Czarnecki o „czarnym sporcie” i siatkówce: Biało-Czerwoni w sportach drużynowych – blaski i cienie

fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ciekawa jest różnorodność sukcesów – lub ich braku – polskich klubów i reprezentacji w sportach drużynowych.
Oto mamy siatkówkę przewidywalną do bólu: wielkie sukcesy na poziomie reprezentacji przekładają się na oszałamiające sukcesy na poziomie klubów.

 

Jedne napędzają drugie. Polska jest dwukrotnym z rzędu, w tym aktualnym, mistrzem świata, z ostatnich dwóch mistrzostw Europy wróciliśmy z medalami, podobnie, jak medale przywoziliśmy z każdej edycji Ligi Narodów od 2019 roku, nawet jeśli nie graliśmy tzw. pierwszym składem. Z kolei w siatkarskiej Lidze Mistrzów polski klub dwa razy z rzędu – w tym i w zeszłym roku – zdobył prymat w Europie (Zakłady Azotowe ZAKSA Kędzierzyn-Koźle) a drugi klub był w pierwszej czwórce innego europucharu – CEV (Skra Bełchatów, której jestem szefem Rady Nadzorczej).

Z kolei w piłce ręcznej sytuacja jest zadziwiająca. Vive Kielce wygrało Ligę Mistrzów w 2016 roku (byłem na tym zwycięskim meczu z Węgrami w finale w Kolonii), a w tym roku jest po raz kolejny w pierwszej czwórce LM, zaś jego wieczny konkurent w walce o tytuł mistrza Polski –Orlen Wisła Płock właśnie zdobyło trzecie miejsce w drugim europejskim pucharze. Jednak te doprawdy bardzo duże sukcesy polskich klubów nie przekładają się, póki co na sukcesy reprezentacji Biało–Czerwonych – chociaż postęp widać. Od czwartego miejsca w Igrzyskach Olimpijskich w Rio De Janeiro w 2016 roku (przypomnę: półfinał IO przegrany z późniejszymi mistrzami olimpijskimi – Danią- dopiero po dogrywce!), znaleźliśmy się w regresie. Podkreślam: nie dotyczy on klubów.

W koszykówce nastąpiła hossa w postaci awansu do pierwszej ósemki mistrzostw świata (graliśmy na MŚ po raz pierwszy po pół wieku!).po wygranych z Rosją i gospodarzem Chinami). Jednak na IO w Tokio już nie zagraliśmy (w półfinale baraży przegraliśmy z późniejszymi wicemistrzami olimpijskimi- Chorwacją) – ale była tam nasza reprezentacja w odmianie koszykówki „3×3”, która zaraz po igrzyskach zdobyła kolejny medal mistrzostw Europy – tym razem brązowy. Gdy chodzi o kluby ,to w zeszłym sezonie, w jednym z pucharów drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego zagrała w finale, dopiero po dogrywce minimalnie ulegając klubowi z Izraela.

Zatem podsumowując:
1. siatkówka – znakomicie, gdy chodzi o reprezentacje i o kluby,
2. piłka ręczna – bardzo dobrze, gdy chodzi o kluby, dużo gorzej, gdy chodzi o reprezentację,ale postep jest.
3. koszykówka – dobijanie się do elity na poziomie reprezentacji, choć to niełatwa droga i sporadyczne sukcesy klubów. Jednak progres tak, jak w piłce ręcznej niewątpliwie jest.

Wreszcie piłka: będę łaskawy i poczekam z generalną oceną do mistrzostw świata w Katarze oraz do polskiej klubowej jesieni w europejskich pucharach…