskiego Napięcia. Przepraszam za moją pomyłkę – uf ten upał.

Skomentuj