Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W pierwszej części artykułu o opinie w sprawie poprosiliśmy bezpośrednio zainteresowanych tematem działaczy oraz trenerów drugoligowych klubów. W drugiej części prezentujemy wypowiedzi osób związanych ze środowiskiem żużlowym w szerszym kontekście. O komentarz poprosiliśmy m.in. prezesa zarządu Stowarzyszenia Żużlowców „Metanol” Krzysztofa Cegielskiego oraz przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego Piotra Szymańskiego czyli organu, który miał decydujący głos w sprawie dopuszczeniu niemieckiej drużyny do rozgrywek ligowych w Polsce.

Marta Półtorak, była, wieloletnia prezes PGE Marma Polskie Folie Rzeszów, obecnie osoba wspierająca finansowo Wilki Krosno i RzTŻ Rzeszów:  

– Jak nie ma polskiej drużyny, to lepsza jest niemiecka niż żadna. Wiemy jaka jest sytuacja w tej lidze, tych meczów i tak za wiele nie będzie. Gdyby nie było tej dodatkowej drużyny, to rozgrywki drugoligowe można byłoby w zasadzie przeprowadzić w przeciągu dwóch miesięcy. Dlatego z tej perspektywy to dobrze, ale jeżeli w przyszłości miałoby to w ten sposób wyglądać, że zgłosi się ktoś na dokładkę i będziemy go dołączać, aby ta liga jakoś wyglądała, to nie ma to większego sensu.

– Historia zna już takie przypadki. Przecież występowały u nas zespoły węgierskie, ukraińskie czy inne. Świetnie w nasze ligowe realia wkomponowali się za to Łotysze, którzy prezentowali i prezentują dobry poziom. Szkoda tylko, że jak już dopuszczono ich do rozgrywek ligowych i sportowo mieli możliwość jazdy w ekstralidze, to postawiono im szlaban i zabroniono startu o mistrzostwo Polski, co uważam, że było nie w porządku wobec nich. Albo idziemy sportowo, albo politycznie. Dla mnie nie ma tu kompromisów.

–  Co może dać start drużyny z Wittstocku polskiej drugiej lidze? Jeden-dwa mecze więcej dla każdej z drużyn. To według mnie największy plus ich jazdy w tych rozgrywkach. Myślę, że więcej korzyści z jazdy w tej lidze będzie miała niemiecka drużyna. W końcu będą jechać z dobrze zorganizowanymi polskimi klubami, które jakiś sportowy poziom prezentują. To będzie dla nich z pewnością nowe doświadczenie i ciekawe jak sobie z tym poradzą, zwłaszcza organizacyjnie.

– Mimo wszystko uważam, że jest to tylko działanie doraźne i robione na siłę. Ja, na pewno podobnie jak wielu kibiców w Polsce wolałabym, żeby nasze ośrodki żużlowe miały się dobrze i żeby tych meczów pomiędzy polskimi drużynami było jak najwięcej. Jednak jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.

– Jeżeli Piotr Świst zna język niemiecki, to jest to doskonały pomysł, że będzie trenerem tej drużyny, bo będą się przede wszystkim potrafili dogadać. Druga liga jest dobrym miejscem na nabranie doświadczenia także dla trenera. Poza tym daleko nie ma. 

Krzysztof Cegielski, szef  Stowarzyszenia Żużlowców „Metanol„:

– Biorąc wszystko pod uwagę to dobry pomysł. Będzie trochę kolorytu, inności, ale fajnie by było gdyby u nas było wystarczająco dużo drużyn, żebyśmy nie musieli posiłkować się drużynami z zagranicy.

– Lepiej by było, gdyby każdy rozwijał swoją ligę. W Polsce żużel stoi na bardzo dobrym poziomie. Nie jestem entuzjastą startów zagranicznych klubów u nas, ale w obecnej sytuacji dobrze, że nam w pewien sposób pomagają. Dobrze by było jednak, gdyby silne ligi tworzyły się we własnych krajach.

– W Niemczech jest bardzo wielu kibiców żużla, którzy z pewnością zainteresują się naszą ligą dzięki temu, że drużyna z ich kraju będzie tu występować. Jest tam również wielu sponsorów, którzy interesują się tym sportem, co tak naprawdę w dłuższej perspektywie może przynieść obopólne korzyści.  

– Myślę, że poziom sportowy ligi dzięki występom w niej drużyny Wolfe Wittstock jakoś specjalnie nie wzrośnie. Biorąc pod uwagę skład drużyny, to nie ma w nim zawodników, którzy mogliby jakoś zawojować ligę i przyczynić się do podniesienia jej poziomu. Jednak w perspektywie kilkuletniej, jeżeli drużyna z Wittstocku chciałaby u nas jeździć dłużej, to znając ich możliwości i ambicję mogą pokusić się sportowo o awans do pierwszej ligi.

– Fajnie, że tam trenerem jest Piotr Świst, co uważam za duży plus dla całej ligi. Jest to człowiek, który ma bogate doświadczenie i ogromną wiedzę pod każdym względem: torów, przygotowań, jazdy. Jest też bezkompromisowy w tym wszystkim. Uważam, że takich osób  nam brakuje generalnie w naszym środowisku trenerskim. Jeżeli Piotr będzie miał możliwość dłużej przebywać w jakimś klubie, który będzie się normalnie rozwijał, to może to przynieść długoterminowe korzyści każdej ze stron. Dlatego pod tym względem niemiecki zespół może bardzo mocno skorzystać na jego obecności u siebie. 

Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego w Polsce:

– Wiadomo, jak w tej chwili wygląda sytuacja w drugiej lidze. Cały czas brakuje klubów. Prezesi pozostałych drużyn również to widzą i w tej sprawie mówili jednym głosem. Każdy bardzo pozytywnie ocenił pomysł, by drużyna Wolfe Wittstock przystąpiła do rozgrywek. Niewątpliwie ważną rzeczą jest w tym przypadku logistyka. Stadion niemieckiej ekipy znajduje się blisko granicy z Polską. To sprawia, że odległość, jaką kluby mają do pokonania, nie powinna stanowić większego problemu.

– Myślę, że starty w polskiej lidze drużyny z Wittstocku zainteresują także niemieckich kibiców, którzy z dużą uwagą będą śledzić,  jak wygląda żużel w naszym kraju. Jako osoba zajmująca się nie tylko polskim, ale również europejskim speedway’em odbieram to bardzo pozytywnie. Uważam również, że starty w polskiej lidze pozwolą Niemcom spojrzeć na dyscyplinę z innej perspektywy. Klub będzie musiał spełnić nie tylko niemieckie, ale również polskie wymogi, aby wystąpić w rozgrywkach.

Zebrane wypowiedzi jednoznacznie wskazują, że zgłoszenie drużyny z Wittstocku do drugoligowych rozgrywek w Polsce jest odbierane pozytywnie. Będzie więcej meczów, więcej emocji i więcej ścigania. Czy jest to początek dłuższej przygody niemieckich Wilków z polską ligą czy tylko jedno sezonowy epizod dowiemy się dopiero po sezonie. Jedno jest pewne, żużlowe środowisko w Polsce ciepło powita Wolfe Wittstock w krajowych rozgrywkach, ale już od samych zaproszonych będzie zależeć, jak zaprezentują się w lidze i czy będą potrafili wykorzystać daną im szanse.

ŁUKASZ KOŹLIŃSKI