Ślub Caroliny Jonasdotter i Fredrika Lindgrena
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sezon PGE Ekstraligi ruszył już na dobre, emocjonujemy się rywalizacją żużlowców na torze, ale przecież nie samym ściganiem człowiek żyje. Po raz kolejny zaglądamy więc za kulisy. Tym razem w domowe pielesze Fredrika Lindgrena i jego małżonki – będącej w stanie błogosławionym Caroliny Jonasdotter. O tym, jak para się poznała, gdzie Fredrik zaprosił Carolinę na pierwszą randkę, a także o roli żony menedżerki…

Carolina, kiedy, i w jakich okolicznościach poznałaś Fredrika? Czy połączył Was żużel, czy może znaliście się już wcześniej?

Oj nie, poznaliśmy się zdecydowanie wcześniej. Pierwszy raz spotkałam Fredrika, gdy miałam dziesięć lub jedenaście lat. Mój brat uprawiał żużel, więc przy którejś okazji poznaliśmy się z moim obecnym mężem. Można więc powiedzieć, że znamy się całe życie.

A gdzie Fredrik zaprosił Cię na pierwszą randkę?

Hmm, taka nasza pierwsza „realna” randka miała miejsce w naszej ojczyźnie, a dokładnie w Sztokholmie.

Jak długo pełnisz w teamie Fredrika rolę jego menedżerki? Czy od początku Waszej współpracy iskrzyło między Wami?

Etatowo jako jego menedżerka, zarówno sportowa, jak i biznesowa pracuję od zimy 2016 roku. Powiedziałabym, że zawsze mieliśmy, i nadal mamy bardzo profesjonalne stosunki zawodowe. Żadnych iskier, ognia, ani nic z tych rzeczy (śmiech) między nami nie było, aż do momentu, gdy oboje zdaliśmy sobie sprawę, że na swojej drodze nie mogliśmy spotkać innych osób, które miałyby na siebie tak ogromny wpływ. Sporo o tym rozmawialiśmy, po czym poszliśmy na tę „prawdziwą” randkę, a dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i spodziewamy się dziecka.

Jak wobec tego wspominasz Wasz ślub, który, nawiasem mówiąc, odbył się w pięknych okolicznościach?

Cały ten weekend zapamiętam przede wszystkim jako pełen miłości i energii! Jednocześnie przez cały czas byłam maksymalnie skupiona na tym, aby zaśpiewać dla Fredrika w tym dniu. Mnóstwo skupienia i stresu również temu towarzyszyło. Ale oczywiście, był to nasz ślub, tak więc wspominam go wyśmienicie.

Skąd u Was decyzja, aby zamieszkać właśnie w Hiszpanii?

Mieszkamy w Hiszpanii, ale nie tylko, również Andora jest naszym domem. Hiszpania jest dobrym miejscem do życia dla mojego męża, zwłaszcza w okresie zimowym, kiedy jest skupiony na budowaniu swojej formy fizycznej oraz na przygotowaniach do sezonu. Tam może bez przeszkód trenować również na zewnątrz, ponieważ pogoda bardzo często sprzyja, nawet w zimie.

I co, planujecie zostać w Hiszpanii już na stałe, nawet po zakończeniu kariery sportowej przez Fredrika?

Co przyniesie dalsza przyszłość, tego nikt nie wie, na pewno tę najbliższą planujemy spędzić w Hiszpanii oraz w Andorze. Ja również mam swój własny biznes w Hiszpanii, więc jestem połączona z tym miejscem. Mam tylko nadzieję, że przyszły rok nie będzie „korona rokiem” i będę mogła jeszcze bardziej skupić się na budowie i rozwoju mojego biznesu.

Jaki to biznes?

Prowadzę firmę zajmującą się branżą nieruchomości i inwestycji.

A kto z Was wpadł na pomysł, aby nagrać słynny teledysk, w którym Fredrik pokazuje swoje zdolności wokalne? Przy okazji – genialna robota.

