Arek Jakubik: Fajnie byłoby odwiedzić stadiony we Wrocławiu, Łodzi, Gorican i Cardiff

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Arka Jakubika kibicom z Tarnowa, Lublina, i pewnie dużej części zawodników, przedstawiać nie trzeba. Przykuty do wózka inwalidzkiego z powodu postępującego zaniku mięśni kibic odwiedza stadiony żużlowe w Polsce, kompletując zdjęcia, pamiątki i co najważniejsze wspomnienia związane z czarnym sportem. Liczy, że zarówno w sobotę, jak w i klasyfikacji generalnej MŚ wygra Polak, a konkretnie Bartosz Zmarzlik.

– Wszystko zaczęło się od wizyt na stadionie. Byłem wtedy małym chłopcem. Bardzo to polubiłem, można powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia i do tej pory tak pozostało – mówi w rozmowie z naszym portalem Arek, dodając, że miał wtedy kilka lat. – Na pierwszy mecz, z tego, co pamiętam, zabrał mnie tata. Kiedy to było? Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, na pewno to był mecz domowy Unii Tarnów pod sam koniec lat 80., kiedy byłem jeszcze małym dzieckiem.

Podobnie jak w przypadku większości kibiców jego pierwsze skojarzenia z czarnym sportem to atmosfera na trybunach, ryk silników, specyficzny zapach i walka do ostatnich metrów. – To są moje ulubione rzeczy związane z żużlem. Nie lubię natomiast brutalnej jazdy zawodników i chamstwa na trybunach ze strony kibiców – dodaje.

Prywatnie jest fanem Unii Tarnów, a od czasu przeprowadzki do Lublina kibicuje tamtejszemu Motorowi. Co zrozumiałe, ze względu na chorobę najczęściej kibicuje przy Alejach Zygmuntowskich, a w Tarnowie pojawia się w miarę swoich możliwości, z każdego meczu wyjeżdżając z bogatszą galerią zdjęć z zawodnikami.

– Jeśli miałbym Top 5 swoich zawodników, to znaleźliby się w nim Janusz Kołodziej, Martin Vaculik, Maciej Janowski, Emil Sajfutdinow i Artur Czaja – mówi Arek.

Arek Jakubik i Maciej Janowski

W gronie jego żużlowych celów znajdują się zarówno polskie, jak i zagraniczne ośrodki żużlowe. – Bardzo chciałbym odwiedzić stadion we Wrocławiu, o którym słyszałem, że należy do najlepiej przystosowanych dla kibiców niepełnosprawnych w Polsce. Poza tym chciałbym zawitać na nowy stadion w Łodzi. Fajnie byłoby wybrać się do Gorican i na GP do Cardiff – wylicza.

Żużlowych marzeń jest jednak więcej. – Chciałbym, żeby Polak został indywidualnym mistrzem świata. Marzę też, żeby w Tarnowie i Lublinie powstał nowoczesny stadion żużlowy – mówi.

Właśnie ze stadionem w Mościcach jest związany turniej, który najbardziej zapadł mu w pamięci. – To był finał indywidualnych mistrzostw Polski w 2005 roku. Stadion był wypełniony po brzegi, całe podium należało do zawodników Unii Tarnów, a w zawodach zwyciężył wychowanek tarnowskiej Unii Janusz Kołodziej, pamiętam to do dziś, to było niesamowite – wspomina.

W swojej kolekcji ma setki zdjęć z zawodnikami, wykonane podczas dziesiątek wizyt na stadionach. – Najbardziej wyjątkowe dla mnie jest zdjęcie zrobione w 2015 roku. Ma ono dla mnie szczególny sentyment. Jest na nim cała ówczesna drużyna Unii Tarnów. Bardzo lubię też moje pierwsze fotki z Koldim, Magiciem i Vaculikiem – dodaje Arek Jakubik.

Mimo imponującego żużlowego archiwum wciąż znajduje się w nim miejsce na fotografię, którą chciałby tam dołączyć. – Brakuje mi zdjęcia z moim idolem Tonym Rickardssonem, bardzo chciałbym mieć taką pamiątkę, ale teraz to niestety mało realne.

Małym pocieszeniem może być jednak duża liczba żużlowych pamiątek, zgromadzona dzięki zawodnikom.

– Mam mnóstwo żużlowych pamiątek. Przede wszystkim bardzo dużo czapek żużlowych, sporo koszulek, kilka szalików, nawet plastron. Najcenniejsze pamiątki to koszulka Motoru Lublin z podpisem Hansa Nielsena, gogle Macieja Janowskiego także z autografem, kevlar Kennetha Bjerre i wspomniane już zdjęcia – kończy swoją wyliczankę Arek.

Do zobaczenia na stadionach!

TOMASZ KANIA