fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Betard Sparta Wrocław wygrała w niedzielę mecz z jednym z kontrkandydatów do mistrzowskiego tytułu. Wrocławianie, dzięki zdobyciu trzech punktów przy Wrocławskiej 69, wciąż mają szansę na zajęcie pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej. Mieszane uczucia po niedzielnych zawodach może mieć natomiast Gleb Czugunow. Rosjanin bardzo dobrze zaczął zawody, ale po kontrowersyjnej sytuacji z szóstego biegu spisywał się gorzej.

Wygrywacie mecz na wyjeździe z drużyną, która również bije się w tym sezonie o najwyższe cele. Z wyniku zespołu jesteś więc na pewno zadowolony…

Tak, wynik drużynowy jest dla mnie satysfakcjonujący. Mieliśmy wysoką przewagę w tym meczu i na pewno mogliśmy wygrać to spotkanie wyżej, ale cieszymy się z tego zwycięstwa.

Zawody rozpoczęły się dla Ciebie bardzo dobrze, ale po upadku spisywałeś się znacznie gorzej. To sytuacja z szóstego wyścigu spowodowała, że nie zdobyłeś wielu punktów w dalszej części meczu?

Nie wiem czy moja gorsza jazda była spowodowana tym upadkiem. Jak się spojrzy na moje statystyki, to od razu widać, że dobrze zaczynam mecze, a im zawody dłużej trwają, tym idzie mi gorzej. Będziemy szukali wraz z całym zespołem przyczyny dlaczego tak się dzieje. Jestem wobec siebie bardzo krytyczny i zaczynam szukanie przyczyn gorszych wyników od siebie, ale jeśli kolejny raz z rzędu wszystko dzieje się tak samo to znaczy, że coś jest nie tak, jak powinno być. Muszę głębiej poszukać w sprzęcie. Pierwszy raz w życiu mam taki duży problem.

Miałeś pretensje do sędziego po decyzji z szóstego biegu? Było to wyjście z pierwszego łuku i sędzia teoretycznie mógł powtórzyć ten wyścig w czwórkę.

Zdecydowanie miałem pretensje do sędziego. Ludzie, którzy nie jeżdżą bądź nie jeździli nigdy na żużlu, nie rozumieją pewnych rzeczy. Nie jest łatwo przestawić motor, kiedy ciągnie cię po nasypanym. Nicki wjechał mi w trajektorię jazdy.

W tej sytuacji kontaktu nie było i zapewne sędzia tak będzie tłumaczył decyzję…

Owszem, nie było kontaktu w tym przypadku, ale my też nie możemy ciągle szukać kontaktu z innym zawodnikiem. Następnym razem pojadę tak, żeby kontakt był i sędzia będzie miał pretekst do wykluczenia innego zawodnika albo powtórki w czterech. W tej sytuacji ratowałem się i położyłem motor. Moje inne zachowanie byłoby po prostu niebezpieczne.

Pojechałeś w biegach nominowanych, choć lepiej spisywał się od Ciebie junior – Przemysław Liszka. Poprosiłeś trenera o jeszcze jedną szansę?

Trzeba zapytać trenera, to on ustala skład w biegach nominowanych. Ja nie jestem takim zawodnikiem, który biega do trenera i prosi o kolejny wyścig. Trener tu rządzi, a ja jestem żużlowcem, który ma szanować jego decyzje.

Bardzo prawdopodobne, że ze Stelmet Falubazem spotkacie się w półfinale. Nie wolałbyś jechać tego meczu chociażby z forBET Włókniarzem Częstochowa?

To nie ma dla mnie znaczenia z kim pojedziemy. Następnym razem będzie inny dzień i mogę zrobić tu lepszy wynik. Cieszę się natomiast, że nie pojedziemy z Grudziądzem.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA