fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niektórzy twierdzą, że trwa wojna czyli „po co sport ?” Odpowiadam. przemądrzałym (a może hipokrytom?), że polscy żołnierze – jeńcy w niemieckich obozach dla jeńców właśnie czyli oflagach, choćby w Woldenbergu ,organizowani w roku 1940 i 1944 quasi-igrzyska olimpijskie! Nie przypadkiem w tych właśnie latach. Były to lata, w których miały odbyć się IO, ale po raz drugi i trzeci w historii zostały odwołane.

 

Pierwszy raz było to podczas tzw. Wielkiej Wojny, którą po trzech dekadach nazwano I wojną światowa -wtedy, kiedy świat doznał już okropności tej II. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek organizował zawody zamiast odwołanych IO w 1916 roku, ale nasi rodacy w niemieckiej niewoli potrafili takie „igrzyska” po ćwierć wieku zaaranżować za obozowymi drutami dwukrotnie. W tym samym czasie ich i nasi rodacy ginęli w sowieckich łagrach i niemieckich obozach śmierci, a ich koledzy – żołnierze z polskiej armii, tej oficjalnej i tej podziemnej , krwawili na wielu frontach – ale oni rywalizowali z jeńcami z innych krajów, jak na prawdziwych igrzyskach.

Była to forma ratowania normalności w nienormalnym, okrutnym świecie. Zatem zawody sportowe, turnieje, mistrzostwa, rozgrywki ligowe powinny się odbywać – „show must go on” – a sportowcy i kibice mogą podczas ich trwania demonstrować sprzeciw wobec wojny i solidarność z tejże wojny ofiarami.

Reasumując: wspierając naszych sąsiadów, bo ich walka jest w jakimś sensie naszą walką -przecież w polskim interesie jest istnienie realnego państwa między Rzeczypospolitą a Federacją Rosyjską – jednocześnie cieszmy się sportem i sukcesami ,mam nadzieję, polskich sportowców.
Już za chwilę finał baraży o dziwny, bo późnojesienny mundial w Katarze. A przecież to tylko wstęp do wielu zawodów międzynarodowych, na których będziemy trzymać kciuki za Biało-Czerwonych, żeby nam trochę osłodzili brak w praktyce poważniejszych sukcesów w sportach zimowych.

W ostatnich latach nieraz bywało, że przedstawiciele sportów zimowych, czyli skoczkowie narciarscy oraz Justyna Kowalczyk, dopóki startowała i łyżwiarze szybcy z mistrzem olimpijskim Zbigniewem Bródką na czele, wysoko podnosili poprzeczkę dla naszych sportowców startujących w sportach „letnich”. Tym razem ci drudzy muszą tę poprzeczkę podnieść sobie sami…