Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp
Wilki z Wittstock rozpoczną sezon od starcia z PSŻ-em Poznań. FOT. MSC WOLFE WITTSTOCK

Drużyna MSC Wolfe Wittstock będzie pierwszym niemieckim zespołem, który wystąpi w rozgrywkach polskiej ligi żużlowej. Po drużynach z Daugavpils, Pragi, Lwowa, Miszkolca, czy Równego, to kolejny zagraniczny klub, który chce się sprawdzić w polskich realiach. Co na ten temat sądzi środowisko żużlowe? O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy zarówno osoby bezpośrednio tym faktem zainteresowane, czyli trenerów i prezesów drugoligowych polskich klubów, jak również przedstawicieli szeroko pojętego środowiska. Opinie tych drugich przedstawimy w kolejnej części.

Prezesi i trenerzy drugoligowych klubów, w kwestii startów niemieckiej drużyny w polskiej lidze, są bardzo zgodni. W aktualnych realiach obecność każdego klubu w rozgrywkach 2. Ligi Żużlowej jest na wagę złota, także obecność klubu zagranicznego. Poza tym nie widzą oni żadnego problemu z pokonywaniem odległości czy wyjazdem zagranicę. Niektórzy z nich mówią wprost, że bliżej mają do Wittstocku niż… do Rzeszowa.

Dla których kibiców, polskich czy niemieckich ta liga będzie bardziej atrakcyjna? Czy poziom rozgrywek wzrośnie? Czy warto dopuszczać zagraniczne zespoły do startu w rozgrywkach polskiej ligi, a jeżeli tak, to z których państw? Na te i kilka innych pytań będzie można znaleźć odpowiedź czytając poniższe opinie.

Grzegorz Leśniak, prezes Wilków Krosno:

– Bardzo dobrze, że wystąpi w naszej lidze niemieckie Wolfe Wittstock. Oby jak najwięcej drużyn z ościennych krajów uczestniczyło w polskich rozgrywkach, bo będzie więcej meczów i liga będzie wyglądać lepiej pod każdym względem. Oczywiście, najważniejsze, aby to były kraje, w których można bezproblemowo przekroczyć granicę. Na pewno nie jesteśmy i nie będziemy zainteresowani wyjazdami na mecze na Ukrainę. Wynika to z moich osobistych negatywnych doświadczeń z przeszłości, kiedy to razem z klubem z Krosna podróżowałem na mecz z tamtejszą drużyną, w ramach rozgrywek ligowych.

– Żałuję, że w rozgrywkach naszej ligi nie uczestniczy węgierska drużyna, bo start tamtejszej drużyny w naszych rozgrywkach utrzymywał wówczas cały węgierski żużel.  Poza tym, są to tylko 2-3 godziny jazdy samochodem od polskiej granicy. Dystanse w żużlu nie są czymś szczególnym, bo zawodnicy przemieszczają się po całej Europie z dnia na dzień. Drużynom z południa Polski łatwiej wybrać się na mecz do Węgier niż np. do Gdańska, z racji czasu i odległości.

– Jeśli jednak liczba polskich klubów w drugiej lidze będzie wynosiła osiem, to wówczas będzie się można zastanowić czy przyjmujemy do naszej ligi którąś z drużyn zagranicznych z sąsiedniego kraju. Osiem drużyn uważam za optymalną liczbę dla rozgrywek drugoligowych. Dopóki takiej liczby klubów w tej lidze nie osiągniemy to myślę, że do tego czasu warto takie kluby z zagranicy zapraszać.

– Cieszę się, że będzie możliwość takiej konfrontacji i sprawdzenia swoich sił z drużyną z Wittstocku. Dodatkowo w drużynie tej jeździ kobieta – Celina Liebmann, i być może znajdzie się ona w składzie meczowym. Byłoby to z pewnością wizualnie znakomite doznanie, zobaczyć kobietę na torze żużlowym. Osobiście jeszcze jeżdżącej kobiety na torze żużlowym nie widziałem i myślę, że wielu krośnieńskich kibiców również. Mamy ich na inaugurację rozgrywek w Krośnie (będzie to 2. kolejka ligowa, ale pierwsza dla Wilków z Krosna w roli gospodarza – dop. red.).

