Czajka po finale IMP: Czy to Zmarzlik jest największym przegranym?

Zadowoleni po finale IMP? Emocji mieliśmy całkiem sporo jak na obecne czasy. Kto największym wygranym? Głupie pytanie, wiadomo. To kto w takim razie największym przegranym? Bartosz Zmarzlik? Dla mnie jednak nie.

Janusz Kołodziej pokazał, że nie jest ważne pole, z którego startujesz, ale serce do walki, jakie posiadasz. Choćby za to należy my się 4. tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. Jak to jest być tym najlepszym w Polsce, wciąż tylko z opowiadań wie Bartosz Zmarzlik. W niedzielę musiał zadowolić się srebrem. Czy jednak on jest największym przegranym?

Może dla części kibiców pewnie tak, ale każdy oczywiście ma prawo do własnego zdania. Ja chciałbym jednak zwrócić uwagę na Przemysława Pawlickiego, który przecież też bardzo chciał się pokazać na „Smoku”. Przecież, na dobrą sprawę, był u siebie. Co więcej, sezon ma naprawdę dobry. Prawie był w finale, ale jednak prawie, jak wiemy, robi wielką różnicę. Na pocieszenie pozostaje mu fakt, iż z finału wyrzucił go późniejszy mistrz.

Szkoda tylko, że to święto polskiego żużla, bo myślę, że śmiało można tak niedzielny turniej nazwać, zakłócili trochę kibice. Uważam, że gwizdy w kierunku Zmarzlika były zupełnie niepotrzebne. Oczywiście fanom chodziło o sytuację z Piotrem Pawlickim, ale jednak taki niesmak pozostał. Bartosz Zmarzlik to świetny zawodnik, reprezentant kraju, a we wspomnianej sytuacji po prostu powinni pojechać w powtórce wszyscy czterej, ale niestety, zgodnie z regulaminem, nie mogli.

MICHAŁ CZAJKA