Dariusz Śledź wierzy w odrobienie starty przez jego drużynę. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już w niedzielę czeka nas kolejny etap batalii o finał PGE Ekstraligi. Zdecydowanie ciekawiej zapowiada się wieczorne starcie we Wrocławiu, w którym Betard Sparta podejmie Stelmet Falubaz. Wrocławianie przystąpią do meczu z sześciopunktową stratą po przegranym spotkaniu w Zielonej Górze i żeby awansować będą musieli zdobyć na Stadionie Olimpijskim 48 punktów. Po meczu przy W69, Dariusz Śledź mówił, że liczył na lepszy wynik przed rewanżem, a także chwalił Vaclava Milika.

Wraz z zakończeniem pierwszego starcia półfinałowego rozgorzała dyskusja czy spartanie są w stanie odrobić sześciopunktową stratę w spotkaniu rewanżowym. Trener zespołu ze stolicy Dolnego Śląska nie dramatyzował i zaznaczył, że to jego zespół będzie faworytem w rewanżu.

– Liczyliśmy na więcej, nie ma co ukrywać. Tak się mecz ułożył, że mamy sześć w plecy. Nie ma co jednak robić z tego tragedii. Myślę, że u siebie będziemy faworytem natomiast trzeba zniwelować tę przewagę. Jeśli chcemy jechać w finale, musimy to po prostu odrobić u siebie i tyle – ocenił Śledź.

Spotkanie w Zielonej Górze rozpoczęło idealnie dla wrocławian. Goście po trzech biegach prowadzili już 12:6 i wydawało się, że świetnie odczytali tor przy W69. Bardzo szybko obudzili się jednak podopieczni Adama Skórnickiego, którzy najlepszą dyspozycję pokazali po kolejnych pracach na torze.

– Nie nadążyliśmy trochę z ustawieniami. Ten tor rzeczywiście się zmieniał. Nie ma jednak co zganiać na różne rzeczy. Gospodarze wygrali, bo byli lepsi – wyjaśniał szkoleniowiec urodzony w Lublinie.

Języczkiem u wagi w niedzielnym spotkaniu był Vaclav Milik. Czech po trzech meczach przerwy wrócił do składu Betard Sparty i był jednym z liderów zespołu. Przed meczem rewanżowym trener gospodarzy będzie miał zagwozdkę czy postawić na Milika czy Gleba Czugunowa, który zaliczył dobry występ w półfinale ligi szwedzkiej.

– Był to bardzo dobry mecz w wykonaniu Vaszka. Trzeba też zauważyć, że trochę ten mecz się mu się nie poukładał. Były co najmniej dwie takie sytuacje, w których mógł jeszcze zdobyć punkty. Pomógł nam Vaszek zdecydowanie – mówił trzykrotny Drużynowy Mistrz Polski z WTS-em.

Największą zagadką przed meczem w Zielonej Górze było to, czy gospodarze przygotują na starcie półfinałowe tor podobny do tego z trzynastej kolejki PGE Ekstraligi. Wielu różnic w przygotowaniu obu torów nie zauważył szkoleniowiec wrocławian.

– Tor był inny, ale nie zdecydowanie inny. Zaczęliśmy to spotkanie na podobnych ustawieniach co wtedy i nie było źle. Tor jednak zmienił się trochę później a my nie nadążyliśmy za zielonogórzanami – zakończył Śledź.

BARTOSZ RABENDA