Czarnecki o “czarnym sporcie” i siatkówce: Medal ME  siatkarzy plażowych, startują ME kobiet w hali, a w żużlu bez przerwy Biało-Czerwono …

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ledwo polscy kibice siatkarscy osuszyli łzy po Tokio, a już zaczynają ściskać palce za nasze dziewczyny, które mają zagrać w mistrzostwach Europy w Bułgarii i Serbii. Start już w przyszłym tygodniu. Imprezy, które zaczynają się w Bułgarii, są dla polskiej siatkówki dość szczęśliwe – przypomnę mistrzostwa świata siatkarzy, które rozpoczęły się właśnie w tym bałkańskim kraju, a zakończyły w Turynie obroną tytułu mistrza globu przez Biało-Czerwonych. Jak będzie teraz? Reprezentacja Polski broni miejsca w pierwszej czwórce, bo w 2019 roku w tej czwórce zameldowali się i panowie (brązowy medal po wygranej… z Francją 3:0 w Paryżu!) i panie (czwarte miejsce w Ankarze).

 

Na meczach naszych siatkarek o finał i o brąz byłem, podobnie jak na meczu o medal drużyny kapitana Michała Kubiaka. Trzymam kciuki za zespół Jacka Nawrockiego, natomiast powtórzenie tego sukcesu, czyli pierwsza czwórka na Starym Kontynencie (po raz pierwszy zresztą od 2009 roku!) łatwe nie będzie, bo w tym roku w Lidze Narodów nasze dziewczyny przegrywały także z tymi reprezentacjami, z którymi wygrywały albo były wyżej w tabeli ME 2019, jak Niemcy, Holandia i Belgia.

Panowie zaczynają później, bo na początku września i grają w Polsce: eliminacje w Krakowie, ćwierćfinał w Gdańsku, a dwa mecze o medale w Katowicach, w legendarnym Spodku. Nasi zawodnicy pałają chęcią rewanżu za Igrzyska Olimpijskie – a medal bardzo by się polskiej siatkówce właśnie teraz przydał.

„Gospodarzom ściany pomagają” – mówi stare sportowe porzekadło. To prawda, choć nie zawsze sprawdza się w siatkówce, bo na poprzednich ME organizowanych w Polsce ledwie cztery lata temu odpadliśmy z zupełnie nam nie leżącą Słowenią już na etapie walki o ćwierćfinał, a więc ileś tam razy poniżej oczekiwań. Teraz na pewno będzie jednak inaczej. Dużo miejsca poświęciłem siatkówce w hali, ale nie sposób nie odnotować w trakcie lata siatkówki plażowej i naprawdę dużego sukcesu polskiej męskiej pary Piotr Kantor i Bartosz Łysiak. Zdobyli oni brązowy medal w ME po przegranej w półfinale z Holendrami i wygranym pojedynku o „brąz”… też z Holendrami. Kibice żałują, że ten tandem nie powalczył w Tokio, ale ja ten medal naprawdę bardzo doceniam.

O ile kibice siatkarscy byli bardzo zawiedzeni po japońskich IO, o tyle kibice żużlowi w Polsce są niezmiennie „happy”. Obojętnie bowiem czy GP ma miejsce na Markecie w Pradze, na Olimpijskim we Wrocławiu, na stadionie Motoru w Lublinie czy w szwedzkiej Malilli zawsze wygrywają Polacy, poza drugim lubelskim GP, gdzie Zmarzlik dał się na finiszu objechać Łagucie. Mimo tylu wygranych i fantastycznych biegów aktualnego mistrza świata, wciąż ma bardzo niewielka przewagę nad Rosjaninem z Betardu Sparty Wrocław. A przecież teraz GP właśnie w Rosji…

RYSZARD CZARNECKI