Deja vu, czyli jak pan Rusko Kołodzieja sprowadzał. Dla dobra polskiego żużla

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Działo się to Drogi Czytelniku gdzieś na początku naszego wspaniałego stulecia. W tarnowskim klubie, walczącym z determinacją o przetrwanie na wszystkich frontach II ligi, pojawił się talenciak. Wątły, w kevlarze o dwa numery za obszernym i na trochę połatanym, początkowo, motocyklu. Ale widać było, że ma w sobie to „coś”.

Chłopak nazywał się Janusz Kołodziej i mając 17 lat, na koniec sezonu pojechał do Wrocławia na turniej. Tam pokazał taki błysk, że na drugi dzień (no dobra, może kilka dni później) w jednej z miejscowych gazet ukazał się artykuł pod tytułem :”Kupujemy Kołodzieja”.

Jakiś czas później udałem się z Januszem do Leszna na finał plebiscytu Tygodnika Żużlowego. Tytułem wyjaśnienia dodam, że w początkowych latach jego kariery pomagałem mu, towarzysząc w wyjazdach, chociażby na zawody do Anglii. Byłem więc takim trochę członkiem teamu, może więc dlatego podczas opisywanego wieczoru w Lesznie, zagadnął mnie szefo wrocławskiego klubu pan Andrzej Rusko i przekonywał, że Kołodziej winien się znaleźć w barwach klubu ze stolicy Dolnego Śląska. Wskazywał różne korzyści od sprzętowych, po kontakt z najnowocześniejszą medycyną sportową. A wszystko, jak mówił, nie dla dobra Wrocławia, ale całego polskiego żużla, bo szkoda, aby Kołodziej zmarnował się w II-ligowej Unii.

Pamiętam, że powiedziałem wtedy, że dla dobra polskiego żużla taka pomoc będzie cenna, co nie przeszkadza przecież, aby tarnowski Kozaczek kozaczył nadal w Tarnowie. Kołodziej został w Unii, w ciągu kilku lat stał się czołowym zawodnikiem, mistrzem Polski zarówno indywidualnie jak i w drużynie z Unią, która wyrosła w tym czasie na krajową potęgę. Więc, kiedy przeczytałem właśnie artykuł jak to Cierniakom podoba się we Wrocławiu, przeżyłem jakby deja vu! Nowa tarnowska, zdolna „jaskółka” chwali sobie badania zorganizowane przez klub z Dolnego Śląska, a redakcja PoBandzie spekuluje w artykule, że już za rok Sparta potrzebować będzie dobrego juniora. Przesłanie jasne jak słońce.

Jako Galicjanin, w dodatku zdeklarowany i niereformowalny patriota lokalny, wolałbym aby młody Cierniak poszedł sportową drogą Kołodzieja i wspomógł rodzimy klub w powrocie do świetności. A wrocławianom życzę, aby na zmodernizowanym Stadionie Olimpijskim, dzięki organizacyjnym i biznesowym talentom działaczy oraz merytorycznej wiedzy trenera Dariusza Śledzia doczekali się własnych wychowanków. Na miarę chociażby Maćka Janowskiego. I czekam na efekty ich pracy z prawdziwą z niecierpliwością.

ROBERT NOGA