Eryk Borczuch/ fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Chociaż to jeszcze luty, to junior Orła Łódź, Eryk Borczuch ma już za sobą pierwszy trening na torze w roku 2020. – Czułem się bardzo dobrze przyznaje – zawodnik.

W Polsce kibice odliczają już dni do pierwszych treningów i sparingów swoich drużyn, a w Anglii niektórzy już mogą pochwalić się jazdami na torze. Junior łódzkiego Orła, Eryk Borczuch po raz pierwszy trenował w niedzielę (23 lutego) w Rye House. – Czułem się dobrze, aczkolwiek na ostatnim, szóstym wyjeździe było już trochę czuć ból w rękach – opowiada. – Nie siedziałem na motocyklu pięć miesięcy, więc z biegiem czasu i regularnymi jazdami będę odpowiednio wjeżdzony i gotowy do ligi – przyznaje.

Choć dla niektórych luty może się wydawać dziwnym okresem, by wyjeżdżać na tor, to jednak Eryk Borczuch nie miał żadnych obaw. – Nie mogłem się tego doczekać – mówi zawodnik. – Planowałem wyjazd na tor już od stycznia, bo w Anglii są lepsze warunki do wcześniejszych treningów, ale niestety przez ostatnie huragany i sztormy było to niemożliwe – wyjaśnia.

Czy te treningi na angielskich torach oznaczają, że zawodnik powróci również do tamtejszej ligi? – Myślałem o tym po sezonie 2019, który nie był dla mnie udany. Jednak daję sobie jeszcze szansę na starty w Polsce i mam nadzieję, że w tym roku w końcu doczekam się progresu – kończy Eryk Borczuch.

MICHAŁ CZAJKA

ZOBACZ TAKŻE: