Za oknem siarczysty mróz, śnieżyce, zawieje i zamiecie, choinka opada, zatem czymś trzeba zająć czas. No to i portale zajmują. A że ani mrozu, ani śniegu, ani zamieci – tym gorzej, bo gawiedź się nudzi. Czym się więc tak zainteresowała konkurencja? Otóż tym, co mniej biegli w mowie i piśmie internauci zwykli nazywać g… wno burzą. Wystarczy wywołać temat, potem w myśl przysłowia o plotce wychodzącej muchą a wracającej wołem, rozdmuchać spekulacje do granic rozsądku i cieszyć puchę z przyrostu klików w necie.
W ostatnich dniach najwięcej emocji wywołały „sprawy” Rybnika, Karczmarza i Piły. Co w nich było zaskakującego, emocjonującego, niespodziewanego? Sam zachodzę w głowę. W mojej ocenie każda z nich od początku była na swój sposób przesądzona, czemu dawałem wyraz, choćby przyznając Snickersy w moich cyklicznych pogaduchach.
W Rybniku zdziwili się, że miejskie dotacje należy skrupulatnie rozliczyć. Już to jeden z portali ochoczo podchwycił wątek i jął snuć czarne wizje, rozsyłać Hiobowe wieści i wieszczyć rychły upadek śląskiego klubu. Śmiałem się z tego do rozpuku, dopóki nie zauważyłem skonsternowany, że spora część publiczności przyjęła owe rewelacje za dobrą monetę, jednocześnie niejako rykoszetem, oskarżając, tym razem Bogu ducha winny Toruń, o sprawstwo pomocnicze. Nic tylko wypić za zdrówko „takich” komentatorów, bo na rozumek chyba kapeczkę późnawo. ROW od początku, niestety bardzo nieudolnie, próbował pograć z samorządem przy pomocy mediów, po czym konstatując porażkę, jął ustami prezesa zapewniać o swej gotowości, do tego niczym nie zmąconej, by w rozgrywkach jednak, mimo piętrzących się przeciwności losu, wziąć udział. No brawo. Szkoda tylko, że dla średnio rozsądnych było to oczywiste od samego początku rzeczonej g… wno burzy. Może pora, aby w Rybniku zaczął królować pomyślunek, bo tam wciąż pokutuje zasada „dużo słów, mało treści”. A gdyby tak odwrócić proporcje, Panie Prezesie? Mniej strzępić jęzor po próżnicy, a w to miejsce zwyczajnie wziąć się do solidnej roboty i chociaż te nieszczęsne dotacje rozliczyć jak Bóg przykazał, a partia pozwoli. I pożytek byłby i hałasu mniej.
O Rafale Karczmarzu napisano już tony materiałów, marnując przy tym hektary lasu i mnóstwo górniczego znoju, wszak kompy na prąd, a prąd na węgiel. To bardzo młody i bardzo utalentowany chłopak, którego z nieznanych nam przyczyn, bo nikt nie siedzi w jego głowie, jazda przestała cieszyć. Pewnie złożyło się na to szereg przyczyn i teraz sam młody człowiek musi mierzyć się z problemem. Stanął na rozdrożu i nie wie, co dalej. Ja bym go absolutnie nie skreślał. Zamiast jednak złośliwości i super porad rodem z „Przyjaciółki”, zwyczajnie dałbym mu czas, by mógł to wszystko ogarnąć i poukładać. Nic nie pomoże najwybitniejszy psycholog, nic nie da nieuzasadnione nazywanie rozkapryszoną gwiazdeczką tym bardziej, bo on i tylko on może sobie z życiowym zakrętem poradzić. A tych kozaków i cwaniaczków od „gwiazdeczek” zapraszam na przejażdżkę żużlówką, jak już puszczą pawia i wymienią pampersa „po”, pogadamy o gwiazdozbiorach i zamiłowaniu do kosmosu. I nie ma sensu chłopaka „poganiać”, bo potem żaden mądrala nie przyzna się do dorzucenia własnej cegiełki, gdyby nie daj Panie, Karczmarzowi przyszło coś nieprzemyślanego, a ostatecznego do głowy. Przytłaczająca konkluzja przed którą stoi, to wyłącznie jego problem, z którym z całą pewnością się upora, a jakiej decyzji i kiedy by nie podjął, należy ją uszanować. Jeśli postanowi zrezygnować – również. To Jego życie. Być może nawet taka pauza podziała i Rafał zatęskni za speedwayem, poczuje głód ścigania, adrenaliny – nie wiem. Wiem zaś jedno. Nic na siłę. Wbrew woli samego zainteresowanego można najwyżej doprowadzić do katastrofy. Ja takiej nie chcę, a Wy?
Wreszcie Piła. Tu rzekoma huśtawka nastrojów. Najpierw rozpacz, bo zasłużony klub likwidują. Potem euforia, ponieważ po kilku raptem dniach, okazuje się, że powołano w to miejsce nowy twór. A mnie to śmierdzi ustawką na odległość. Zważywszy tempo działania naszych sądów, takoż przy rejestracji nowych stowarzyszeń, czy sportowych spółek akcyjnych, wygląda na to, że już w chwili rzekomej likwidacji poprzednika, „nowe” było na zaawansowanym etapie rejestracji. Czyli? To proste. Wieszamy nowy szyld i do przodu, a wierzyciele starego klubu niech się gonią… z komornikami, wszak majątku tam nie ma, tego własnego, należącego do stowarzyszenia. I co na to Groteskowa Kompania Samozachwytu Żałosnego? Odtrąbi sukces, bo ośrodek przetrwał, mając w głębokim poważaniu należności i słuszne pretensje, z poczuciem krzywdy na czele, wyrolowanych dostawców i zawodników? Pewnie tak, tym bardziej, że pilskie historie żużlowe takie przypadki już znają. Nie tylko pilskie zresztą. Inna Polonia, ta z Bydgoszczy, potrafiła, za sprawą Władysława Golloba, zachować się uczciwie. Choć to droga kręta, trudna i żmudna, papa Gollob udowodnił, że możliwa do przejścia, bez skrzywdzenia kogokolwiek z wierzycieli. A on również spłacał „cudze” zobowiązania. Ale po co? W Pile te same nazwiska, nowy szyld, stare długi do kosza i jedziemy dalej, niby od zera. Zapewne to skuteczne, tylko z etyką i moralnością nie widziało się nawet w przelocie, ani przez szybę.
Czym więc będziemy żyli, my kibice w kolejnych tygodniach? Coś gruchnie albo ktoś wywoła kolejne spory o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy, bo na soczyste konkrety przyjdzie poczekać pewnie do wiosny. Zatem powściągliwości w ocenach tych zimowych „sensacji”, Drodzy Kibice.
PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI
Spece z „konkurencyjnego portalu” zapewnią rozrywkę zimą. O to jestem spokojny. Wystarczą jakieś drobne problemy przy nadawaniu licencji na tor czy klub i posypią się tytuły „To koniec żużla w mieście X” lub „Klub X osiągnął dno”. Panowie ostafiński, hynek, kuczera, czosnyka i reszta tej watahy, to 'miszczowie’ w komponowaniu tego typu fraz i sądów ostatecznych. Poważny kibic ma gdzieś ich portal i 'wiedzę z kuluarów’ w których nigdy nie byli.
Witam Panie Przemku. Tak jak kolega napisal wczesniej ze „konkurencyjny” portal i tak śledzi Was wiec pomóżmy im… Także Panowie DO,BR i ŁK do dzieła, Stadiony: w Lublinie (póki co to GruzoweEldorado) w Lesznie ( brak zadaszenie, zbyt wysokie schody na wejciu na korone, brak toalet). Grudziadz, który niby wtopil z Nikim, juz oni nam zadbają o kolejne „nowosci” ale dzięki Bogu juz ich nie odwiedzam i dowiaduje sie o tym tutaj miedzy innymi od Pana. Dziękuje i trzymajcie tak dobry kurs jaki macie
Cóż, tam się liczą tylko kliknięcia i ilość artykułów a nie jakość. Na szczęście są ze 2 żużlowe portale gdzie można poczytać ciekawe artykuły.
Przemysław Sierakowski i wszystko jasne! Rzeczowy artykuł, lekkie pióro. Tak trzymać!
Żużel. Wróciła Ekstraliga U24. Dwie wygrane gospodarzy i dwie wygrane gości
Żużel. Torunianie wybierają się na trudny dla siebie teren. „Koziołki” ponownie wysoko wygrają? (SKŁADY)
Żużel. Srebro IMŚ, złoto IMP, czy złoto DMP. Dekada od kapitalnego sezonu Krzysztofa Kasprzaka
Żużel. 9 lat czekali na taki mecz! Motoarena oszalała!
Żużel. Zawalił mecz GKM-owi. Poprosił o dodatkowy trening!
Żużel. Zmiany w GKM-ie. Sparta z żelaznym zestawieniem (SKŁADY)