Hans Andersen. FOT. MATEUSZ DZIERWA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatni mecz ligowy (jak i cały sezon) nie był udany dla Orła Łódź. Zespół trenera Lecha Kędziory przegrał z Arged Malesa TŻ Ostrovią 39:51 i w barażu będzie walczyć o miejsce w Nice 1. Lidze Żużlowej. Fatalnie w ostatnim meczu spisał się Hans Andersen, który zapisał na swoim koncie tylko 1 punkt.

Po meczu z Ostrovią Andersen podziękował na twitterze kibicom Orła za 5 lat spędzonych w tym klubie. Zabrzmiało to jak pożegnanie, ale okazuje się, że to tylko błędna interpretacja. – Rzeczywiście podziękowałem fanom i klubowi, ale to wcale nie oznacza, że nie chcę tam wrócić – mówi nam zawodnik. – Czas pokaże, czy klub jeszcze będzie chciał ze mną współpracować – dodał.

Duński żużlowiec wspomniał również, że po ostatnim upadku w lidze angielskiej nie doszedł w pełni do siebie. – To prawda, ta ostatnia kontuzja głowy mocno wybiła mnie z rytmu – przyznaje. – W ogóle ten uraz mi się przytrafił zaraz po innej kontuzji i wyszło na to, że w ostatnich dwóch miesiącach pojechałem tylko 4 mecze. Jak więc mogę być w formie. Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko poukładać i będę mógł cieszyć się jazdą chociaż w końcówce tego sezonu – mówi Andresen.

Sezon 2019 zupełnie nie udał się łódzkiej drużynie. Zespół zajął ostatnie miejsce w Nice 1. Lidze Żużlowej i czeka go jeszcze jazda w barażach. – Rzeczywiście sprawy nie układały się dobrze dla Orła w tym sezonie – mówi Hans Andersen. – Kilku zawodnikom przytrafiły się kontuzje, w tym mnie, i to także nie pomogło. Mam jednak nadzieję, że każdy z nas zbuduje odpowiednią formę i obronimy miejsce w 1. lidze – dodaje.

W meczu z Ostrovią Duńczyk bardzo rozczarował i ma tego świadomość. – To nie był taki Hans Andersen, jakiego byśmy się spodziewali – przyznaje. – Obiecuję, że wrócę na swój najlepszy poziom wkrótce – potrzebuję tylko trochę więcej czasu – kończy.

MICHAŁ CZAJKA