Fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Betard Sparta Wrocław inauguracyjnego spotkania w PGE Ekstralidze 2019 z pewnością nie zaliczy do udanych. Wrocławianie już po trzech biegach niedzielnego meczu przegrywali różnicą dziesięciu punktów i musieli głowić się nad tym co pozmieniać w ustawieniach aby móc myśleć o walce o punkt bonusowy na Stadionie Olimpijskim. Dzięki kapitalnej postawie Taia Woffindena, podopieczni Dariusza Śledzia zdołali odrobić część strat i wyjechali z Leszna z „czterdziestką” na koncie.

Spotkanie 1. kolejki PGE Ekstraligi od samego początku układało się pod dyktando leszczyńskich Byków. Mecz ledwo się rozpoczął, a na tablicy już widniał wynik 10:2. Wrocławianie mogą też mówić o pechu, ponieważ w drugiej gonitwie sędzia Artur Kuśmierz nie zdecydował się na wykluczenie Dominika Kubery, który ostro zaatakował Maksyma Drabika i spowodował jego spadek na koniec stawki.

Sytuacja z drugiego wyścigu była jednak tylko kroplą w morzu kłopotów Betard Sparty. Największym problemem było to, że zawodnicy gości zwyczajnie nie trafili z ustawieniami na tor stadionu im. Alfreda Smoczyka. – Początek nie był dla nas udany. Chłopaki nie za dobrze trafili z ustawieniami. Pobłądziliśmy na początku, ale na szczęście udało się ten wynik jakoś uratować – powiedział nam po meczu Dariusz Śledź, trener Betard Sparty Wrocław.

Nowy trener zespołu ze stolicy Dolnego Śląska na wszelkie sposoby starał się ratować niekorzystny wynik. Śledź już od czwartej gonitwy rzucał rezerwami taktycznymi, a także zdecydował się odstawić Jakuba Jamroga. – Kuba wcale nie wyglądał tak źle w swoim starcie. Szukaliśmy po prostu jakiegokolwiek rozwiązania, żeby tych punktów trochę nadrobić. Tak się ten mecz ułożył – nieszczęśliwie dla Kuby i całego zespołu – dodał trzykrotny drużynowy mistrz Polski.

Bezapelacyjnym liderem wrocławian w niedzielnym pojedynku był Tai Woffinden. Z wypowiedzi trenera brązowych medalistów DMP 2018 wynika, że mistrz świata bardzo chciał pomóc kolegom z drużyny. – Wszyscy zmieniali i kombinowali z ustawieniami w różne strony. Tai wymieniał się z chłopakami informacjami, ale trzeba pamiętać o tym, że to, co pasuje u jednego zawodnika, niekoniecznie sprawdzi się u drugiego – wyjaśnił popularny „Rybka”

Już w najbliższą niedzielę spartan czeka kolejny trudny mecz. Do Wrocławia przyjedzie bowiem Stelmet Falubaz Zielona Góra, który pewnie wygrywając z Get Well Toruń znakomicie wszedł w sezon. Debiutu w roli trenerskiej na Stadionie Olimpijskim wyraźnie nie może doczekać się szkoleniowiec Betard Sparty. – Mam nadzieję, że tor będzie naszym dodatkowym autem w niedzielę. Jazda u siebie to zawsze duża rzecz. Czeka nas trudny mecz, ale z pewnością będziemy do niego przygotowani – zakończył Śledź.

BARTOSZ RABENDA