fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piłkarski pasjans z otwartymi kartami, czyli wiadomo, że szkoleniowcem polskiej reprezentacji będzie Adam Nawałka. Zapewne tymczasowo. Wróbelki w piłkarskiej trawie piszczą, że po późnojesiennym (!) Mundialu w Katarze reprezentację obejmie Fabio Cannavaro i tak naprawdę tego dotyczyła rozmowa prezesa Kuleszy z nim. Wróbelki też zaklinają się, że Robert Lewandowski przejdzie do Paris Saint Germain. To jakiejś mierze też ma cos wspólnego z Katarem, bo przecież paryski klub należy do szejków z tego właśnie kraju.

 

To byłby ciekawy krok w piłkarskiej karierze „Lewego”, który właśnie wygrał ranking na Najlepszego Piłkarza FIFA. Wygrał z najmniejszą różnicą głosów w historii, a to dlatego, że skrajnie nie fair zachował się między innymi Leo Messi, który Polaka nie widział nawet w pierwszej trójce w swoich typach. Nasz piłkarz Argentyńczyka uwzględnił – ale bez wzajemności. Szczerze mówiąc, nie wiem czym sie kierował np. trener reprezentacji Holandii Louis van Gaal, który również nie widział Lewego na podium plebiscytu FIFA. Małość, małość, małość… I ta reakcja Messiego na ogłoszenie wyników – ciąg dalszy żenady.

Oczywiście reakcja Messiego pokazana przez kamery, to po prostu efekt nerwów, które puściły. Ale żeby nie uwzględnić Lewandowskiego w pierwszej trójce – a tak Polaka wychwalał w czasie swojego przemówienia na Gali „France Football” ! – to już kunktatorstwo: zawodnik dawniej Barcelony, a teraz PSG wyliczył sobie, albo wyliczyli mu jego doradcy, że oddanie głosu na Lewandowskiego zmniejszy jego, Messiego szanse, stąd wskazał piłkarzy, którzy osiągnęli w tym (nie mówiąc o zeszłym sezonie) dużo mniej niż kapitan Biało-Czerwonych.

Po takich zachowaniach piłkarza z Argentyny i trenera z Holandii, a także szeregu innych „osobistości” piłkarskiego świadka (a może „osobliwości”)? przypomina mi się slowa jednego z bohaterów „Operetka” Witolda Gombrowicza. Ow ( Profesor-Koń -Niesiołowski -tak się nazywał !) wychodził na scenę przez parę aktów, tylko po to, żeby omiatając wzrokiem rzeczywistość wokół niego mówić z obrzydzeniem „Rzyg,rzyg, rzygam”.

Tymczasem polskie reprezentacje siatkarek i siatkarzy mają nowych trenerów. Oboje pracują w ligach włoskich, ale jeden z nich z polskim, a nie włoskim klubem zdobył w zeszłym sezonie Ligę Mistrzów. Właśnie dopiero co, w zeszłą środę byłem na meczu siatkarskiej Ligi Mistrzów, gdzie mistrz Europy z Polski, Zakłady Azotowe „Zaksa”Kędzierzyn Koźle uległ czołowemu zespołowi świata – Lube Civitanova, po tie-breaku. To nie oznacza, że Zaksa nie obroni tytułu najlepszego w Europie – ale to oznacza, że łatwo nie będzie…