Baran: Wydymano mnie w wielu klubach, ale ciągle jest głód jazdy

Karol Baran.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Karol Baran odjechał w Pile średni sezon, choć nie można też powiedzieć, by był całkiem nieudany. W kilku meczach pokazał, że cały czas może być solidnym punktem zespołu. Może powinni o nim pomyśleć nowi działacze w Rzeszowie?

Czy Karol Baran w ogóle bierze pod uwagę starty przy ul. Hetmańskiej? – Zawsze byłem gotów, by występować w Rzeszowie – przyznaje zawodnik. – To mój klub, a żużel w tym mieście kibicom jak i wszystkim sympatykom się po prostu należy. Cieszę się, że podejmowane są jakieś kroki, by ten sport wrócił. Jeśli się uda, to mam nadzieję, że skończy się lepiej niż przez trzy ostatnie lata, kiedy u władzy mieliśmy osłów, którzy doprowadzili klub do ruiny i nie ponieśli żadnych konsekwencji – mówi bez ogródek.

Wychowanek rzeszowskiej Stali zakończył sezon 2019 ze średnią 1,500. – Ciężko ocenić sezon w Pile – mówi Karol Baran. – Dołączyłem do drużyny w połowie sezonu, a wcześniej jazdy praktycznie nie miałem. Dwa czy trzy treningi „z wiatrem” też nie pomagają w złapaniu pewności siebie. Pewnie gdybym nie dał ciała w meczu z Bydgoszczą, to bylibyśmy w play-offach i być może gra toczyłaby się dalej. W rewanżu pokazaliśmy się z dobrej strony i na pewno rywale nie mieliby z nami łatwo. W Rawiczu zabrakło naprawdę niewiele do awansu. Szczerze to sezon mogę spisać na straty. Brak jazdy o tym zadecydował – podsumowuje samokrytycznie.

Czy Karol Baran wróci do Rzeszowa? On sam chyba chciałby…

Jak przyznaje Baran, jego największą bolączką była mała liczba startów. Może więc należało ich poszukać w ligach zagranicznych? – Myślałem o tym, jednak wiązałoby się to z dużo większym zapleczem – wyjaśnia. – Byłem w pełni przygotowany na starty w 1. lidze. Dodatkowe ligi, gdzie ciężej dojechać samochodem wymagają sprzętu na miejscu, a tego w planach nie miałem. Oczywiście liga duńska czy niemiecka wchodziła w grę, jednak bez jazdy w Polsce ciężko się tam załapać – dodaje.

Karol Baran często w czasie swojej kariery miał pod górkę, ale mimo wszystko nie poddaje się i wciąż ciągnie go do tego sportu. – Mam czasem dosyć, bo wydymano mnie kilka razy w wielu klubach, ale głód jazdy jest jednak dalej – przyznaje otwarcie. – Chcę w końcu odjechać cały i dobry sezon, pokazując solidny żużel – kończy.

MICHAŁ CZAJKA

ZOBACZ TAKŻE: