Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Marek Cieślak, trener reprezentacji Polski oraz Włókniarza Częstochowa, przeanalizował ostatnio skład Lwów na sezon 2020. Odniósł się między innymi do sprawy Jasona Doyle’a. Wielu kibiców martwi się, że Kangur może schrzanić atmosferę w drużynie, ponieważ jest indywidualistą, a sukces własny przedkłada ponad dobro zespołu.

– Wielu się martwi o Jasona, że on będzie sprawiał nam jakieś problemy, że może zawodzić w najważniejszych momentach. Uważam, że wszyscy ci ludzie są w błędzie. Pracowałem z nim dwa lata w Zielonej Górze. Oczywiście zdarzały się momenty, że coś mu tam nie poszło, ale to w sporcie jest zupełnie normalne. Żaden sportowiec nie jest maszynką, zaprogramowaną na zdobywanie 13-14 punktów w meczu – komentuje Marek Cieślak.

W środowisku żużlowym utarło się, że Doyle skupia się tylko i wyłącznie na sobie i własnym celu, jakim jest powtórne zdobycie mistrzostwa świata, często poświęcając przy tym pracę dla zespołu w danej lidze. Wystarczy jednak spojrzeć na statystyki z sezonu 2019 (średnia 2,280 pkt/bieg). Wprawdzie Australijczyk nie uratował Torunia przed spadkiem, ale tak naprawdę był jedynym motorem napędowym, który nie zawodził w większości spotkań. Marek Cieślak uspokaja zaniepokojonych, przekonując, że zakontraktowanie Australijczyka jest z pewnością wartością dodaną dla zespołu spod Jasnej Góry.

Dodajmy, że w zeszłym roku Doyle zdobył też drużynowe mistrzostwo Anglii ze Swindon Robins, po czym uznał, że był to jeden z pięciu najpiękniejszych momentów w jego sportowym życiu. Pytanie tylko, jak zachować świeżość przy startach w Polsce, Szwecji, Anglii, Grand Prix i sporadycznych w Danii.

SEBASTIAN SIREK