Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zawodnik Unii Tarnów szykował się do kolejnego sezonu w barwach Unii Tarnów. Niestety, pandemia koronawirusa sprawiła, że wyjazd na tor został odłożony w czasie. O tym jak zawodnik postrzega obecną rzeczywistość, w poniższej rozmowie. 

Daniel, jak spędzasz obecnie nadmiar wolnego czasu?

Tak, mamy nadmiar i jeszcze niedawno nie zakładałem takiego scenariusza. Jak spędzam? Biegam z dala od ludzi, jeżdżę na crossie, a w tej chwili od dwóch dni przekopuję babci ogródek. Być może trzeba będzie niedługo coś sadzić, aby było co jeść (śmiech – dop. red.). Staram się jakoś czas wypełnić. 

Jak przyjmujesz obecną sytuację związaną z koronawirusem?

Na pewno jest to bardzo ciężkie dla wszystkich. Ja mam nadzieję, że jak najszybciej się z tym wirusem uporamy i zapłacimy za to jak najmniejszą cenę, jeśli chodzi o nasze zdrowie. 

A sytuacja jaką koronawirus powoduje w żużlu?

Co ja mogę powiedzieć. Szczerze, nie jest za wesoło. Jest ciężko. Pieniądze zostały zawieszone. Ja w styczniu kupowałem rzeczy na sezon. Na wszystko trzeba było wyłożyć środki. Dwa tygodnie temu odbierałem jeszcze nowy silnik z myślą o zbliżającym się sezonie. Muszę normalnie opłacać mechanika, ZUS, podatki czy leasing samochodu. Na szczęście mam zatrudnionego jednego mechanika. Wydatki są – brak wpływów. My, zawodnicy, zarabiamy przecież na torze. Nie wiem jak to dalej wszystko ma wyglądać. 

W Twoim wypadku jakiego rzędu są to koszty?

Zimą to jest jakieś osiem tysięcy złotych, w sezonie około dwunastu tysięcy. 

W chwili obecnej jako zawodnicy ponosicie same koszty...

Tak to wygląda, jeśli sezon nie wystartuje zgodnie z planem, o czym już wiemy. Taki piłkarz niekiedy też środków nie otrzymuje, ale on nie ponosi dużych kosztów. My cały czas mamy jednak swoje koszty. 

Bierzesz pod uwagę, że sezon w ogóle nie wystartuje?

Tak, biorę. Mówię to całkiem szczerze. Mówi się niby o maju, czerwcu ale to chyba bardzo optymistyczny scenariusz, który się roztacza i oby tak się stało. Inaczej to będzie pozamiatane. 

Daniel Kaczmarek jeszcze niedawno był w dobrym nastroju. Źródło: IG Daniel Kaczmarek

Wielu zawodnikom może grozić najczarniejszy scenariusz…

To prawda. Jak dalej tak pójdzie, to trzeba będzie się rozglądać za normalną pracą, aby generować jakiś zysk. Taka jest prawda, tylko gdzie teraz będzie można znaleźć pracę. 

Klub przelał Wam wszystkie obiecane środki?

Ja mogę mówić tylko za siebie i nie chciałbym na ten temat rozmawiać. Proszę pytać w klubie, jak sprawy wyglądają. Wiadomo, że też musimy wziąć pod uwagę, że życie komplikuje obecnie sprawy na wielu płaszczyznach. Biznesowych również. O jednym musimy pamiętać w tym wszystkim – że żużel to tak naprawdę rozrywka, a w tych czasach rozrywka będzie na ostatnim miejscu wśród wszystkich bieżących potrzeb. 

Zostały Ci oszczędności z ubiegłego sezonu?

Tak, zostały. To żadna tajemnica. Jeśli jednak dalej tak będzie to wyglądało, to za kilka miesięcy będę szukał pracy. Tak duże są to oszczędności. 

W grę wchodzi sprzedawanie ekwipunku jeśli sezon nie ruszy?

Tak daleko bym nie wybiegał. Trzeba mieć nadzieję. A tak żartobliwie mówiąc, to kto w tej chwili byłby zainteresowany kupnem sprzętu żużlowego. Chyba tylko jacyś amatorzy i to za zdecydowanie niższą cenę od realnej. Trzeba cierpliwie czekać na rozwój wypadków, a jak będzie niekorzystny, trzeba wdrażać w życie inne scenariusze.