Od lewej: Hans Nielsen oraz Leon Madsen
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Leon Madsen, obcokrajowiec Włókniarza Częstochowa, ma z pewnością najlepszy okres w swojej zawodniczej karierze. Po wywalczeniu tytułu mistrza Europy, debiutując w cyklu Grand Prix, jedzie jak po swoje i na półmetku ma spore szanse na tytuł mistrzowski. Ba! Może ustrzelić dublet (GP, SEC).

Jest sporo kibiców, których jednak irytuje czy denerwuje zachowanie Duńczyka, który co chwilę się śmieje. Nie brak też głosów i takich, że Duńczyk tak się skomercjalizował iż robi to ze względu na kreowanie swojego wizerunku pod kątem sponsorów. Gdy inni zawodnicy w swoich boksach szykują się do kolejnych startów, Duńczyk bryluje przed kamerami czy też rozdaje uśmiechy na lewo i prawo. Sam zainteresowany odniósł się do tej sprawy na łamach tygodnika „ Speedway Star”. 

– Jestem w tym wszystkim totalnie naturalny. Byłoby fałszywe, gdybym się nie cieszył na każdym kroku. Życie jest krótkie, kariera zawodnicza również. Wiele lat pracowałem na to, aby być w tym miejscu, w którym jestem i nie widzę w tym nic zdrożnego, że ja się z tego na każdym kroku po prostu cieszę. Doszedłem tam, gdzie chciałem i mam prawo się z tego cieszyć. Jadę w tym sezonie dobrze, mam wspaniałą rodzinę i nic tylko się cieszyć – tłumaczy zawodnik Włókniarza. 

Pomimo współliderowania w cyklu Grand Prix Madsen doskonale zdaje sobie sprawę, że w cyklu jeszcze wiele może się wydarzyć. 

– Powiem tak. Gdyby ktoś przed sezonem mi powiedział, że po pięciu seriach będę liderem, wziąłbym to pod uwagę, bo znam sam siebie i wiem, na co mnie stać. Przed nami jeszcze sporo turniejów Grand Prix i dużo może się zdarzyć. Ja chcę jechać najlepiej jak potrafię. Cieszyć się z dobrych wyników to naturalne i obym mógł jak najdłużej być w dobrym humorze – kończy Duńczyk. 

Śmiech to zdrowie. Zatem oby powody do okazywania radości były jak najdłużej.