– Wittstock ma bardzo specyficzny, szeroki tor, który z pewnością będzie ich dużym atutem. Dla sporej części polskich zawodników, występujących w drugiej lidze, będzie to zupełna nowość oraz możliwość jazdy i konfrontacji na takim torze, gdzie tych ścieżek może być nawet kilkanaście.

– Kibiców z Krosna z pewnością na stadionie w Wittstocku nie zabraknie, nawet jeżeli będą musieli wziąć jeden czy dwa dni urlopu. Tym bardziej, że Krosno żyje żużlem i nie możemy się już doczekać inauguracji sezonu.

Roman Jankowski, trener Stainer Unia Kolejarza Rawicz:

– Dobrze, że Niemcy wystartują. W tej lidze jest tak mało drużyn, że tych meczów byłoby po prostu za mało. Dla zawodników, jak na rozgrywki ligowe, tych startów i tak jest za mało. Ale trudno, musimy jakoś jechać.

– Nie ma znaczenia czy jedziemy do Rzeszowa czy jedziemy do Wittstocku. Patrząc na Rawicz, to bliżej mamy do Wittstocku niż do Rzeszowa.

– Trudno powiedzieć czy przyjdzie więcej kibiców na mecz, życie pokaże. Miejmy jednak nadzieję, że ta liga bardziej się dla nich uatrakcyjni.

– Jest plan, aby na przedsezonowy sparing pojechać do Niemiec w pełnym składzie.

Arkadiusz Ładziński, prezes SpecHouse PSŻ Poznań:

Według mnie bardzo dobrze, że niemiecka drużyna pojedzie w naszej lidze. Będzie to coś nowego, coś ciekawszego, co na pewno uatrakcyjni te rozgrywki. Mam nadzieję, że będzie to dobra rzecz dla drugiej ligi.

– Nasi kibice organizują już zapisy na wyjazd na inaugurację ligi do Wittstocku. Z tego, co się orientuję, to uzbierał się już prawdopodobnie prawie cały autokar. Z pewnością nasza drużyna będzie miała wsparcie z trybun podczas meczu.

– Wyjazd jest 400 km od Poznania, także jest to krótsza trasa niż do Rzeszowa. Z punktu widzenia organizacji wyjazdu dla klubu nie ma tutaj żadnych większych kosztów.

– Jestem również otwarty w przyszłości na możliwość jazdy z drużynami z innych państw,  jeżeli tylko takie kierunki się pojawią, to chętnie skorzystamy. Im więcej meczów, tym więcej szansy na jazdę dla zawodników, a dla kibiców możliwość obejrzenia większej liczby spotkań w sezonie.

Marek Mróz, menedżer drużyny OK Bedmet Kolejarz Opole:

– Opinię na ten temat mam pozytywną. Już wcześniej w drugiej lidze jeździł przecież Miszkolc, Debreczyn czy Daugavpils. Przecież teraz maksymalnie w Opolu może być siedem meczów, razem z finałem. To wcale nie jest tak dużo. My chcemy, aby nam stadiony budowali, ale na pięć meczów w sezonie? 

– Mamy coraz lepsze, szybsze drogi i wyjazd do Wittstocku nie powinien nikomu sprawić jakiegoś większego problemu. Większych kosztów niż na wyjazdy na mecze w Polsce nie będzie. To nie są dawne czasy, że trzeba było jechać dzień wcześniej, aby zrobić odprawę motocykli.

– Wielu kibiców z Opolszczyzny pracuje za naszą zachodnią granicą i z tego co wiem, wielu z nich wybiera się na mecz do Wittstocku.

Czytając powyższe komentarze można stwierdzić, że rzeczywiście drugoligowe środowisko żużlowe mówi jednym, wspólnym głosem i pozytywnie odnosi się do kwestii startów niemieckiego klubu w rozgrywkach 2. Ligi Żużlowej. Dla samej ligi, zawodników oraz kibiców to świetna wiadomość, bo obejrzą podczas sezonu na swoim stadionie jeden mecz więcej.  Natomiast czy przygoda Wolfe Wittstock z polską ligą potrwa dłużej niż rok? Tego na ten moment nie wiedzą nawet sami zainteresowani. Obecnie przygotowują się, aby godnie reprezentować niemiecki żużel w polskich rozgrywkach ligowych. Na ocenę i weryfikację przyjdzie czas tradycyjnie po sezonie.

ŁUKASZ KOŹLIŃSKI