Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ten weekend w Toruniu odbędą się dwa ostatnie turnieje Grand Prix. Walka o złoto – zdaniem ekspertów – powinna rozegrać się pomiędzy Bartoszem Zmarzlikiem, Fredrikiem Lindgrenem oraz Taiem Woffindenem. Ostatnie dwie rundy cyklu budzą ogromne zainteresowanie także u nas, w Szwecji. Kibice wierzą, że Lindgren będzie w stanie odrobić stratę punktową do Polaka i po długiej przerwie Szwecja znów będzie miała indywidualnego mistrza świata.

Freddie z pełną odpowiedzialnością nie podpisał w tym roku kontraktu w Szwecji. Zrobił to jeszcze przed początkiem pandemii.  Znamy się dosyć dobrze i wiem doskonale, że skupia się tylko na Grand Prix oraz polskiej lidze. Dokładnie w tej kolejności. Obserwuję go jeszcze od czasów, kiedy startował jako junior. W tym roku bacznie go śledzę i moim zdaniem ma wielką szansę na wywalczenie tytułu mistrza świata. Taka może się już nie powtórzyć.

Walka o najwyższy laur rozegra się właśnie między Lindgrenem a Zmarzlikem. Uważam, że wygrany z tej potyczki wyjdzie właśnie Lindgren. Co przemawia na jego korzyść? Być może faktycznie nie jeździ bardzo widowiskowo, ale on skrupulatnie w tym roku realizuje swoją taktykę na cykl Grand Prix.

Nigdy do tej pory Fredrik nie miał tak dobrych startów i nigdy tak mądrze nie zachowywał się w pierwszym łuku. Poza tym Fredrik to taktyk i spryciarz na torze. Tu widzę plusy na jego korzyść. Zagrożenia? To, że stadion będzie za Polakiem nie ma znaczenia. Jedyne zagrożenie to to, że coś może nie zagrać ze sprzętem, ale znając profesjonalizm Fredrika jestem o to spokojny. Jak pisałem na początku złoto to walka Zmarzlik – Lingren, ja wskazuję, że wygra ostatecznie mój rodak. Wszyscy w Szwecji w to wierzymy.

CONNY BLOMANDER