Zaczęło się od tego, że rozmawialiśmy o jakiejś fajnej wersji tańca na nasze wesele. Potem ja wpadłam na pomysł, podczas jednej z podróży na mecz w Szwecji, że może fajnie byłoby wspólnie zaśpiewać piosenkę. Freddy początkowo był bardzo, oj bardzo sceptyczny, ale zmiękł i w końcu stwierdził, że możemy coś takiego zrobić, zobaczyć jak to jest. Wzięliśmy więc trzy lekcje śpiewu i rozpoczęliśmy współpracę z producentem, który miał pomysł na teledysk do naszej piosenki. Cóż, udało się, jesteśmy dumni z rezultatu tego pomysłu, na pewno to jest, i pozostanie dla nas ciepłym i miłym wspomnieniem.

Przejdźmy nieco bardziej w kierunku żużla. Jak Ty, jako żona, przeżywasz starty Fredrika?

Przede wszystkim uważam, i to widać, że on ciągle się rozwija, stale uczy czegoś nowego, to dla nas obojga jest najważniejsze.

A co sądzisz o obecnym, „upośledzonym” nieco sezonie? Czy trudniej Wam jest dopiąć budżet w czasie tych wszystkich restrycji?

Zawsze staramy się mieć jakiś plan, na każdą sytuację. W tym roku po prostu cieszymy się, że możemy jeździć i jesteśmy za to wdzięczni, pomimo tego, że musieliśmy zmienić umowę i zarobić mniej pieniędzy. W pewien sposób na pewno nasz budżet się zmienił i byliśmy zmuszeni do tego, aby delikatnie go przeorganizować, wprowadzić ekonomiczny plan awaryjny, ładnie mówiąc (śmiech). Nie jesteśmy ludźmi, którzy żyją ponad stan. Zdecydowanie bardziej stawiamy na oszczędzanie, niż wydawanie.

Jak sądzisz, Freddy dobrze czuje się w klubie z Częstochowy? Nigdy na nic nie narzekał?

Zarówno ja, jak i Fredrik tak naprawdę nigdy nie mieliśmy na co narzekać, będąc w Częstochowie. Traktują nas tutaj z szacunkiem, i przede wszystkim jak normalnych ludzi. Wiem, że mąż bardzo wierzy w moc zespołu w tym roku.

Wierzysz, że Fredrika stać na to, aby został indywidualnym mistrzem świata w przyszłości?

Z pewnością ma ku temu potencjał. Jeśli tylko kontuzje będą go omijać, jeśli nadal będzie się tak rozwijał, jak do tej pory, to owszem, wierzę, że pewnego dnia zostanie mistrzem świata.

No dobrze, wracamy zatem do prywaty. Jak się odnajdujesz teraz, żyjąc w Polsce? Gdybyś miała porównać warunki do życia tutaj, w Szwecji oraz w Hiszpanii?

Hmm, wydaje mi się, że tutaj żyję bardziej spokojnie. Na pewno w Szwecji oraz w Hiszpanii mam więcej pracy, więcej do zrobienia, co może mi się w końcu znudzić, bo lubię być czymś zajęta. Ale w tym roku, roku „korony” każdemu jest trudniej, a dla mnie teraz najważniejsze jest, aby mąż się rozwijał, abyśmy wspólnie sprawili, że nasz zespół będzie jeszcze lepszy. Wówczas również ten dziwny rok stanie się lepszym.

A jaki Fredrik jest prywatnie? My, dziennikarze, znamy go jedynie od strony sportowej, dlatego interesuje mnie jego prawdziwy charakter, w warunkach domowych. Czy jest typowym Skandynawem, który niewiele się odzywa i z natury jest wyciszony?

Zgadza się, że Fredrik jest bardzo, bardzo spokojny. Ceni sobie prywatność i nie lubi być w centrum zainteresowania, nie jest też nad wyraz rozrywkowy. Za to jest niesamowicie inteligentny, kiedy już coś mówi, to chce się go słuchać.

