Fot. Jarek Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed nami dwie ostatnie rundy tegorocznego cyklu Speedway Grand Prix. Najlepszych żużlowców świata ugości – po raz jedenasty i dwunasty w historii – toruńska Motoarena. Jak wynika ze statystyk przygotowanych przez „Speedway Star”, obiekt ten często sprzyjał przedstawicielom gospodarzy, choć powtórzenie sukcesu w Toruniu właściwie graniczy z cudem…

W dziesięcioletniej historii zmagań na Motoarenie w ramach cyklu Speedway Grand Prix co roku ktoś inny zapisywał się złotymi zgłoskami w annałach. W tym gronie znajdziemy aż czterech Polaków (Tomasz Gollob 2010, Adrian Miedziński 2013, Krzysztof Kasprzak 2014, Patryk Dudek 2017), trzech Duńczyków (Nicki Pedersen 2015, Niels Kristian Iversen 2016, Leon Madsen 2019), dwóch Szwedów (Andreas Jonsson 2011, Antonio Lindbaeck 2012) i brytyjskiego rodzynka, Taia Woffindena, który nad Wisłą przypieczętował swój trzeci tytuł mistrzowski przed dwoma laty. Co ciekawe, jedynie Tomaszowi Gollobowi i ostatnio Leonowi Madsenowi udało się zakończyć imprezy z kompletami punktów, zaś najskromniejszy dorobek zwycięzców to piętnaście punktów, które do wygranych wystarczały Miedzińskiemu, Iversenowi i Woffindenowi.

Finał Grand Prix w 2013 roku. Adrian Miedziński w kasku białym, Jarosław Hampel w kasku czerwonym.

Motoarena sprzyja nie tylko reprezentantom Polski, ale też dzikim kartom. Poza wspomnianą już, sensacyjną wiktorią Adriana Miedzińskiego, startując z szesnastką na plecach na podium zawodów w Toruniu znalazł się… Darcy Ward. Australijczyk sztuki tej dokonał w 2011 roku, ustępując jedynie Andreasowi Jonssonowi i Jarosławowi Hampelowi, a więc ówczesnym drugiemu i trzeciemu zawodnikowi świata. Sześciokrotnie żużlowcy nagrodzeni prawem uczestnictwa w prestiżowych zawodach wchodzili do półfinałów, choć warto wskazać, że w ostatnich dwóch sezonach tak Daniel Kaczmarek, jak i Adrian Miedziński zawiedli oczekiwania swoje i fanów, plasując się odpowiednio na 15. i 13. pozycji. A jak będzie tym razem? Czy Jack Holder potwierdzi swoją wyśmienitą dyspozycję w debiucie w Grand Prix?

Finał Grand Prix w Toruniu w 2011 roku. Darcy Ward w kasku niebieskim.

Spośród zawodników startujących w piątkowych i sobotnich zawodach, największe doświadczenie na toruńskim obiekcie w zawodach o Indywidualne Mistrzostwo Świata mają dwaj główni konkurenci Bartosza Zmarzlika w walce o złoty medal – Fredrik Lindgren i Tai Woffinden. Mimo tego, zwłaszcza Szweda ciężko uznać za eksperta od domowego toru Apatora. Lindgrenowi ani razu nie udało się przebrnąć do finału i tylko raz zakończył zmagania z dwucyfrową zdobyczą (jedenaście punktów w 2018 roku – wynik ten pozwolił mu pokonać na ostatniej prostej Macieja Janowskiego i Grega Hancocka w walce o brązowy medal Indywdiualnych Mistrzostw Świata), a jego średnia biegowa po ośmiu turniejach to zaledwie 1,19 pkt/bieg – gorszą ma tylko Max Fricke (0,80 pkt/bieg), jednak Australijczyk wystartował w jednej rundzie Grand Prix na Motoarenie.

Na przeciwległym biegunie znajdują się Leon Madsen (2,33 pkt/bieg w dwóch rundach), Bartosz Zmarzlik (2,07 pkt/bieg w czterech rundach), Jason Doyle (1,92 pkt/bieg w czterech rundach) i Patryk Dudek (1,83 pkt/bieg w dwóch rundach). Znacznie gorzej od młodszych rodaków spisuje się w Toruniu Maciej Janowski, którego statystyki są porównywalne z tymi Fredrika Lindgrena (1,29 pkt/bieg w siedmiu rundach). Czwartemu zawodnikowi cyklu na pocieszenie pozostaje fakt, że raz udało mu się stanąć na podium – w 2015 roku zajął trzecie miejsce.

Finał Grand Prix w Toruniu w 2015 roku. Maciej Janowski w kasku żółtym.

Zważywszy na duży ścisk w czubie klasyfikacji generalnej, nie można na koniec nie wspomnieć o jednej z najdramatyczniejszych rund w dziejach Grand Prix. W 2012 roku w półfinale ostatnich zawodów sezonu pod taśmą stanęli Chris Holder i tracący do niego cztery punkty Nicki Pedersen. Żużlowiec z Kraju Hamleta wystartował lepiej od swojego o dziesięć lat młodszego rywala, jednak na wejściu w łuk obaj zawodnicy się zrównali i po drugim kontakcie z Australijczykiem Pedersen upadł na tor. Sędzia Craig Ackroyd zdecydował się powtórzyć wyścig w pełnej obsadzie, a w drugiej odsłonie półfinału Holder rozwiał wątpliwości i przypieczętował zdobycie pierwszego – i zapewne jedynego – złotego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata. Decyzja brytyjskiego sędziego po dziś dzień wzbudza wiele emocji, zwłaszcza w środowisku fanów Nickiego Pedersena.

Rywalizacja Holdera z Pedersenem w półfinale w 2012 roku.

Czy w tym roku rywalizacja o złoty krążek również wygeneruje tak wiele emocji? Czy tak jak w poprzednim sezonie, tak i teraz walka potrwa do ostatnich wyścigów finałowej rundy cyklu? Toruńska Motoarena przez lata dała się zapamiętać jako tor zapewniający wspaniałe widowiska i oby podobnie było i tym razem

JAKUB WYSOCKI