Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jason Crump, trzykrotny indywidualny mistrz świata na żużlu, powrócił do Anglii, by ponownie walczyć o tytuły. Tym razem jednak nie dla siebie, lecz w roli mentora dla swojego 15-letniego syna – Setha.

Seth od paru sezonów przymierzał się do udziału w wyścigach superbike i tak też się ostatnio stało na jednym z angielskich torów wyścigowych. 

– Seth pokazał kilka lat temu, że ma smykałkę do tych wyścigów. Mocno mu pomógł mój znajomy Troy Bayliss, który sporo znaczył w tym sporcie. W swoim pierwszym starcie Seth upadł, w kolejnym wyścigu startował z 22. pozycji i skończył na dziesiątym miejscu, co chyba najlepiej pokazuje, że ma talent do jazdy na motocyklach – mówi na łamach Speedway Star Jason Crump.

Czy ewentualne kontynuowanie kariery przez Setha w Anglii oznacz,a że Crumpowie po siedmiu latach spędzonych w Australii powrócą do Europy?

– Niczego w życiu nie możemy wykluczyć. To jednak na pewno musi być przez całą naszą rodzinę przemyślana decyzja. Jeśli jednak z Sethem dojdziemy do tych samych wniosków, to czemu nie. Dla mojej kariery zrobili tak moi rodzice w 1992 roku, przyjeżdżając ze mną do Europy – kontynuuje Australijczyk.

Pobyt w Anglii Crump wykorzystał również na żużel. Spotkał się na stadionie Belle Vue, przy okazji meczu ze Swindon, m.in. z Jasonem Doyle’m, Maxem Fricke czy Jamonem Lindsayem. Warto pamiętać, że w tym roku mija dokładnie dziesięć lat od wygranej Crumpa w Grand Prix w Cardiff. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Crump w tych zawodach siedem razy z rzędu wygrywał. Do dziś ten występ uznaje się za jeden z najlepszych startów Crumpa w jego karierze.

– Tak naprawdę to tylko wykonywałem swoją pracę. W głowie, przyznam, miałem występ następnego dnia w Polsce. Fakt że nikt mnie wtedy nie pokonał, był super. Wielu zawodnikom zdarza się to bardzo rzadko w karierze. W Cardiff zawsze mi się dobrze startowało, ale wtedy to był tylko mały krok w długiej drodze po mistrzostwo świata. O ile pamięć mnie nie myli, miałem po tych zawodach około trzydziestu punktów przewagi nad kolejnym zawodnikiem – podsumowuje zawodnik, który w Polsce bronił m.in. barw WTS-u Wrocław.