Liczba tygodnia

Kliknij→

Tyle sezonów Bydgoszcz czeka na Ekstraligę

LICZBA TYGODNIA LOTTO

Tyle sezonów Bydgoszcz czeka na Ekstraligę
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Danny King, indywidualny mistrz Anglii z 2016 roku, znów ma ochotę ścigać się na żużlu i z optymizmem spogląda na najbliższy sezon. Będzie reprezentował Wiedźmy z Ipswich.

Ten radosny nastrój to efekt powrotu do zdrowia po kontuzji ręki, jakiej King nabawił się w ubiegłym sezonie.

– Urazu lewej ręki doznałem podczas w meczu z Lakeside, w maju ubiegłego roku. Po prostu w dwóch miejscach, na skutek upadku, straciłem czucie i dopiero operacja, której poddałem się w październiku oraz cała rehabilitacja sprawiły, że od nowego sezonu znów będę mógł spokojnie się ścigać. Sprawność mojej lewej ręki znów powróciła do pierwotnego stanu – przekonuje niespełna 33-letni Brytyjczyk na łamach tygodnika Speedway Star.

Dopiero teraz zawodnik przyznaje, że liczył się z możliwością, iż kontuzja ręki mogła kosztować go przedwczesne zakończenie kariery. 

– Może zabrzmi to głupio, ale chyba byłoby lepiej, gdyby ręka okazała się wtedy złamana. Miałbym sześć, osiem tygodni przerwy i wszystko wróciłoby do normy. Tymczasem uszkodzone zostały nerwy w ręce. Lekarz tłumaczył, że to tak, jakby po prostu przez odpływ zlewu nie przelatywała woda. Coś było w ręce zastopowane i dopiero operacja sprawiła, że ponownie jest ok. Miałem dużo szczęścia, ponieważ mógł ten uraz spowodować zakończenie mojej kariery – kontynuuje zawodnik. 

Po czasie Danny King przyznaje, że nie do końca mądrym posunięciem było kontynuowanie jazdy z pozornie lekkim urazem.

– Prawda jest taka, że nie do końca zdawałem sobie sprawę, jak to jest groźne. Po paru startach czułem się jednak coraz gorzej i wtedy stwierdziłem, że to nie ma sensu. Nie miałem pełnej kontroli nad motocyklem i tym samym stwarzałem sam dla siebie zagrożenie, nie mówiąc o innych zawodnikach. Przyznam, że czekałem z operacją niepotrzebnie, ponieważ myślałem, że uraz przejdzie sam. W końcu się jednak zdecydowałem. Październik to był ostatni moment, aby w razie powodzenia wrócić na tor w marcu. Teraz przyznam, że jestem szczęśliwy. Czuję się dobrze i mam nadzieję, że znów będę znaczącym zawodnikiem dla Ipswich – kończy były obcokrajowiec KM-u Ostrów, PSŻ-u Poznań, GTŻ-u Grudziądz i Orła Łódź.

ŁUKASZ MALAKA