Było już o tym, jak żyje Ci się w Polsce. Teraz zapytam jak podoba Ci się Częstochowa? Udało się już coś w tym mieście zwiedzić?

Na ten moment Częstochowa podoba mi się, nie mam na co narzekać. Ludzie tutaj są dla nas bardzo życzliwi i pomocni. Co do zwiedzania, niestety do tej pory pogoda nas nie rozpieszczała, więc nie było okazji do zwiedzania. Ale mam nadzieję, że wkrótce w końcu się to zmieni.

Jakie jest Twoje ulubione zajęcie w wolnym czasie?

Najbardziej uwielbiam grać w piłkę nożną, a poza tym chyba każda aktywność fizyczna, zwłaszcza taka, którą można wykonywać na dworze sprawia mi przyjemność. Z takich głównych rzeczy może to być jazda na rowerze, motocross, wioślarstwo, a także spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi.

Dobrze radzicie sobie z łączeniem życia zawodowego z prywatnym? Nie wpływa to negatywnie na Wasze małżeństwo?

Nie mamy z tego tytułu żadnych problemów. Przede wszystkim świetnie nam się razem współpracuje, a życie zawodowe grubą krechą oddzielamy od prywatnego. Stosujemy zresztą swego rodzaju harmonogramy życia prywatnego i zawodowego (śmiech).

Spodziewacie się w niedługim czasie córeczki. Czy wszystko jest w porządku?

Tak, z małą jak najbardziej wszystko dobrze, rozwija się prawidłowo i nie możemy się doczekać jej narodzin.

Można powiedzieć, że do Polski przyjechaliście w czwórkę, ponieważ jest z Wami również pies. Jak ważną częścią Twojego życia jest ten czworonożny jegomość?

Bellman Garry to mój skarb. Zwłaszcza teraz, kiedy jestem daleko od pozostałych członków mojej rodziny oraz przyjaciół sprawia, że nie czuję się samotna, gdy Fredrik wyjeżdża na mecz. Dla niego nasz pies również jest bardzo ważny.

Na Instagramie widziałem, że świetnie wychodzą Ci przeróżne wypieki. Czy to Twoja kolejna pasja?

Ja ogólnie uwielbiam gotować, ale pieczenie to coś nowego, pojawiło się w tym roku i chyba mi się spodobało.

Skoro już przy kulinariach jesteśmy. Jak wygląda Wasze odżywianie się? Stosujecie jakąś specjalistyczną dietę wspólnie z Fredrikiem?

Tak, mamy specjalną dietę dla Fredrika, z której ja również korzystam, ale bez przesady, dość często zdarza mi się jeść po prostu to, na co mam ochotę.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę dużo spokoju i zdrowia.

Dziękuję, miło było porozmawiać.

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK

2 komentarze on Carolina Jonasdotter i Fredrik Lindgren. Od dzieciństwa, przez pracę, do małżeństwa (wywiad)
    Sławek
    24 Jun 2020
     2:12pm

    Bardzo fajnie się czytało, szczerze to sporo się dowiedziałem o Fedriku i jego życiu prywatnym. Fajny gość i żona również wydaje się bardzo w porządku. Dużo zdrowia Fredka dla Ciebie i najbliższych, no i oczywiście cało….gdyż w poniedziałek niewiele brakowało.

Skomentuj

2 komentarze on Carolina Jonasdotter i Fredrik Lindgren. Od dzieciństwa, przez pracę, do małżeństwa (wywiad)
    Sławek
    24 Jun 2020
     2:12pm

    Bardzo fajnie się czytało, szczerze to sporo się dowiedziałem o Fedriku i jego życiu prywatnym. Fajny gość i żona również wydaje się bardzo w porządku. Dużo zdrowia Fredka dla Ciebie i najbliższych, no i oczywiście cało….gdyż w poniedziałek niewiele brakowało.

Skomentuj