Żużel. Adrian Miedziński: Problemem w Rybniku były starty z doskoku. Chcę wyeliminować błędy z tego roku (WYWIAD)

Adrian Miedziński. Foto: KŻ Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sezon 2020 był bardzo zmienny dla Adriana Miedzińskiego. Z jednej strony 35-latek prezentował niezłą formę w barwach eWinner Apatora Toruń w eWinner 1. Lidze, a z drugiej notował słabe występy w ekstraligowym PGG ROW-ie Rybnik. W wywiadzie z naszym portalem wychowanek Aniołów mówi o trudnościach związanych z odnalezieniem się w roli gościa, opowiada o gorszej końcówce rozgrywek oraz podkreśla, że zrobi wszystko by znaleźć się w składzie Tomasza Bajerskiego.

Za Tobą sezon pełen wrażeń. Awansowałeś do PGE Ekstraligi z eWinner Apatorem Toruń i spadłeś z PGE Ekstraligi z PGG ROW-em Rybnik. Jak oceniasz minione rozgrywki?

To był na pewno sezon nietypowy. Było w nim mnóstwo takich historii nie do przewidzenia. Najważniejszym celem oczywiście był ten awans z Toruniem, bo to był mój klub pierwszego wyboru. To udało się zrealizować i z tego mogę być zadowolony. Z Rybnikiem natomiast to miała być przygoda i nie do końca to wszystko wyglądało tak, jak miało wyglądać. Szkoda tego, że ostatecznie nie udało się utrzymać.

Co niewłaściwie funkcjonowało w Rybniku?

Problemem było dla mnie na pewno to, że byłem w tej drużynie z doskoku. Nie do końca mogłem się w tym odnaleźć. Raz startowałem, a raz nie. Oni mieli swoją drużynę, a ja musiałem się jakoś do tych startów w niej dopasować. Sporo było takich sytuacji, które sprawiły, że te moje wyniki w PGE Ekstralidze nie były zadowalające. Być może teraz, mając doświadczenie z tego sezonu, inaczej bym postąpił w niektórych kwestiach. Może poczekałbym trochę dłużej z dołączeniem do klubu w PGE Ekstralidze? Jest to już jednak historia i nie bardzo chcę do tego wracać.

Adrian Miedziński w żółtym kasku. Fot. Speedway Motor Lublin

Twoja średnia biegopunktowa w PGE Ekstralidze znacznie różniła się od tej w eWinner 1. Lidze. Poziom tych rozgrywek faktycznie jest zupełnie inny?

Na pewno są i różnice i podobieństwa. Z jednej strony stres i presja towarzyszy wszędzie. Wszędzie też ścigasz się na tych samych zasadach i zawsze chcesz wygrywać. Z drugiej strony każde rozgrywki są inne. Jadąc na przykład na turniej SEC, też wygląda to nieco inaczej. Największą różnicą chyba jest jednak to, że w PGE Ekstralidze w każdym biegu spotykasz się z zawodnikami bardzo mocnymi, takimi już dość mocno objeżdżonymi. To sprawia, że jest trudniej.

Duże problemy miałeś też z meczami wyjazdowymi w eWinner 1. Lidze. Czym było to spowodowane?

Z mojej strony było na pewno za dużo kombinacji. Tak właściwie to szczególnie słaba w moim wykonaniu była ta końcówka sezonu. W momencie gdy ten awans był już bardzo blisko, to stwierdziłem, że kilka rzeczy wtedy przetestuję. Chciałem przechytrzyć rywali. Skończyło się tak, że jeździłem gorzej, a rywale byli lepsi ode mnie. Potem te problemy się nawarstwiły i wyglądało to słabo.

A co postanowiłeś przetestować?

To już nieważne. Lepiej jak zachowam to dla siebie. Istotne jest to, że wiem, co wtedy zrobiłem nie tak, jak powinienem i liczę na to, że podobnych błędów nie zrobię w przyszłym sezonie.

U wielu żużlowców było widać w tym sezonie spore wahania formy. Podobnie było w Twoim przypadku. Co najbardziej przeszkodziło Ci w osiąganiu tych bardzo dobrych wyników?

Najgorsza była chyba ta ciągła niepewność. Najpierw w marcu, gdy byliśmy naprawdę solidnie przygotowani do sezonu, dowiedzieliśmy się, że nie jedziemy. Potem długo czekaliśmy na decyzje. W PGE Ekstralidze było to zrobione najlepiej, bo dość szybko ustalono jakiś plan. Było sporo niewiadomych, zarówno z kontraktami, jak i z treningami czy ponownymi przygotowaniami. Takie rzeczy najlepszego wpływu na zawodników na pewno nie miały. Na pewno podobnej sytuacji chciałbym uniknąć w przyszłym roku.

Adrian Miedziński. Foto: Róża Koźlikowska – @FotRose

Na ten przyszły rok jesteś zakontraktowany w Toruniu. Miałeś wiele ofert z innych klubów?

Ja dość szybko uzgodniłem warunki w Toruniu i nie prowadziłem rozmów z innymi klubami. Chciałem zostać w klubie i nie szukałem dla siebie nowego miejsca. Chcę właśnie tutaj pokazać, że potrafię wyeliminować te błędy, które przytrafiły mi się w zeszłym roku. Mam nadzieję, że ten następny sezon będzie lepszy, bo w tym, z mojej winy, trochę dobrych wyników mi uciekło.

Łatwo jednak dostrzec, że jest Was o jednego za dużo w zespole…

Ja o tym teraz w ogóle nie myślę. Nie zastanawiam się czy w składzie jest za dużo krajowych czy zagranicznych zawodników. Czekają mnie przygotowania i chcę zrobić wszystko, żebym to ja był wyborem trenera. Ustalanie składów teraz to jest takie pisanie o niczym, bo do wiosny może się jeszcze wszystko zmienić.

Jakie masz zatem plany na te przygotowania?

Raczej będą one standardowe. Będę podczas przygotowań współpracował z tymi osobami, z którymi robiłem to już wcześniej. Większa część tych treningów będzie wyglądała podobnie, ale możliwe, że trochę nowości wprowadzimy. Kilka pomysłów na pewno mamy.

Czego Ci życzyć na ten kolejny rok? Dobrego, takiego już prawdziwego, powrotu do PGE Ekstraligi?

Przede wszystkim tego, żebym popełniał mniej błędów. Dużo o nich mówię, ale ich faktycznie było w tym roku za dużo. Wiadomo, że kto ich mniej popełnia, ten jest lepszy. Oby tak było w moim przypadku.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA