Każdy, kto postawi u bukmacherów, że tegoroczny cykl Grand Prix wygra Antonio Lindbaeck, za postawioną złotówkę otrzyma 125 złotych. A więc Lindbaeck do faworytów cyklu nie należy, choć on sam twierdzi, że ambicje ma w tym sezonie spore. Jako pełnoprawny uczestnik cyklu wystąpi po raz dziewiąty.
– Są zawodnicy, którzy przed startem cyklu mówią, że chcą się znaleźć w pierwszej ósemce. Inni z kolei bez ogródek twierdzą, że walczą o tytuł mistrza świata. W moim wypadku jest tak, że mam osobisty cel. Poprzeczkę zawieszam sobie bardzo wysoko i będę dążył do tego, aby cel zrealizować. Poprzednio był nim powrót do cyklu Grand Prix. Dokonałem tego. Teraz chcę w cyklu zostać i walczyć o jak najlepszy wynik. O czym marzę? To na razie zostawiam dla siebie. Bardzo mocno przepracowałem zimę i mam nadzieję, że przyniesie to spodziewane efekty – mówi Szwed dla Speedway Star.
Do tej pory Antonio trzykrotnie wygrywał turnieje Grand Prix. I nie ma złudzeń, że do realizacji wysokich celów potrzebna jest regularna, wysoka dyspozycja, a nie forma jednej nocy.
– Oczywiście, że tylko jeden z szesnastu może zostać mistrzem świata. Żeby to osiągnąć, musisz regularnie startować i systematycznie być w wysokiej dyspozycji. Popatrzmy na ubiegły rok choćby w wykonaniu Bartka Zmarzlika. Był przygotowany doskonale, ale raz czy dwa pojechał słabiej i było po tytule. Jeśli chodzi o cykl Grand Prix, tak naprawdę musisz w każdym turnieju jechać na dobrym poziomie, aby liczyć się w końcowej klasyfikacji. Zawsze trzeba wierzyć, że można zdobyć mistrzostwo. Jeśli jednak się nie uda, trzeba w kolejnym roku zacząć walkę od początku. Mówienie „chcę skończyć w pierwszej ósemce mistrzostw” to nie dla mnie. Powiem tak – chciałbym zostać jednym z najlepszych zawodników na świecie w sezonie 2019. Nie czuję się jeszcze za stary na takie osiągnięcia – kontynuuje Lindbaeck, który 5 maja skończy 34 lata. Przypomnijmy, że to umowna, przybliżona data jego urodzin (pierwszy dzień wiosny w Brazylii), bo jako niemowlę został porzucony i znaleziony na ulicy.

Urodzony w Brazylii zawodnik opuścił cykl Grand Prix po sezonie 2017. Teraz powraca, a w lepszej jeździe mają mu pomóc zmiany, jakich dokonał w pracy swojego teamu.
– Zmieniłem kilka rzeczy w swoim teamie. To są zmiany na pewno na lepsze. W minionym sezonie poświęciłem tak naprawdę pół roku, aby wszystko zaczęło dobrze funkcjonować. Ludziom, którzy z tobą pracują, musisz ufać. Jeśli oni nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak powinni pracować, nie możesz skupić się tylko na sobie i swoich startach. W poprzednim sezonie właśnie m.in. tego u mnie zabrakło. W tym roku mam dwóch dobrych mechaników: Rajmunda Drzewieckiego i Marcina Moszczyńskiego, a mój menedżer, Marcin Momot, wykonuje super robotę. W zimie pracował ze mną w Szwecji Johan Persson i to on szykował mnie kondycyjnie do jazdy. Jestem dobrze przygotowany i spokojnie czekam na nadchodzący sezon – podkreśla zawodnik GKM-u Grudziądz.
Poza cyklem Grand Prix Szwed wystartuje też w indywidualnych Mistrzostwach Europy i liczy na dobre miejsce Szwecji w Speedway of Nations.
– Fajnie, że wystartuję w mistrzostwach Europy. Niestety, tym samym nie wezmę udziału w mistrzostwach Szwecji, a więc plany o wywalczeniu tytułu indywidualnego mistrza swojego kraju muszę odłożyć co najmniej do 2020 roku. Jeśli chodzi o Speedway of Nations, to na pewno powalczymy z Lindgrenem o jak najwyższą pozycję. W minionym sezonie zawaliłem turniej we Wrocławiu i nadchodzi pora rehabilitacji (pierwszego dnia rywalizacji zawodnik wywalczył 3 punkty, drugiego 7 – dop. red.). Znamy się z Fredrikiem bardzo dobrze i wiemy kogo na co stać – dodaje Lindbaeck.
W Polsce po raz kolejny Szwed będzie bronił barw GKM-u Grudziądz, w którym, nie ukrywa, czuje się doskonale.
– To jest najlepszy polski klub, w jakim startowałem. Czuję się w Grudziądzu jak w drugim domu. Oni nie zostawili mnie w momencie mojej słabszej dyspozycji i jestem za to bardzo wdzięczny. Chcę startować tam jak najdłużej i odpłacać dobrą jazdą. Mam nadzieję że zaliczymy dobry sezon, że awansujemy do fazy play-off – kończy Lindbaeck.
ŁUKASZ MALAKA
Żużel. W Australii zorganizowano… zawody w piciu piwa na czas. Pod „taśmą” Adam Łabędzki (WIDEO)
Skoki narciarskie. Dominacja Krafta trwa. Polacy wciąż w wielkim dołku
Żużel. Bewley chciałby stanąć pod taśmą z… Grigorijem Łagutą. “To jeden z moich ulubionych zawodników”
Żużel. Adepci śniegu się nie boją! W Stanowicach pościgali się na Mikołajki! (GALERIA)
Żużel. Nie mógł wstać z łóżka, a rządził 1. Ligą! Pawlicki zmagał się z dużym bólem
Żużel. Zmiany w teamie Roberta Lamberta. Lider Apatora rozstaje się z mechanikiem