Dawid Stachyra/ fot. Michał Czajka
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ekipa Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego nie mogła sobie wyobrazić lepszego początku sezonu w 2. Lidze Żużlowej. Drużyna ze stolicy województwa podkarpackiego wygrała 59:31 z OK Bedmet Kolejarzem Opole i pokazała, że może liczyć się w walce o awans na zaplecze PGE Ekstraligi. Piątkowy mecz był szczególny zwłaszcza dla Dawida Stachyry, który wrócił do ścigania po długiej przerwie. 35-latek okazał się pewnym punktem drużyny Żurawi i zdobył 11 punktów.

– To była bardzo ciężka i długa droga od tej decyzji, że wracam do jazdy. Tak naprawdę cztery lata nie jeździłem i na tyle się na żużel obraziłem, że nawet nie trenowałem, bodajże zdarzyło mi się to raz przez cztery lata. Miałem więc totalny rozbrat z motocyklem. Tu fajnie się potoczyła sytuacja, gdy było wiadomo, że RzTŻ wystartuje. Zdecydowano się dać mi szansę i podpisaliśmy kontrakt – mówił Stachyra w rozmowie z mediami klubowymi.

Sezon 2020 w 2. Lidze Żużlowej, podobnie jak w innych rozgrywkach, będzie bardzo nietypowy. Żużlowcy nie mogli pojeździć na innych torach i zmierzyć się w rywalami w meczach sparingowych. Stachyra przyznał jednak, że treningi rzeszowian okazały się owocne.

– Początek sezonu układał się bardzo dobrze. Te treningi, mimo, że jeździliśmy sami, dużo wniosły. Nie ukrywam, że też jestem super zadowolony z nowego silnika, który mam od Jacka Rempały. Z tego miejsca chciałbym mu bardzo podziękować, bo efekt na torze był. Powrót można ocenić na w miarę dobry. Były obawy i trochę brak pewności siebie. W końcu wystartowaliśmy, wiadomo, że początek jest najtrudniejszy, a wyszło całkiem dobrze – komentował żużlowiec.

Podczas pierwszego starcia przy Hetmańskiej od niemal dwóch lat wśród kibiców widać było głód czarnego sportu. Rzeszowianie, co zrozumiałe, byli szczególnie głośni po licznych triumfach swoich ulubieńców. Duże brawa zebrał również Mateusz Majcher. 18-latek zdobył sześć punktów i bonus.

– Chciałem podziękować kibicom za to, że wspierali nas dzisiaj w licznym gronie. Miałem wrażenie, że w tym biegu, kiedy udawało nam się wygrać z Mateuszem Majcherem, to ta owacja była naprawdę ogromna, więc widać, że kibice doceniają wychowanków. Duże podziękowania też dla taty, który pomógł mi w sprzęcie przed sezonem. Nie ze wszystkim byłem sobie w stanie sam poradzić. Jego doświadczenie pomogło – podsumował Stachyra.

BARTOSZ RABENDA